Kiedyś byliśmy awangardą... Polski JAZZ-ROCK lat 70.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W obliczu powszechnego „biadowania” nad poziomem polskiej muzyki rozrywkowej należy pamiętać, że był taki okres, gdy rodzimi wykonawcy zarówno pod względem uznania jak i poziomu artystycznego zbliżyli się do poziomu reprezentowanego przez zachodnich wykonawców. Tym okresem były lata 70. minionego wieku, kiedy to w Polsce w najlepsze kwitł jazz-rock. Wówczas to, na zachodzie był to nurt niezwykle prężny, by nie powiedzieć, że panowała moda na takie granie.

Należy pamiętać o tym, że lata 70. to niezwykle muzycznie bogaty okres. Mieliśmy wówczas z jednej strony do czynienia z rozwojem hard rocka, heavy metalu, rocka symfonicznego, punka, a z drugiej strony rodziło się disco, wywodzące się z muzyki soul. Sam jazz-rock na tym tle prezentuje się wyjątkowo. Był on ożywczą falą muzyki jazzowej, która pod koniec lat 60. przeżywała swój kryzys. Był to nurt niezwykle awangardowy, odcinający się od „starej” i zarazem niezbyt wymagającej muzyki jaką był big beat. Muzycy jazz-rockowi byli artystami otwartymi na to, co nowe. Poszukiwali nowych form. Nie stronili od improwizacji. Jazz-rock to także nowe myślenie o dźwięku, o jego barwie oraz poszukiwanie nowych środków wyrazu artystycznego, a także odejście od „czwórek”, czyli singli na rzecz pełnowymiarowych albumu tj. longplayów.

Niewątpliwie na początku lat 70., w porównaniu do lat 60., doszło do gwałtownego przyśpieszenia w polskim rocku. Około roku 1970 mieliśmy w Polsce do czynienia z wysypem genialnych i pionierskich albumów w polskim rocku. Wtedy to pojawiły się płyty Dżambli, Klanu, Niemena, SBB.

W tym miejscu należy sobie postawić pytanie dlaczego doszło do fuzji jazzmanów z rockmanami? Otóż wydaje się, że dla nowego pokolenia muzyków otwartego na poszukiwania i zrywającego z „dziedzictwem” big beatu jazz był naturalną konsekwencją ich muzycznych peregrynacji. Poza tym dla rockmanów współpraca z jazzmanami była nobilitacją. Było to wkroczenie do świata od dawna uznanego, w świat muzyki artystycznie ważnej i tym samym ucieczka od big beatowej etykiety. Z kolei, dla jazzmanów filtr z muzyką rockową był po części decyzją komercyjną. Mianowicie, był pewnym sposobem pozyskania nowych możliwości finansowych, gdyż jak wspomniałem na początku lat 70. jazz dotknął kryzys.

Czym charakteryzował się jazz-rock? Przede wszystkim była to:

– skłonność do długich improwizacji (często bazą wyjściową do improwizacji był blues),

– stosowanie charakterystycznych dla jazzu instrumentów jak saksofon czy trąbka,

– skłonność do otwartej, rozbudowanej formy,

– charakterystyczna rytmika (nieparzyste metra, polirytmia i „połamane” rytmy).

Instrumentarium, które wyróżniało jazz-rock spośród innych gatunków muzycznych było wykorzystanie na szeroką skalę syntezatorów, a w szczególności Mooga, którego nazwa pochodzi od jego konstruktora – Roberta A. Mooga. Syntezator Mooga był pierwszym, który polscy muzycy mogli stosunkowo tanio nabyć, choć mimo tego jego cena była „astronomiczna”. Mimo swojej skomplikowanej budowy i obsługi to możliwość dowolnego kształtowania barwy dźwięku na różne sposób przesądziła o niezwykłej popularności Mooga. Jednym z jego ograniczeń było to, że można było na nim grać wyłącznie pojedyncze dźwięki i tym samym nie można było grać akordów, co dopiero uzyskiwano dzięki zakupowi syntezatorów z podwójną klawiaturą lub połączenia dwóch syntezatorów.

Czym i kim inspirowali się polscy jazz-rockowcy? Przede wszystkim należy tu wymienić:

– Milesa Davisa,

– Johna McLaughlina i jego The Mahavishnu Orchestra,

– Jimi’ego Hendrixa i jego zespół Jimi Hendrix Experience,

– Weather Report,

  • Cream.

Do najważniejszych polskich zespołów jazz-rockowych tworzących w latach 70. należy zaliczyć:

Zespół Czesława Niemena. Trudno nawet streścić dorobek i znaczenie dla polskiej muzyki lat 70. Czesława Niemena. Ten temat zasługuje na odrębny i zdecydowanie obszerniejszy od tego artykuł. Warto jednak pamiętać, że ten w większości Polaków muzyk znany z piosenki „Dziwny jest ten świat” w 1969 roku opuścił bezpieczną przystań łatwych i powszechnie zrozumianych piosenek na rzecz awangardowych poszukiwań. Pierwszym owocem tych poszukiwań była płyta „Niemen Enigmatic” nagrana z udziałem takich legend polskiego jazzu jak Zbigniew Namysłowski i Michał Urbaniak. Wprawdzie jest to płyta bliższa rockowi progresywnemu niż jazz-rockowi to jazzowe inspiracje pojawiają się w monumentalnej kompozycji „Bema pamięci żałobny rapsod” zaśpiewanej przez Niemena do wiersza Cypriana Kamila Norwida.

Naturalnym rozwinięciem poszukiwań Niemena była płyta „Człowiek jam niewdzięczny” (nazywana przez fanów, z racji koloru okładki, również „czerwonym albumem”), na której także pojawił się Zbigniew Namysłowski oraz Krystyna Prońko. Na albumie na pierwszy plan wybijają się organy Hammonda. Najważniejszym utworem na płycie jest oczywiście dwudziestominutowa suita „Człowiek jam niewdzięczny”, która zajmowała całą pierwszą stronę winylowej płyty. Jazz-rockowe poszukiwania Niemena najbardziej uwidoczniły się na płycie „Strange Is This World” z 1972 roku nagranej dla wytwórni CBS z udziałem muzyków SBB oraz Helmuta Nadolskiego oraz na rok późniejszej płycie „Vol. 1”, na której znalazła się, zajmująca całą stronę A płyty winylowej kompozycja „Requiem dla Van Gogha”. Jazz-rockowe inspiracje są słyszalne także na płycie z 1973 roku „Ode To Venus” oraz nagranym w 1975 roku w Stanach Zjednoczonych m.in. z udziałem Michała Urbaniaka albumie „Mourner’s Rhapsody”.

SBB. Drugim, obok zespołu Czesława Niemena, polskim zespołem kojarzonym z jazz-rockiem jest śląskie SBB. To żywa legenda polskiego rocka progresywnego i jazz-rocku. To zespół, który osiągnął status gwiazdy za granicami Polski – o czym świadczy fakt, że jako pierwsza rodzima grupa zagrała na festiwalu w Roskilde. Dorobek płytowy tego zespołu trudno policzyć, bo i co rusz pojawiają się odnalezione w archiwach nagrania, ale posiłkując się opublikowanym boksami „Anthology 1974-2004” oraz „Lost Tapes, vol. 1” i „Lost Tapes, vol. 2” można zaryzykować twierdzenie, że ich dorobek liczy sobie przeszło 60 płyt. Jakie kompozycje można uznać za w pełni reprezentatywnego dla tego zespołu? Moim zdaniem będzie to „Odlot” pochodzący z debiutu płytowego, który był zarazem pierwszą polską płytą koncertową. Warto dodać, że wówczas to zespół Józefa Skrzeka, Jerzego Piotrowskiego i Apostolisa Antymosa uchodził za najgłośniej grającą polską grupę. Nie może zabraknąć, chyba najlepszej kompozycji SBB jakim jest „Memento z banalnym tryptykiem” z płyty z 1981 roku tak samo zatytułowanej.

Laboratorium. Ta krakowska grupa jest bezwątpienia legendą polskiego jazz-rocka. Zespół tworzył niezwykle awangardową i zarazem trudną w odbiorze muzykę. Warto zwrócić uwagę na drugą w dorobku grupy płytę „Modern Pentathlon” i suitę „Pięciobój nowoczesny”, na którą złożyło się pięć części. Szczególnie warto zwrócić uwagę na jej wykonanie koncertowe z klubu Akwarium podczas, którego utwór rozrósł się do 30-minutowej kompozycji.

Marek Grechuta. Niewiele osób wie, że ten piosenkarz, powszechnie utożsamiany z poezją śpiewaną, w latach 70. założył i kierował wielce awangardową jazz-rockową grupą WIEM (W Innej Epoce Muzycznej), z która nagrał dwie, znakomite płyty: „Droga za widnokres” oraz „Magia obłoków”. Ukoronowaniem jego muzycznych poszukiwań była płyta „Magia obłoków” z 1974 roku. Na szczególne wyróżnienie zasługuje otwierająca płytę kompozycja „W pochodzie dni i nocy” oraz 15-minutowa suita „Spotkania w czasie” – nagrana na potrzeby filmu dokumentalnego „Jastrun”. Kto nie wierzy, że Marek Grechuta kiedykolwiek brzmiał jak wczesne Pink Floyd to niech posłucha właśnie tej kompozycji!

Dżamble. Ten założony, w Krakowie, w 1966 roku zespół swoim debiutem płytowym („Wołanie o słońce nad światem”) wzbudził uznanie zarówno ze strony słuchaczy, jak i krytyków muzycznych. Ogromnym atutem grupy było umiejętne łączenie prostszych, opartych na soulu i rhythm’n’bluesie piosenek jak np. „Wymyśliłem ciebie” z dłuższymi kilkunastominutowymi kompozycjami, jak kończąca album „Wołanie o słońce nad światem” tytułowa suita:

Niewątpliwie na sukces płyty i zespołu przyczynił się skład zespołu na czele z Andrzejem Zauchą (powszechnie znanym z piosenki „Byłaś serca biciem”). Warto dodać, że na płycie w charakterze gości pojawiła się cała plejada polskiego jazzu, czyli Tomasz Stańko, Michał Urbaniak, Zbigniew Seifert, Józef Gawrych.

Mimo tego, że jazz-rock często był oskarżany o to, że jest pretensjonalny w swojej powadze i ostentacyjnej artystyczności, to utwory skomponowane ponad cztery dekady temu nadal brzmią oryginalnie i niebanalnie, a wpływy jazz-rockowe współcześnie słychać chociażby w twórczości znakomitego amerykańskiego jazzowego gitarzysty Pata Metheny’ego czy gdańskiego Pink Freud.

Arkadiusz Meller

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych