KLATA: Jeśli ktoś mówi, że w Krakowie aktorzy kopulują ze scenografią, to kłamie

screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Jan Klata odniósł się do kontrowersji jakie pojawiły się po jednej z jego sztuk w Teatrze Starym w Krakowie. Reżyser był gościem Teatru Polskiego, gdzie spotkał się z publicznością z okazji wystawienia "Sprawy Dantona" Stanisławy Przybyszewskiej. Klata odniósł się do głośnego protestu widzów podczas sztuki „Do Damaszku”, w której pojawił się skandaliczne sceny z podtekstem seksualnym.

Jestem artystą kontrowersyjnym, ale wcale nie na własne życzenie. Niektórzy mówią, że ważne, żeby mówili, byle z nazwiskiem. Ja się z tym nie zgadzam, bo to, co ostatnio niektórzy wygadują, to totalne bzdury. Na przykład jeśli ktoś mówi, że w Krakowie aktorzy kopulują ze scenografią, to kłamie.

Klata uważa, że dyskusja wokół jego sztuki jest medialnie rozdmuchana i stała się polem walki politycznej.

Poważni jakoby politycy dostrzegli siłę w teatrze, ale tylko siłę destrukcyjną. Mówią, że "czas skończyć z bełkotem Klaty", że "marnuję pieniądze podatników na eksperymenty na narodowej scenie". Cel jest jasny - ma im to przysporzyć punktów wyborczych. To cyniczna kalkulacja: większość, która tego słucha, nie była przecież na sztuce. Mechanizm jest totalnie abstrakcyjny: na opluwaniu Klaty dojedziemy do Parlamentu Europejskiego czy do sejmiku.

żalił się Klata. Zdaniem reżysera jego spektakl ma przesłanie…chrześcijańskie i nie rozumie dlaczego stał się on celem ataku.

To przecież spektakl z chrześcijańskim tytułem i takim właśnie przesłaniem.

Jednak, jak relacjonuje „Gazeta Wyborcza”, z sali padło pytanie o to dlaczego w jego sztukach jest tyle „kopulacji”.

Ostatnio pewną karierę robi słowo "kopulacja" (…) Przez ostatnie dwa miesiące nikt nie mówił o aktach seksualnych czy erotyce, tylko właśnie o kopulacji. Ale przyznam, że kopulacja jest dla mnie ważna. Jest ona przecież nieodłączną częścią naszego życia.

mówił reżyser, który nawiązał do…Powstania Warszawskiego.

Ile kopulowano w powstaniu warszawskim? Na razie nic się o tym nie mówi, a to też jest ważną częścią historii. Jeśli np. robię spektakl o Dantonie, a on był wręcz zwierzęco zmysłową osobą, takim Iggym Popem XVIII w., to czemu nie przedstawić tego na scenie? Będę bronił kopulacji przed każdym marszałkiem województwa.

przekonywał pół żartem reżyser. Czy można się spodziewać, że dyrektor Teatru Starego skończy z kontrowersjami? Ta wypowiedź chyba nie rozwiewa wątpliwości.

Teatr jest autonomiczną dziedziną sztuki, nie jest ilustracją dzieła literackiego, ale tworzeniem zdarzeń. Ja wiem, że niektórzy by woleli, żeby reżyser po prostu wystawiał Hamleta jak zwykle. Teatr by działał, szkoły by przychodziły, podatnik nie miałby marnowanych pieniędzy.

mówił ironicznie Klata. Jak widać mimo rozłamu aktorskiego w prowadzonym przez siebie teatrze i protestów coraz większej liczny zażenowanych widzów, Klata nie zamierza kończyć swojej "rewolucji". Bo przecież nie chodzi jedynie o poglądy Klaty, na co zwracali uwagę tacy publicyści jak Piotr Zaremba czy Krzysztof Koehler.

Nie lubię ekshibicjonistycznych przedstawień Grzegorza Jarzyny czy Krzysztofa Warlikowskiego z teatrów warszawskich, ale te, w których korzysta się ze sztuk współczesnych (Sarah Kane) bywają przynajmniej spójne (choć dla mnie często puste). Klata, podobnie jak duet Strzępka-Demirski, którzy wyprodukowali w Teatrze Starym rzekomo obrazoburczą „Bitwę Warszawską”, to natomiast czyści szarlatani. Mają prawo do przekonywania innych do swoich sztuczek, ale czy na scenie narodowej, czy za nasze pieniądze?

pisał na naszym portalu Zaremba. Natomiast były dyrektor TVP Kultura zauważył, że poziom sztuk Klady zniechęca do współczesnej sztuki.

Próbuję znaleźć uzasadnienie i nie znajduję innego, poza tym, co napisał przed wiekami Horacy. On przedstawia dwa typy podejścia do sztuki. Jeden to jest poeta - doctus, czyli poeta - uczony i jego umieszcza w przestrzeni publicznej, że on działa dla ludzi, działa wewnątrz struktury politycznej. I jest poeta szalony, dla Horacego to ktoś, kto atakuje skandalem, żeby zwrócić na siebie uwagę. Sensem jego istnienia jest to, aby te uwagę na siebie zwrócić, choćby za cenę skandalu. Horacy to dobrze pokazuje, że te przekroczenia są coraz bardziej drapieżne, no bo skoro już coś było, to trzeba pokazać coś nowego. Jeżeli ta tendencja jest w sztuce współczesnej dominująca, to z jednej strony jest to moda, a drugiej strony rodzaj poczucia takiego sprymitywizowanego pojęcia społecznego sztuki. Niestety, poziom prymitywizmu, który osiągnęliśmy jest już bolesny i zniechęca do sztuki współczesnej. Odpycha widza, który może nawet by poszedł do tego teatru, a tak, tylko słyszy, że pisze się o tym, że Klata zrobił coś wulgarnego. No to o to chodzi? Przecież to alienacja sztuki od życia. W ten sposób sztuka sama się marginalizuje.

mówił w wywiadzie dla wPolityce Koehler.

Q/Gazeta Wyborcza

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych