Reżyser Jan Klata opbiera ostatnie protesty przeciwko temu co dzieje się w krakowskim Starym Teatrze. „Nazywają mnie Żydem, tęczowym pedałem i porno-Klatą”- żali się reżyser i dyrektor. "Kompletną paranoją" nazwał zaś zamieszanie wokół jego najnowszego spektaklu "Do Damaszku" w krakowskim Starym Teatrze. Jego zdaniem artyści są wręcz powołani do tego by badać narodową tkankę oraz „nakłuwać, sprawdzać i dopiero wtedy zobaczyć, co z tego zostaje”.
mówi w RMF FM dyrektor. W zasadzie cały wywiad w programie Kondrata Piaseckiego to atak na tych, co krytykują jego poczynania w teatrze. Klata mówi, że jest „głęboko zażenowany chamskim zachowaniem grupy krzykaczy, którzy mienią się obrońcami wysokiej kultury”. Wcześniej Klata w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” użył kuriozalnego porównania.
Boję się, co by było, gdyby na ulicach Krakowa pojawił się Anthony Hopkins, chyba zostałby zlinczowany za rolę Hannibala Lectera" - komentował na gorąco Klata w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Teraz w wywiadzie dla RMF.fm Klata mówi, że protest przeciwko sztuce został przygotowany wcześniej.
Dwa tygodnie temu mieliśmy okazję obcować z tak zwaną spontaniczną reakcją kilkunastu osób, które przypadkowo zupełnie zabrały ze sobą gwizdek, żeby spontanicznie zademonstrować przeciwko - jak to nazwano - kopulacji na scenie, co było delikatną sceną erotyczną i potem z tego wydarzenia... To wszystko rosło z dnia na dzień. Mamy do czynienia z medialną paranoją i efekt jest taki, że dzwoni do mnie babcia i mówi: "Wnuczku, Wy podobno tam kopulujecie w tym Narodowym Teatrze cały czas".
Klata zaznacza, że "na portalach można się dowiedzieć, że jest Żydem, tęczowym pedałem, Chazarem i porno klatą. Jego zdaniem cierpi on za robienie prawdziwej sztuki.
Oczywiście, że taka jest rola sztuki, żeby budzić emocje. Natomiast, wie pan, ja mam wielkie problemy ze spontanicznością tego co się tam wydarzyło dwa tygodnie temu. To było na dowolnie wybranym, przypadkowym kompletnie spektaklu, na dwa dni przed rekonstrukcją rządu. I to jest pytanie o polityczny podkład tego. (...) Polityka jest wszędzie. Ja chciałem powiedzieć, że to jest kapitalne i fascynujące, że cała Polska fascynuje się Narodowym Starym Teatrem dopiero wtedy, kiedy kilkunastoosobowa grupka przychodzi i pokrzykuje hańba, nagrać na youtuba i mieć pół miliona obejrzeń. To znaczy wrzuca to na YouTuba któryś z tygodników prawicowych.
Klata twierdzi też, że aktorzy mają obowiązek „nakłuwać” tkankę narodową. Pisaliśmy wczoraj, że w innej sztuce jednym z pomysłów na „przekuwanie tkanki” miało być odśpiewanie hymnu polskiego na melodię "Deutschland, Deutschland uber alles", który poprzedza scenę gwałtu zbiorowego na jednej z postaci. Efektem gwałtu jest dziecko-zawiniątko, z którego wysypują się ciasteczka w kształcie Gwiazdy Dawida.
Artyści, zwłaszcza w Teatrze Narodowym, są powołani do tego, żeby na nowo tę naszą tkankę narodową badać, nakłuwać, sprawdzać i dopiero wtedy zobaczyć, co z tego zostaje. To jest norwidowskie pytanie - "czy ten ptak swoje gniazdo kala, co je kala, czy ten, co mówić o tym nie pozwala". A teraz mamy do czynienia... Nie ma dnia, kiedy by nie przynoszono kolejnych sensacji z premier, które powstają i to akurat nie tej, którą np. mamy w sobotę - "Akropolis", zapraszamy, tylko tej następnej, że tutaj już popełniamy jakieś "myślozbrodnie". Lokalny dziennik pisze recenzje ze spektaklu, który jeszcze nie powstał i tak to się po prostu nakręca. To jest takie: "Oj, oj... Zdarzy się za chwilę!"...
Z teatru w proteście odeszła wybitna aktorka Anna Polony. Jak to tłumaczy Klata?
Jestem oczywiście ogromnym, fanatycznym zwolennikiem pani Anny Polony. Natomiast pani Anna Polony mówi do nas w taki sposób na podstawie zmanipulowanych informacji. Na podstawie informacji, jakoby powstawał tutaj spektakl, czy byśmy prezentowali spektakl, który pokazuje Konrada Swinarskiego jako antysemitę itd. Cały czas mamy do czynienia z, delikatnie mówiąc, przekłamaniami medialnymi. Wie pan, jeśli jest jakiś oldboj z lokalnego dziennika, który na trzy tygodnie przed premierą wykrada nam notatki z prób, owoce improwizacji i z tego robi wielką chryję na całą Polskę, jako nie wiem... James Bond polskiego dziennikarstwa, no to jest chyba nie najlepiej. Potem idzie się z tym do Jerzego Treli, Anny Polony i pyta się w taki sposób ustawiony
wskazuje. Zdaniem Klaty aktorzy dostają dziś…listy z pogróżkami.
Aktorzy dostają listy z pogróżkami, ja dostaję pogróżki, szykują się jakieś kolejne akcje itd. One są po prostu nakręcane i to jest smutne, bo chcielibyśmy jednak prezentować swoje poglądy na scenie, a nie zasłaniając własną piersią kolegów w momencie, kiedy obrzucają nas obelgami. To jest smutne bardzo, bo wie pan, zaczęło się od protestu ludzi, którzy nie odróżniają Doroty Segdy od Siostry Faustyny i Krzysztofa Globisza od anioła. Potem obrzucają nas obelgami. Jak rozumiem Andrzeja Grabowskiego od Ferdka Kiepskiego też nie odróżniają, a u aktorów z Plebanii chcieli by się wyspowiadać.
Co jest powodem tego stanu rzeczy według reżysera?
95 procent teatrów w Polsce to są okopy Świętej Trójcy. Natomiast 5 procent teatrów w Polsce, ta oczywiście najbardziej nagłaśniana przez media, jako nie wiem... skandaliści i tacy właśnie, u których straszliwe rzeczy się rozgrywają na scenie, to te 5 procent walczy o nowoczesny teatr w Polsce i jestem oczywiście dumny, że Narodowy Stary Teatr i jego aktorzy prezentują taką nowocześniejszą wizję, przy czym chciałem powiedzieć, że ten przydomek "narodowy" autentycznie nas zobowiązuje do tego, żeby sposób analizowania rzeczywistości był wysokiej jakości.
Q/RMF.fm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249711-klata-sie-broni-i-atakuje-jestem-gleboko-zazenowany-chamskim-zachowaniem-grupy-krzykaczy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.