Dziś rocznica śmierci Salvadora Daliego, płyta Mogwai do odsłuchu, Bieber aresztowany, a odtwórca roli kapitana Haka znaleziony.
Salvador Dali i wszystko jasne. Mistrz surrealizmu to jedna z największych ikon światowego malarstwa. Dziś obchodzimy 25. rocznicę jego śmierci. Hiszpański artysta wykraczał poza swoją epokę, kreując swój własny świat, które granicą była kreatywność jego płodnego w wizje umysłu. W dodatku, jak na człowieka renesansu przystało, służył nie tylko jednej muzie. Malarz urodzony w 1904 roku współpracował z takimi tuzami kina jak Luis Buñuel czy Alfred Hitchock. Z tym pierwszy zrealizował nawet dwa filmy. W przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu (a raczej powołaniu) nie ulegał lewicowym utopiom, będąc niepoprawnym konserwatystą, zwolennikiem monarchii i krytykiem lewicowych wynaturzeń spod znaku pacyfki. Do końca pozostał artystą niezależnym.
Tymczasem grupa Mogwai zaprezentowała swój ósmy album studyjny "Rave Tapes". Na razie w sieci. Krążka można odsłuchać na platformie Deezer. Szkoci uprawiający gatunek o specyficznej nazwie post-rock znowu powinni wpaść w ucho polskiej publiczności. Zespół wystąpił bowiem dwukrotnie na wielkim święcie muzyki alternatywnej - OFF Festivalu (w 2008 i 2011 roku - w Mysłowicach i Katowicach).
A teraz coś głośniejszego, choć niekoniecznie lepszego. Justin Bieber został aresztowany przez policjantów z Miami (kurde, prawie jak w hamerykańskim filmie!) pod zarzutem jazdy po pijanemu i brania udziału w nielegalnych wyścigach. Funkcjonariusze potwierdzili na Twitterze, że 19-letni właściciel żółtego luksusowego Lamborghini jechał pod wpływem alkoholu i marihuany. To nie jedyny wyskok gwiazdora w ostatnich dniach. Bieber paraduje na golasa przed swoją własną babcią, pluje z balkonu na czubki głów swoich fanów, a na dokładkę wysyła zdjęcia swojego penisa byłej dziewczyna, żeby zrobić jej... na złość. Sodówka... Bieber nie dołączy jednak do "klubu 27". Dlaczego? Bo nie dałby rady wrzucić fotki z tego wydarzenia na Facebooka czy Instagram.
Na ochłonięcie przedstawiamy coś ze świata baśni, w dodatku takich, które wciąż wyświetla się na wielkim ekranie. Jak informuje portal filmweb.pl, Garrett Hedlund (znany przede wszystkim z roli w superprodukcji "Tron: Dziedzictwo" za którą zgarnął nominację do nagrody Saturn) prowadzi negocjacje w sprawie zagrania roli Kapitana Haka w filmie "Pan", będącym prequelem klasycznego "Piotrusia Pana", który opowie o dzieciństwie postaci dwóch wrogów - tytułowego bohatera i właśnie budzącego grozę pirata. Na tym nie koniec ciekawostek. Czarnobrodego ma zagrać... Hugh Jackam.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250204-kulturalny-flesz-dnia-salvador-dali-mogwai-bieber-kapitan-hak