Apokalipsa na wesoło czyli dwa filmy o tym samym tytule TO JUŻ JEST KONIEC

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Oglądając takie filmy jak „To już jest koniec” można pomyśleć, że apokalipsę tak naprawdę wymyśliła amerykańska popkultura. Film wyreżyserowany przez Setha Rogena i Evana Goldberga to kolejny przykład zabawy dużych chłopców, wypełnionej gawędami o seksie i aluzjami do innych filmów. Tu dodatkowo mamy do czynienia z metafizyką i zaświatami (oczywiście skrojonymi na popkulturową miarę), przez co film bardzo przypomina „Dogmę” Kevina Smitha.

Film początkowo sprawia wrażenie kolejnej głupiej komedii, wypełnionej niesmacznymi żartami, które przyprawiłyby o zawał widza z epoki wiktoriańskiej, ale dziś zaniżyła się odporność i nikogo już nie szokują. Trochę inną jakością, rzadziej spotykaną, jest to, że aktorzy grają tu samych siebie – James Franco gra Jamesa Franco a Seth Rogen Setha Rogena. Oskara za takie (auto)kreacje raczej nie zdobędą, ale wypadają w tych rolach przekonująco. Choć oczywiście postacie filmowe odzwierciedlają raczej – mam nadzieję – wyobrażenia publiki o celebrytach. Skoro publika postrzega nas jako nadętych bubków, to ukażmy się w takim świetle, a zostanie to odebrane pozytywnie, świadczyć będzie o dystansie i wiarygodności. Emma Watson (potterowska Hermiona) pohasa z siekierą a James Franco wyzna, że uprawiał seks z naćpaną Lindsay Lohan („nazywała mnie Jake Gyllenhaal”), to w jego domu zresztą zabawia się całe Hollywood.

Impreza kończy się gwałtownie apokalipsą (tylko Jay Baruchel jest na tyle oczytany w Biblii, żeby kojarzyć to, co się dzieje). Ludzkość zostaje wzięta do nieba, a na ziemi grasują demony i niektórzy ocalali, którzy zeszli na złą drogę (Danny McBride) – więc ocalali z imprezy (poza Franco i Rogenem to Jonah Hill, Jay Baruchel i Craig Robinson) muszą udowodnić swoją wartość, czyli w tym przypadku odwagę i gotowość do poświęceń. I o dziwo, ten film rysuje nam moralność szlachetną, rycerską, dziecięcą. Wystawienie się demonowi na obiad w celu uratowania przyjaciół gwarantuje pojawienie się świetlistego tunelu (działającego jak pole siłowe) prowadzącego prosto do nieba… Pewnie, oddane to fantastycznymi, komiksowymi środkami i raczej mało poważne, ale… za żywioną do Jaya Baruchela nienawiść Jonah Hill zostaje opętany przez demona, a Danny McBride… cóż, trzymając na smyczy Channinga Tatuma również nie poleci do nieba.

Zatem przesłanie zdaje się być w porządku, za huczne życie pełne imprezowania przyjdzie kiedyś zapłacić, a świat rządzi się prawami etycznymi, nie samą fizyką. Tylko nie wiem, czy tak naprawdę aktorzy spowiadają się ze swojego hedonistycznego życia, czy się nim chwalą? Echa refleksji w luzackich dialogach się pojawiają: James Franco pyta, czy przynoszenie ludziom radości ich usprawiedliwia (wygląda na to, że jednak nie), ale co z tego, skoro filmowe niebo (zaświaty) to też impreza, tylko większa i można dostać tam trawkę. Zatem nie przesadzałbym z tymi filmowymi mądrościami, bo i tu fun musiał wziąć górę.


Za koniec świata zabrali się też Anglicy z Simonem Peggiem na czele. Są podobieństwa – w obu filmach mamy pięcioosobową drużynę, a fabuła toczy się dookoła imprezowania gwałtownie przerwanego końcem świata. Ale w „World’s End” mamy zupełnie inny typ fantastyki – nie „zaświatową”, tylko rasową SF zmiksowaną z postapokalipsą. Twórcy zastosowali dla większego efektu chwyt znany z „Od zmierzchu do świtu” – przez pierwsze pół godziny z hakiem oglądamy typową sztywną angielską komedię z przerysowanymi sztywniakami. Gary King (Simon Pegg) po dwudziestu latach zwołuje starą szkolną ekipę, by powtórzyć dawny wyczyn – zaliczenie dwunastu pubów w Newton Haven, co przedtem niestety się nie udało. „Koniec świata” jest nazwą ostatniego pubu. Kłopot w tym, że tylko czterdziestoletni dziś Gary jest wciąż wystarczająco luzacki, reszta już być takimi przestała i wiedzie szacowną egzystencję. Początek tego maratonu nie jest specjalnie ekscytujący do chwili, gdy jeden z bywalców trzeciego z kolei baru okazuje się być… w każdym razie nie człowiekiem. Od tej chwili film staje się fantastycznym mordobiciem, gdzie błękitna krew leje się gęsto. Typ humoru przypominać może „Wysyp żywych trupów”, dzieło tego samego teamu Pegg/Wright. Trochę mnie zaskoczyło, że film okazał się tak gorącą pochwałą wolności i… niedoskonałości. Ludzie (a przynajmniej drużyna Gary’ego) pokazują środkowy palec kosmicznej unii międzygalaktycznej, nie chcą postępu, a postęp narzucony odgórnie uważają za totalitaryzm. Przeciwstawiają temu, waloryzowane pozytywnie, naszą niedoskonałość i popełniane przez nas błędy. Co prawda ów gest (zdradzę tu trochę) spowoduje nadejście epoki barbarzyństwa (nie wiedzieć czemu nazwanego średniowieczem), czyli postapokaliptycznych czasów pozbawionych technologii (a na pewno elektryczności), ale i tak będzie to lepsze niż postępowa utopia i jakaś „rozumokracja”.

Gdyby uznać, że filmy te odzwierciedlają jakąś szerszą mentalność, wyszłoby na to, że wyluzowani, imprezujący od świtu do świtu Amerykanie marzą o wyraźnej etyce moralnej, a sztywni i poukładani Anglicy o swobodzie chodzenia do pubów i robienia głupstw, o wolności od dyktatu postępowców z Unii Eu… pardon, międzygalaktycznej. Ciekawe, co by wyszło, gdyby film o apokalipsie czy postapokalipsie zrobili Polacy…

To już jest koniec (This Is The End). Scenariusz i reżyseria: Seth Rogen, Evan Goldberg. Obsada: James Franco, Jonah Hill, Seth Rogen, Jay Baruchel, Craig Robinson, Danny McBride, Emma Watson, Michael Cera. USA 2013.

World’s End. Reżyseria: Edgar Wright. Scenariusz: Edgar Wright, Simon Pegg. Obsada: Simon Pegg, Nick Frost, Martin Freeman, Paddy Considine, Eddie Marsan, Rosamund Pike, Pierce Brosnan, David Bradley. Wielka Brytania 2013.

Sławomir Grabowski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych