Iza Kowalewska, nadworna wokalistka grupy Muzykoterapia, postanowiła nagrać swoją solową płytę. „Diabeł mi Cię dał” to jej refleksy z przełęczy serca i duszy, przyobleczone w metafory i dźwięki. Dodam, że jej metafory, i jej dźwięki, bo sama napisała muzykę, przygotowała wstępny zarys aranży i wyczarowała teksty trafiające w punkt każdego, kto choć raz posmakował i słońca, i nocnych wyziębień uczuć. W dziesięciu opowieściach o różnych stanach miłości, począwszy od euforii i różowych okularów, przez namiętności i porywy serca, po ból rozczarowania i cykutę zwątpienia, zaklęła piosenkowy alfabet miłości. Słuchając jej płyty wystarczy zamknąć oczy a wtedy przeniesiemy się wewnątrz siebie by obłaskawić zakurzone wspomnienia lub świeże rany na sercu. Iza Kowalewska swoimi tekstami funduje nam miłosny rachunek sumienia. Wciąż mam zamknięte oczy i wyobrażam sobie Izę Kowalewską, jak siedzi przy wielkim drewnianym barze, w przytulnym amerykańskim pubie, gdzie w nikłym świetle rozbrzmiewa muzyka. Pub jest pełen dymu papierosów i cygar przyciąga zawiedzionych miłością. Iza rozlewa kolejne drinki. Do wyboru mamy ich dziesięć i każdym trzeba się uraczyć. Topiąc chaos uczuć i desperację chwil zwątpienia bywalców pubu, śpiewa im „historie miłosne”. Te prawdziwe, te zasłyszane, te widziane. Po wypiciu (przesłuchaniu) wszystkich muzycznych trunków na dnie serca zakwita nadzieja, że ciągle jest jeszcze czas by uleczyć serce i wrócić do źródła miłości. Bo przecież św. Paweł z Tarsu pisał, że „miłość cierpliwa jest”.
W swoich piosenkach Iza Kowalewska dopowiedziała znacznie więcej o miłości niż nam się zdawało. Miłość i śmierć to dwa najbardziej wyświechtane tematy w liryce, poezji i muzyce. Wszystko niby już było, a jednak… Na krążku „Diabeł mi Cię dał” teksty nie są przewidywalne. Zaskakują i tchną świeżością. Są po prostu interesujące. Dość wymienić „Śnieg”, „Ogrzewanie”, „Życie z Poetą”, czy mój ulubiony „Tango D N A”. Na płycie znajdziemy muzyczną mieszaninę stylów i rytmów, labirynt dźwięków i fraz. Gościmy z Buenos Aires, przypatrując się parom tańczącym tango na kultowej La Bocca („Tango D N A”). Delikatna synkopa jazzowa („Carpe Diem”) mieszka obok „regałowych” dźwięków z domieszką muzyki etnicznej i elektro („Diabeł mi Cię dał”), by otrzeć się o nurt New Romantic („Ogrzewanie”). I jeszcze cudny wibrafon Bernarda Maseli w utworze „Śnieg”. Ale dość opowieści. Trzeba tej płyty posłuchać i posmakować jej po swojemu.
Świadomość artystyczna siebie, głębia wypowiedzi, znakomity warsztat, niezwykły głos (raz delikatny, zwiewny, raz drapieżny i ostry), wreszcie to nieuchwytne „Coś” to atuty Izy Kowalewskiej. „Diabeł mi Cię dał” dla mnie to jedna z najważniejszych płyt roku 2013.
Tomasz Wybranowski: Izo wciąż zaskakujesz. W swoim muzycznym wcieleniu jesteś kobietą o wielu twarzach, która walczy o miłość i jest niezwykle czujna, uważna. Patrząc na tytuły piosenek z twojej solowej płyty „Diabeł mi Cię dał” można odnieść wrażenie, że słowo „miłość” rozbiłaś na wszystkie kolory uczuć i stanów temu towarzyszących w zależności od temperatury serc.
Iza Kowalewska: Doskonale to rozszyfrowałeś, ale jesteś poetą. Czyli kto jak kto, ale ty czytasz między wierszami. Podobnie złamałeś szyfr tego, czym jest walka o miłość, nie zawsze jednoznaczna, nie zawsze wprost czytelna, niezmiennie z wieloma odcieniami. Różne ona ma oblicza.
Jakie?
Czasem dosyć tragiczne , dramatyczne, chwilami liryczne i pełne spokoju. Chciałam tymi tekstami na płycie po prostu powrócić do liryzmu tej piosenki, którą kiedyś w latach 60., czy 70. się grało. Dla mnie liryzm ma wciąż wielkie znaczenie. Zarówno tekst jaki i muzyka, która dałoby się powtórzyć, zanucić, skryć w sobie. Mawiasz często, że krążek „Diabeł mi cie dał” to inspiracja źródłami piosenki, jej śpiewnością i czytelną narracją. Powiedz zatem, czy muzyka powstaje właśnie wokół idei metafor, które rodzą się w twojej głowie i sercu. Jak wyglądał proces twórczy albumu „Diabeł mi cię dał”? Ja tego nigdy nie traktuje jako pracy. To jest zawsze wielka pasja do muzyki i do tekstu. Bardzo dużo czytam, oglądam spektakle teatralne i ambitne kino. Inspirują mnie zasłyszane historie, pewne zdarzenia, które gdzieś we mnie pozostają.
Zatem jak było z powstaniem tekstu „Tango D N A” (pierwszy singel z albumu „Diabeł mi Cię dał”- przyp. Tomasz Wybranowski)?
Słowa do „Tango DNA” napisałam siedząc wieczorową porą w kuchni. Piłam kawę i rozmyślałam o różnych moich przyjaciołach i ich zdarzeniach z życia. Często jest tak, że przychodzą pewne obrazy związane z ludźmi z którymi obcuję, z którymi rozmawiam i dzielę się słowem. Tekst do piosenki „Śnieg” napisałam bardzo prozaicznie. Kroiłam śledzie na przyjacielskie spotkanie tuż po Sylwestrze. Co do kolejności powstania elementów moich piosenek z tym jest różnie. Czasami powstają najpierw słowa. Innym razem pierwsza jest muzyka, jakiś zarys frazy, która mi się kołacze po głowie. Wtedy nieustannie chodzę z nią a ona ze mną. Nagrywam ją na dyktafon w telefonie, więc jest bardzo cenny (uśmiech). Taki mój muzyczny skarbiec brudnopisów. Potem przelewam to na komputer i staram się dobrać do tego jakąś historię w słowach, we frazach metafor, czy porównań. Zawsze staram sie, aby były to frazy współgrające z muzyką, aby nie było transakcentacji. Bardzo o to dbam.
Za chwilę powrócimy do Twoich solowych działań. Muszę zapytać co z Muzykoterapią, Twoją macierzystą grupą? Stan hibernacji, kilka oddechów przed kolejną płytą?
Będzie nowa płyta! (uśmiech). Tyle tylko, że członkowie zespołu Muzykoterapia sa bardzo zajętymi ludźmi. To wspaniali muzycy rozchwytywani przez inne formacje i składy. Muzykoterapia wydaje albumy kiedy ma po prostu czas dla siebie i wolną głowę od innych projektów.
Twoi koledzy z Muzykoterapii grają z najlepszymi.
Gitarzysta Jurek Zagórski z Muzykoterapii pracuje teraz z Marią Peszek, natomiast trębacz Dominik Trębski bierze udział w kilku innych projektach, m.in. współpracuje z Zakopower. Skoro oni są cały czas zajęci, więc i ja postanowiłam na chwilę wyjść z salonu Muzykoterapii, ale … tylko na kilka miesięcy. Powoli opadają emocje po premierze „Diabeł mi Cię dał”. Za kilka chwil zabierzemy się nad nowym materiałem Muzykoterapii. Od zawsze miałam chęć wydać coś zupełnie innego niż robiłam to z zespołem…
Nie do końca, bo przecież kilku „muzycznych terapeutów” wspierało Cię ba solowym wydawnictwie. Wspólny mianownik na „Diabeł mi Cię dał” to obecność Dominika Trębskiego i perkusisty Marcina Ułanowskiego. O Muzykoterapii krytycy i recenzenci piszą, że to eklektyczny, dobrze dopasowany zlepek jazzu, brzmień elektro z domieszką wysmakowanego, delikatnego popu. Czasami słyszę, że Muzykoterapia uprawia muzykę „około jazzową”, albo „około soulową”, z czym ja się do końca nie zgadzam gardząc etykietami. Dla mnie to co robisz solo i z zespołem to po prostu kawał dobrej muzyki z niebanalnymi i refleksyjnymi tekstami, które zostają gdzieś w środku…
Powiem szczerze, że płynność stylów krążących wokół mnie i muzyki sprawia, że ciężko nas przyporządkować do konkretnej muzycznej szuflady, czy niszy. To słuchacz ma zawsze ostatnie słowo. To on słucha, chodzi na koncerty, kupuje płyty. Osobiście cieszę się, że nasza muzyka i teksty są bliskie ludziom i to bez względu na kolory ich życia w danej chwili…
Dobra muzyka, z dobrym tekstem, po prostu.
Przyjmuję! (uśmiech).
Utwór „Walizka”, który otwiera płytę…
Pod nazwą „Carpe Diem” (śmiech). Wiem dlaczego tak powiedziałeś. Na kilka miesięcy przed premierą dema „Tango D N A” i „Carpe Diem”, jeszcze wtedy pod nazwą „Walizka” miały swój debiut w Polskiej Tygodniówce irlandzkiej rozgłośni NEAR FM.
Za co raz jeszcze bardzo Ci dziękuję. „Carpe Diem” otwiera płytę i od razu w pokoje miłości wprowadza zamieszanie i niepokój.
To jest bardzo osobista historia. Od razu zastrzegam, że nie moja, ale znajomych. Dostałam przyzwolenie by ją opisać. Moich znajomych. Nie będę mówiła kogo dotyczy oczywiście, ale to jest historia z życia wzięta. Bo ono pisze najciekawsze scenariusze i dziwnie plecie losy ludzi. Zaskakująco.
Znakomici muzycy pojawili się podczas nagrań płyty.
Znakomici i cudowni dodam. Bardzo ważna dla mnie była obecność Joanny Dudy, która nagrała przepiękne fortepiany i klawisze. Zagrał na perkusji Marcin Ułanowski. Dziękuję Dominikowi Trębskiemu, wspaniałemu trębaczowi, który wsparł mnie także jako producent. który pracował ze mna przy tej płycie również przy produkcji. Jeszcze Jacek Szafraniec czujny basista. W gronie gości światowej sławy wibrafonista Bernard Maseli i Jan Stokłosa. Pojawił się Sebastian Karpiel – Bułecka.
Zaśpiewał w utworze „Damski bokser”.
Przy tej okazji przytoczę taką anegdotę. Poprosiłam Sebastiana, aby nagrał ze mną tą piosenkę. Po przeczytaniu tekstu powiedział tak: „No tak! Jak o biciu kobiet, to wiadomo… Jak góral się napije, to pierze kobietę.” (śmiech). Oczywiście to wszystko w przenośni i żartobliwie, ale przepięknie w tej piosence zaśpiewał. Kiedy pisałam muzykę do tego tekstu, to wyobrażałam sobie głos Sebastiana.
Dziękuję za rozmowę i wszelkich pomyślności Izo.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia i nastaniem Nowego Roku wszystkim Czytelnikom wnas.pl życzę spełnień oraz miłości.
Tomasz Wybranowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249870-milosne-przypadki-zycia-izy-kowalewskiej-wywiad-i-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.