KEANU REEVES marzy o 3. części BILLA I TEDA. Zatrzymał się w rozwoju?

Fot. screenshot Constantine
Fot. screenshot Constantine

Keanu Reeves to facet, którego twarz zasłoniętą ciemnymi okularami znają wszyscy. Tylko tyle i aż tyle. Rola w "Matriksieie" Wachowskich najwyraźniej wciąż pozostaje szczytem jego aktorskiej wyobraźni i możliwości.

Niedawno Reeves obwieścił, że pieniądze to jedyna przeszkoda, która uniemożliwia realizację trzeciej części przygód Billa i Teda. Na razie wiadomo jedynie, że reżyserem kontynuacji "Wspaniałej przygody Billa i Teda" i "Szalonej wyprawy Billa i Teda" będzie Dean Parisot. Będzie, o ile w ogóle powstanie... Fakt, że tak doświadczony aktor wciąż frasuje się o rolę w podrzędnej komedii dużo mówi o formacie postaci Keanu Reevesa, któremu mimo ogromnej sławy wciąż daleko do największych tuzów kina.

Zdecydowana większość widzów wciąż kojarzy aktora z rolą w kultowej filmowej trylogii braci Wachowskich "Matrix", ale dorobek aktorski Reevesa jest znacznie bogatszy. Chociaż Reeves nie należy do panteonu gwiazd, które mogą pochwalić się Oscarami czy Złotymi Globami, zwrócił na siebie uwagę krytyków rolami w takich filmach, jak "Niebezpieczne związki" Stephena Frearsa (1988) czy "Moje własne Idaho" Gusa Van Hanta (1991). Szersza publiczność dobrze poznała aktora o wielonarodowych korzeniach z ról w kasowych produkcjach, jak "Dracula", "Adwokat Diabła", "Speed: Niebezpieczna szybkość" czy "Reakcja łańcuchowa". Reeves jest natomiast aktorem, który bardzo nierówno wypada na ekranie. Wydaje się, że jego aktorska forma uzależniona jest od umiejętności reżysera, z którym pracuje. Trudno bowiem porównywać nawet do siebie ciekawe występy o Frearsa, Coppoli czy Van Santa, do ocierających się o żenadę występów "Obserwatorze" czy "Johny Mnemonic". Podobnie może być w przypadku filmu w reżyserii Parisota.

Reeves jest jednak głównie kojarzony jako Neo, a raczej "pan Matrix" z kultowej trylogii. Można powiedzieć, że w pewnych kręgach Reeves jest traktowany, jakby niemal urodził się w długim czarnym płaszczu z czarnymi okularami przyrośniętymi do twarzy. Chyba nawet sam zainteresowany woli postrzeganie siebie właśnie przez pryzmat tej - jakby nie było - kultowej roli, a nie licznych Złotych Malin za najgorsze kreacje aktorskie. A nie zapominajmy, że sztywny Neo nie dorasta do pięt interesująco zagranemu Kevinowi Lomaxowi w absolutnie znakomitym horrorze "Adwokat diabła". Może, gdyby nie udział w filmie Wachowskich, kilka kreacji Reevesa byłoby mocniej zauważonych?

Z pewnością nie będzie to rola w kolejnej części przygód Billa i Teda.

AM

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych