„Pogrzebał go własny mit”. Doskonały zestaw filmów JAMESA DEANA na blu-ray

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Galapagos znów sięga po klasykę i w doskonały sposób prezentuje ją na blu-ray. Po serii klasyków kina jakie mogliśmy obejrzeć w odrestaurowanych wersjach przyszedł czas na prawdziwą ucztę. W końcu możemy w najlepszej jakości obrazu i dźwięku zobaczyć filmy, które zbudowały legendę Hollywood równą Marylin Monroe.

Niezwykła kolekcja zawiera 6 płyt - na 3 płytach Blu-ray filmy znajdziemy klasyki Jamesa Deana: „Na wschód od Edenu”, „Buntownik bez powodu”, i „Olbrzym”. Na kolejnych 3 płytach DVD Galapagos prezentuje dwa pełnometrażowe filmy dokumentalne: „James Dean: We wspomnieniach” i „James Dean: Wiecznie młody” oraz wiele fascynujących dodatków specjalnych: „Na wschód od Edenu: Sztuka i życie” oraz „Buntownik bez powodu: awanturnik i niewiniątko”. Kolekcjonerske i ozdobne wydanie digipack zawiera wyjątkowe pamiątki: mini reprodukcje filmowych plakatów zapowiadających premiery, kopie korespondencji dotyczącej produkcji filmów - w tym listy Elii Kazana i Jacka Warnera oraz zdjęcia z planów. Żaden kinoman nie pogardzi tym przepięknym wydaniem, gdy znajdzie je pod choinką. W końcu nie przez przypadek człowiek, który zagrał tylko w trzech filmach do dziś jest jedną z ikon kina.

Jimmi Dean, który zagrał tylko w trzech filmach, „Na wschód od Edenu”, „Buntownik bez powodu” i „Olbrzymie”, miał wszystkie atuty w ręku. Nie tylko zapowiadał się na świetnego aktora- miał też osobowość i wygląd, które zaciekawiły ludzi, oraz wyraz twarzy i pewną bezbronność, szczególnie przemawiającą do kobiet. Wzbudzał w nich instynkt opiekuńczy. Był wrażliwy i jakby zawsze trochę zdziwiony. Nie można go nazwać przebojowym czy energicznym, ale miał w sobie wyważoną siłę i coś nieuchwytnego, jakby był zranionym co wywierało niewiarygodny efekt na widzach.

pisał w swojej autobiograf „Piosenki, których nauczyła mnie matka” Marlon Brando. Wielki aktor, który przetarł szlak kilku pokoleniom aktorów zauważył, że Dean stał się tak jak on przypadkowo symbolem zmian społecznych w latach 50-tych. Brando doskonale opisał istotę charyzmy Deana, która do dziś hipnotyzuje widzów. „Myślę, że mógłby być naprawdę wybitny. Zginął jednak zawsze pogrzebany przez swój mit”.

James Dean był jednym z pierwszych absolwentów słynnego Actors Studio, gdzie Elia Kazan czy Lee Strasberg wprowadzali w życie metodę Stanisławskiego. Metoda słynnego rosyjskiego aktora zmieniła na zawsze oblicze kina, zrywając  na zawsze z teatralnymi pozami nawet aktorów uznanych za wybitnych. Ferajna Kazana pokazała jednak czym jest naturalizm i maksymalne zrośnięcie się z rolą. Kazan bardzo prędko dostrzegł tajemniczego aktora, młodego aktora, który porażał swoim przeszywającym spojrzeniem, które nie zrobiło początkowo wrażenie na ludziach w Hollywood. Dopiero przeniesienie się do Nowego Jorku otworzyło drzwi Jimmiemu do wielkiego świata. Będąc w Actors Studio z dumą pisał do rodziny:

To najlepsza szkoła aktorska, jest tu kilku wspaniałych ludzi, takich jak Marlon Brando, Julie Harris, Arthur Kennedy, Mildred Dunnock. Niewielu może się tu dostać. To jedna z najlepszych rzeczy, jaka może przytrafić się aktorowi. Jestem jedną z najmłodszych przyjętych osób .

Umiejętności zdobyte pod okiem Strasberga szybko pozwoliły mu zagrać na deskach teatru w „Bachirze” opartym na „Immoraliście” André Gide’a. Powszechnie uznaje się tą rolę jako przepustkę do Deana do świata filmu.

Marlon Brando zmienił sposób gry aktorskiej. Dean zmienił sposób życia wielu ludzi.

powiedział kiedyś Martin Sheen. Pierwszy film Deana „Buntownik bez powodu” obok „Dzikiego” z Brando został uznany za ikonę buntu lat 50-tych. Jednocześnie aktor, podobnie jak Marlon Brando, w erze, gdy Ameryka żyła wartościami chrześcijańskimi, igrał z plotkami o swoim biseksualizmie. „Nie jestem homoseksualistą, ale też nie zamierzam iść przez życie z jedną ręką związaną za plecami”- mówił w czasach, gdy stał się obiektem westchnień kobiet większym niż Elvis połączony z Jimem Morrisonem. Ta jedna wypowiedź doskonale obrazuje stosunek Deana do sławy i swojej pozycji jaką osiągnął po „Na wschód od Edenu”, za który dostał pośmiertnie nominację do Oscara. Dean nie był jedynie ikoną buntu wobec norm moralnych ówczesnego świata, ale również stał się buntownikiem wobec własnego wizerunku. Wizerunku, który sam stworzył.

Ktoś powiedział, że Dean byłby dziś jak Clint Eastwood. Nie do końca zgadzam się z tą prognozą. Dean przebijał niejednoznacznością, aurą tajemniczości i ciągłą przewrotnością nawet Marlona, który od zawsze należał do czołówki „dziwaków Hollywood”. Kim byłby dziś Dean, który zginął w ukochanym Porsche 550 Spyder na drodze 466? Czy w ogóle wyobrażamy sobie pomarszczoną gwiazdę „Olbrzyma”- filmu, który miał premierę kilka miesięcy po śmierci aktora? „Ulubieńcy bogów umierają młodo”- mówi stare przysłowie. Chyba do żadnego nie pasuje ono lepiej niż do Deana.

Łukasz Adamski

tytuł
tytuł

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych