Miliony widzów w USA i Polsce pokochało serial „Biblia” . Wielu komentatorów zwracało uwagę, że jest on przykładem na znakomitą ewangelizację poprzez popkulturę. Jednak pojawiają się głosy krytykujące produkcje, które płyną ze środowisk katolickich. Dobitnie to pokazuje tekst na portalu Polonia Christiana, w którym możemy przeczytać o manipulacjach w produkcji.
O serialu „Biblia” który niedawno nadawała telewizja Polsat pisaliśmy wielokrotnie. Dziesięcioodcinkowa seria History Channel była już od pierwszego odcinka bardzo chętnie oglądaną produkcją. Pierwszy odcinek pt. "Na początku", w którym pokazano m.in opowieści o Adamie i Ewie, Arce Noego, Abrahamie oraz zniszczenie Sodomy i Gomory obejrzało w USA 13 milionów widzów. Nie mniejszym powodzeniem cieszył się ostatni epizod serialu, który wyemitowano w Wielkanoc (11,7 mln widzów). Jeszcze większym sukcesem jest wydanie "Biblii" na DVD. Produkcja jest najszybciej sprzedającym się serialem wszechczasów. W sumie "Biblię" obejrzało już ok. 100 milionów Amerykanów. Zachowując proporcje również w Polsce sukces serialu był ogromny. Z danych Nielsen Audience Meassurement przygotowanych dla portalu Wirtualnemedia.pl wynika, że średnia oglądalność wszystkich pięciu odcinków serialu wyniosła 2,52 mln osób. Najwięcej widzów zgromadził pierwszy odcinek religijnego serialu, który śledziło 3,10 mln oglądających.
Mimo tego, że chrześcijańscy publicyści zwracali uwagę ( szczególnie na takich portalach jak The Christian Post), że serial w doskonały sposób ewangelizuje poprzez popkulturę, to zaczęły się pojawiać głosy krytykujące produkcje. Na dodatek płyną ona z mediów katolickich. Przykładem może być tekst na portalu PCH24.pl, związanym z konserwatywnym dwumiesięcznikiem „Polonia Christiana”. Mateusz Ziomber wypunktował błędy albo wypaczenia, jakie w jego przekonaniu, popełnili twórcy serialu.
Na czym polega problem z serialem „Biblia”? Jak głosi jedna z reklam, jego celem jest „rozrywka” i „inspiracja” widzów poprzez zaprezentowanie… zupełnie nowej perspektywy. Nie jest to jedynie zabiegiem marketingowym. Historia Noego przedstawiona została przez narratora jako „nowy początek”, obraz bojaźni Bożej, prezentowanej przez Abrahama i Mojżesza, został zupełnie zaciemniony. Aniołowie przedstawieni zostali w sposób zupełnie nowy, oczywiście, głęboki szacunek jakim otaczano wysłanników Boga także został pominięty. pisze publicysta portalu. Ziomber sugeruje też, że twórcy ugięli się pod pręgierzem poprawności politycznej. Dotyczy to opowieści o Sodomie i Gomorze.
Za to scena obrony Lota, w której anioł z bronią w ręku rozprawia się z mieszkańcami Sodomy, została nakręcona zgodnie z regułami dalekowschodniego kina akcji. Rozwiązłość i homoseksualizm, jako przejawy głębokiego upadku skutkującego karą, zostały starannie pominięte. Podobnie „plany” mieszkańców Sodomy względem gości Lota. Lista odejść od biblijnej historii jest długa: zafałszowana została historia Dawida, Jeremiasza, Izajasza - który według autorów scenariusza żył w tym samym czasie, co Daniel; trzech mędrców; kuszenia Chrystusa, czy wskrzeszenia Łazarza.
Również w przypadku ekranizacji kart Nowego Testamentu autor tekstu „Serial „Biblia”? Nie taki biblijny!” uważa, że filmowcy dopuścili się manipulacji.
Z kolei w scenie zwiastowania trudno szukać tradycyjnych wyrazów nadprzyrodzoności, podobny zabieg towarzyszy sposobowi, w jaki przedstawiona została osoba Zbawiciela. Jan Chrzciciel zapowiada… społecznego reformatora! Na podobne tropy natrafiamy w scenie powołania św. Piotra i w wątkach, w których padają wskazania na naturę Chrystusa i Jego misji. Nie natrafiamy za to na sceny wyraźnie świadczące o boskim autorytecie, nadprzyrodzonej władzy danej Mesjaszowi i jego uczniom. Sposób, w jaki do odgrywanej roli podszedł Diogo Morgado każe jak najszybciej zapomnieć o zaprezentowanej przez niego hippisowskiej kreacji. Portugalski aktor sam tłumaczył, że przygotowując się do tej roli zwyczajnie ćwiczył się w myśleniu o wszystkich „z miłością”. Obraz ten uzupełnia scena Ostatniej Wieczerzy, oczywiście pozbawiona głębszych eucharystycznych i zbawczych wskazań.
Zdaniem Ziombera scenarzyści serialu wręcz unikali uznanych dziś za kontrowersyjne fragmentów Pisma Świętego, które by mogły urazić amerykańskiego widza.
Niewolnicy przedstawiani są jako „słudzy”, postaci zaprezentowane zostały w sposób jednowymiarowy a ekranizowana historia bynajmniej nie ukazuje wyraźnie sensu Bożego planu wobec ludzkości, niewierności i upadku Izraelitów, ani tajemnicy grzechu w historii, czy natury Odkupienia. Dziwi też lekceważenie, z jakim potraktowano historię kobiet na kartach Starego Testamentu. Z kolei rola Marii Magdaleny została starannie wyeksponowana.
Autor w swojej krytyce powołuje się na negatywne teksty o serialu krytyków mediów również lewicowo-liberalnych jak „The Hollywood Reporter” czy „Guardiana”.
Zgadzacie się z taką ostrą opinią o serialu „Bibilia”?
Q/PCH24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249750-serial-biblia-niezgodny-z-pismem-swietym-i-poprawny-politycznie