Muzyczne dary trzech bardów na Trzech Króli

fot. Andrzej Barabasz (Chepry) / wikipedia
fot. Andrzej Barabasz (Chepry) / wikipedia

CHRIS REA, BILLY COBHAM I HERBIE MAN niosą w darze dla ducha strawę. Przedstawiamy trzech bardów na Święto Trzech Króli. Czy są tego godni? Oceńcie sami, gdyż powoli odchodzą w zapomnienie i niedługo tylko legenda po nich pozostanie. Chris najbardziej jeszcze znany, ale czy Herbie i Billy coś wam mówią? A powinni...

Chris Rea, to fantastyczny angielski wokalista, gitarzysta i kompozytor. Krążki, które zarejestrował między 1983, a 1993 rokiem wypełnione były swoistym crossover bluesa, popu i rocka. To dziesięciolecie, w którym jego kariera świeciła najmocniejszym blaskiem. Albumy "Water Sign", "Shamrock Diaries", "On The Beach" oraz "Espresso Logic", przynoszą mnóstwo niezapomnianych piosenek Chrisa, jak choćby dedykowanych córkom "Josephine" i "Julii", "All Summer Long", "Texas", "Summer Love".


Legenda jazzu i fusion, genialny perkusista Billy Cobham. Urodzony w Panamie muzyk zasłynął jako współpracownik Milesa Davisa, a także jako członek legendy fusion, grupy Mahavishnu Orchestra. Dużo nagrywał również na własny rachunek. Jego dorobek to kilkadziesiąt autorskich krążków. Niesamowicie elektryfikowały pierwsze wydawnictwa solowe Billy'ego, pochodzące z lat 1973-75, czyli "Spectrum", "Crosswinds", "Total Eclipse", "A Funky Thide Of Sings" i "Shabazz". Cobhamowi towarzyszyli w nagraniach tych pozycji znakomici muzycy, by wymienić choćby znanego z Deep Purple Tommy'ego Bolina, braci Randy'ego i Michaela Breckerów, Rona Cartera, Johna Scofielda.


Kilkadziesiąt płyt zostało nagranych w trakcie kariery przez Herbiego Manna, ale wybieramy zaledwie kilka, by pokazać klasę artysty, który zmarł w 2003 roku. Herbie naprawdę nazywał się Herbert Jay Solomon i był Amerykaninem żydowskiego pochodzenia. Zasłynął jako znakomity flecista jazzowy, a także propagator muzyki, która wiele lat później otrzymała etykietkę "world music". Nagrywać zaczął już w pierwszej połowie lat 50., ale prezentujemy krążki pochodzące z lat 60. i 70. Na pierwszy ogień idzie koncertowa płyta "At The Village Gate" z 1961 roku, na której Herbie cudownie zinterpretował choćby "Summertime" i "It Ain't Necessarily So" Gershwina.

Dwa lata później ukazał się krążek "Do The Bossa Nova With Herbie Mann", w którego nagraniu brał udział sam Antonio Carlos Jobim. Nagrania odbyły się w Brazylii. Trzecia w kolejności jest "Nirvana", płyta pochodząca z 1964 roku, zawierająca kompozycje z sesji, które odbyły się w 1961 i 1962 roku. Brał w nich udział między innymi wybitny pianista jazzowy Bill Evans. Na krążku znajdują się m.in. interpretacje "Gymnopedie" Erika Satie oraz "I Love You" Cole'a Portera. Albumem "Muscle Shoals Nitty Gritty" Herbie wszedł w lata 70. Świetnie połączył na nim jazz z soulem.

"Hold On, I'm Coming" z 1972 roku uznawana jest za jedną z najlepszych płyt Manna z lat 70. Artysta wspierany przez znakomity zespół, wziął na warsztat klasyki soulu i R&B. Tytułowy cover w jego wykonaniu brzmi porywająco.

Muzyczne dary niesione na czarnych krążkach przez Chrisa Rea, Billy Cobhama I Herbie Manna ukazują muzyczny przepych ze wszech miar godny polecenia dla kochających pozytywny nastrój. Ten podarunek trzeba przyjąć.

rep / WMP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych