Według wybitnej aktorki ikona animacji nie tylko nie lubił Żydów i wspierał antysemitów. On nie lubił również kobiet i…kotów. Streep skrytkowała ostro Disneya podczas gali National Board of Review. Czy teraz zacznie ktoś szukać antysemityzmu w historiach o Myszce Mickey i Kaczorze Donaldzie? W końcu Disney był zdecydowanym antykomunistą…
Znów gender? Oj tak! Meryl Streep uważa, że Walt Disney był “gender bigot” czyli inny słowy autor ukochanych kreskówek był seksistą. Streep prezentowała na gali nagrodę dla Emmy Thompson, która gra P.L. Travers autorkę „Mary Poppins” w filmie „Saving Mr. Banks". Tom Hanks wciela się w filmie właśnie w Walta Disneya.
Pomyślałem, że nie musiała tego robić. Wręcza nagrodę Emmie Thompson za film będący „listem miłosnym” do Disneya. Ale ona nazywa się Meryl Streep. Może mówić co jej się podoba.”
-mówi jeden z członków akademii przyznającej nagrody. Inny powiedział w „The Hollywood Reporter”, że aktorka nie powinna krytykować nieżyjącego człowieka, którego nie znała.
Jednak Streep odczytała fragment listu, jaki firma Disneya wysłała w 1938 roku do Mary Ford, która chciała odbyć w niej staż. Z listu ma wynikać, że kobiety nie mogą pełnić pewnych funkcji w firmie, bowiem są one zbyt dla nich skomplikowane. Trzykrotna zdobywczyni Oscara powołała się też na słowa współpracownika Disneya Warda Kimballa, który stwierdził, że Disney nie lubił kobiet i kotów. Zdaniem Streep Disney miał wiele zasług, ale jak każdy wybitny człowiek miał „ciemne strony”.
Z wielką kreatywnością idą często pewne deficyty w człowieczeństwie i wychowaniu.
powiedziała aktorka i wymieniła przykład takich artystów jak: Mozart, van Gogh, Tarantino, Eminem.
„The Hollywood Reporter” polemizuje jednak z tezami Streep. Na stronach prestiżowego pisma możemy przeczytać, że w latach 30-tych XX wieku powszechną praktyką w Hollywood był brak kobiet w produkcjach animowanych. Jednak w tym czasie wiele kobiet pracowało w dziale scenariuszowym właśnie w Disneyu. To również w tej wytwórni debiutowały w latach 40-tych jako animatorki pierwsze kobiety.
Według gazety trudno też mówić o antysemityzmie Walta Disneya, który zatrudniał na ważnym stanowisku Żyda Hermana „Kaya” Kamena. Zdaniem Kamena w nowojorskim biurze Disneya jest więcej Żydów niż w „Księdze Kapłańskiej”. Disney był też człowiekiem roku 1955 żydowskiej loży B'nai B'rith z Beverly Hills. Czy takie fakty uspokoją Streep i jej lewicowych przyjaciół? Zapewne już niebawem jej naśladowcy zaczną doszukiwać się antysemityzmu w przygodach Kaczora Donalda i Myszki Mickey. Niemożliwe? Od dawna lewica oskarża Disneya, który był zdecydowanym antykomunistą o odchylenie „faszystowskie”. „W „Song of the South” z 1946 roku Walt posunął się jeszcze dalej: pokazał szczęśliwych czarnoskórych niewolników wspominających dobre czasy na farmie białego farmera”- można przeczytać w polskiej edycji „Newsweeka”, która stanęła na czele lewackiej rewolucji nad Wisłą.
Mało tego, w późniejszych latach wyszły na jaw dokumenty potwierdzające, że od 1940 roku aż do śmierci Disney raportował FBI jako tajny współpracownik, co dzieje się wśród pracowników hollywoodzkich studiów. Ba, jeden z odcinków telewizyjnego „Klubu Myszki Miki” z 1956 roku poświęcony był heroicznej pracy agentów FBI.
przypomina „Newsweek”.
To, gdzie ten Donald szydził z Żydów? Q
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250093-meryl-streep-walt-disney-byl-antysemita-i-seksista
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.