STANISŁAW TYM o religii, patriotyzmie i polityce

Stanisław Tym w trakcie występu podczas trzeciego dnia Festiwalu Kabaretu 2007 w Zielonej Górze/wikicommons
Stanisław Tym w trakcie występu podczas trzeciego dnia Festiwalu Kabaretu 2007 w Zielonej Górze/wikicommons

Legendarny „Miś”, który od lat jest felietonistą lewicowej „Polityki” udzielił dużego wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Warto zatrzymać się na kilku fragmentach, które pokazują dobitnie poglądy Stanisława Tyma na najważniejsze kwestie w życiu. Oprócz ciekawych opowieści kultowego aktora na temat pracy i życia w PRL-u, doświadczeń wojennych czy w końcu statusu gwiazdy kina podczas komunizmu, Tym dzieli się przemyśleniami na temat religii, polityki i patriotyzmu-czyli trzech elementów, które podwyższają temperaturę w Polsce. Czy Tym jest religijnym człowiekiem? Czy jego rodzina była religijna?

Ortodoksyjnie. Jako chłopczyk czytałem podrzucane mi przez siostrę mojej babci pisemko dla młodzieży "Rycerz Niepokalanej". Ciotka mieszkała w Ożarowie Mazowieckim pod Warszawą, gdzie niedaleko urzędowali pallotyni, a pallotynem był ojciec Maksymilian Kolbe. I oni wydawali to pisemko - ostre, jeśli chodzi o poglądy rasowe i narodowe. Na tym byłem chowany.

Jak dziś Tym podchodzi do religii?

Jako 18-latek przestałem chodzić do kościoła. Od dziecka przerażała mnie postać człowieka, który wisi przybity do krzyża i jest tym, którego mam naśladować. Nie bardzo wiedziałem, co to znaczy. Czy mam się też dać przybić do krzyża? Druga rzecz, od której uciekałem, to było skazanie na wieczność. Nie mogłem sobie tego wyobrazić. Będę żył według przykazań i pójdę do nieba, a tam nie będzie nic do roboty, tylko trzeba będzie się cieszyć, że jesteś z Panem Bogiem. Bez końca, bo w niebie koniec nie istnieje. Straszliwie się tego bałem, że nie mam wyjścia, że będę musiał żyć bez końca.

Jak więc satyryk poradził sobie ze zrozumieniem „ostateczności”?

Wymyśliłem inną konstrukcję. Jeżeli po śmierci jakaś świadomość ducha istnieje, to będę mile zdumiony, a jeżeli nie, to wszystko w porządku. Z kolei wierzący, jeśli obudzą się po śmierci i doświadczą transcendencji, nie będą zaskoczeni, jeśli jednak się okaże, że tam nic nie ma, no to będzie im strasznie przykro. W każdym razie tylu ludzi umarło i jakoś to przeżyło, że nie ma powodu się tym martwić, to pierwsza rzecz.

Stanisław Tym angażował się swego czasu bardzo w sprawach polityki. Dziś „Miś” jest nią zniesmaczony i…

Rozgoryczony. Nie przypuszczałem, że po Mazowieckim, Kuroniu, Geremku, Skubiszewskim przyjdą ludzie tak mali. To przecież niewiarygodne, żeby w czasie sejmowej debaty o przyszłości Polaków siedziało na sali tylko kilkadziesiąt osób prawiących sobie złośliwości na granicy chamstwa. To są przedstawiciele narodu, władzy ustawodawczej i wykonawczej? I to jest poważna dyskusja w środkowoeuropejskim wielomilionowym kraju?

Co boli Tyma w dzisiejszym działaniu polityków?

Nie ma reformy edukacji, reform społecznych, reformy służby zdrowia, ustawy o związkach partnerskich. Niedługo pewnie Unia ukarze nas za brak regulacji o in vitro.Bycie ministrem nie jest obowiązkowe. Ministrare znaczy po łacinie służyć, być pomocnym.

Donata Subbotko, której książkowy wywiad z Tymem jest drukowany w „Gazecie Wyborczej” przypomina, że: „Ryś" bawi i uczy, że "polski patriota to mądrość i cnota". Ważne tylko, żeby był "ojciec Polak, matka Polka”. Tym dosyć ostro ocenia kontynuacje „Misia”, którą kilka lat temu nakręcił.

"Ryś" był nieudanym filmem, ale troszkę wieszczącym dzisiejszą Polskę. Święto Niepodległości utonęło w szambie, profesor Środę zaatakowano na uczelni, Baumana też. Miecugowa spoliczkowano w czasie Woodstocku, do "Krytyki Politycznej" wrzucono granaty dymne, w Krakowie awantura przerwała przedstawienie. To wszystko jest następstwem braku poważnej rozmowy, sygnałem, że wiele spraw społecznych nie zostało załatwionych.

A jak Tym się odnosi do tego, że Gustaw Holubek nazwał go „walczącym patriotą”?

A co się będę bił o Francję albo Anglię, skoro mam Polskę pod ręką? Z tym że słowo patriota się zdewaluowało, nie mogę powiedzieć, że czuję się patriotą, bo się wygłupię. Nawet prof. Bartoszewski zastrzega, że patriotyzm inaczej pojmuje niż wielu dzisiaj, że inne ma związane z tym przeżycia, inna stoi za tym literatura, inne wiersze, inne rymy.

No cóż widać że, Ryś stał się w III RP do bólu poprawny politycznie. Ryś płynie też sobie spokojnie z głównym nurtem polskiej polityki. Wygodne to i bezpieczne. Czy jednak duch Barei nie był totalnie inny? Może w tym tkwi porażka "Rysia" i odrzucenie go przez Polaków?

Q/GW

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych