Reżyser IDY: W Polsce retoryka prawicowa robi się coraz bardziej groteskowa

screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Paweł Pawlikowski po wielkim sukcesie filmu „Ida” ( m.in. główna nagroda na festiwalach w Gdyni i Londynie) ogłosił, że wraca do Polski. Na zachodzie ( Anglia, Francja) Pawlikowski mieszkał od 1971 roku. Reżyser udzielił bardzo obszernego wywiadu „Gazecie Wyborczej”, w której opowiada o swoich poglądach na temat religii i polskiej prawicy. Odnosi się on również do zarzutów środowisk lewicowych, że „Ida” stereotypowo pokazuje Żydów- komunistów.

Dlaczego Pawlikowski zdecydował się na powrót do Polski?

Żyłem w kilku krajach, zachłysnąłem się światem, przejadłem i czuję potrzebę prostoty, czegoś swojskiego dookoła. Czegoś, co jest spójne i ograniczone, nie jest jakąś rozrywką, w której człowiek jest rozrywany. (…) W Anglii miałem dzieci, dom. W Paryżu robiłem jakiś film i zostałem, jednak zrozumiałem, że z Francją nie mam nic wspólnego. Tam się przyjemnie konsumuje kulturę i jedzenie, ale nie czułem, że to jest moje. Francja jest hermetyczna, samowystarczalna kulturowo, w jakimś sensie kraj idealny, niepodbity przez anglosaską kulturę, z respektem dla sztuki.

Co reżyser „Idy” myśli o polskie prawicy spod znaku narodowców?

Niepokojące, że skrajna prawica czuje się tutaj tak bezkarnie i jest tak blisko głównego nurtu polityki. Na świecie zazwyczaj lewacy robią takie rzeczy, a prawica demonstruje po cichu na przedmieściach. W Polsce prawica bierze centrum miasta. Te rozruchy narodowców są bliskie temu, co prezentuje opozycja prawicowa.

Pawlikowski odnosi się też do kwestii katastrofy w Smoleńsku oraz głównego nurtu polskiej prawicy.

Spotykam ludzi kulturalnych, nawet przyjaciół, którzy żyją w przekonaniu, że to Rosjanie są odpowiedzialni za Smoleńsk. Że Polska jest dla Rosji tematem numer jeden. Część Polaków żyje w jakimś innym wymiarze...

Pawlikowski uważa, że retoryka prawicowa jest groteskowa i absurdalna. Natomiast „kołtuni”, którzy szaleli na ulicach 11 listopada przypominają Pawlikowskiemu rosyjskich nacjonalistów.

Ci młodzi z Marszu Niepodległości byliby fantastycznymi pałkarzami Moczara w 1968 roku. Ten typ człowieka, model postsowiecki. Chociaż ich sposób ubierania się jest wzięty od skinheadów angielskich - to akurat wynik globalizacji, której nienawidzą. A do polskich tradycji, szlachetnej postawy romantycznej jest im bardzo daleko. Jaki honor, jaka ojczyzna? A co dopiero Bóg? To, co głoszą, z wiarą chrześcijańską ma mało wspólnego. mówi najbardziej ostatnio nagradzany polski reżyser.

Pawlikowski potępia również niedawną akcję z literą „W” przy próbie odwołania prezydent Warszawy.

To groteskowe, że ci ludzie podszywają się pod powstanie warszawskie, które było wielkie i w której zginął kwiat młodzieży. W walce, która może była beznadziejna, ale miała jakiś głębszy sens. A teraz ta młoda hołota, której nic nie grozi, która niczym nie ryzykuje, wychodzi na ulice i wyrywa drzewka. Albo rzuca się na ambasadę rosyjską i podpala budkę wartownika. Groteska. Chcą wypowiedzieć wojnę Rosji? Powstanie warszawskie polegało na tym, że na nas napadli, a nie my na nich.

Bardzo ostre słowa Pawlikowski kieruje pod kierunkiem lidera polskiej opozycji z PiS.

Tak, słuchałem, co z okazji Święta Niepodległości mówił Jarosław Kaczyński. Jak to w dwudziestoleciu międzywojennym było dobrze, teraz jest źle. I co drugie słowo: Polska, polskość, Polacy. W jego bełkocie chyba nie było żadnych czasowników.

Reżyser „Lata miłości” uważa również, że Polacy wciąż mają niezrozumiałe kompleksy, które ujawniają się w odbiorze polskich filmów.

Kiedy jestem na festiwalach z filmem ''Ida'', to zawsze trafi się jakiś Polak z zagranicy przejęty tym, jak w tym filmie pokażą Polskę, czy jest tak fantastyczna, jak on by chciał pokazać ją światu. Dlaczego musimy cały czas coś udowadniać? Skąd ten kompleks? Nieważne, czy film jest dobry, czy zły, ma być tylko potwierdzeniem jego wyobrażenia o naszym kraju.

Niedawno pisaliśmy, że „Ida” została uznana przez dwójkę znanych lewicowych publicystów za film…antysemicki. Głównym zarzutem było to, że Pawlikowski pokazał żydowską dziewczynę, która nawraca się na katolicyzm oraz żydowską prokurator stalinowską, którą jest nimfomanką i alkoholiczką.

Nie śledziłem tej dyskusji, ale nie zrobiłem tego filmu, żeby krytykować Żydów czy Polaków czy żeby edukować świat i objaśniać polską historię. Po prostu miałem takie postaci w głowie i o nich opowiedziałem. Nie było w tym kalkulacji. Często publicyści czy akademicy patrzą na film kategoriami pozafilmowymi, czują się o wiele mądrzejsi niż ci, którzy coś tworzą. Dla nich taki reżyser czy pisarz to jakiś, niestety potrzebny, półgłupek, który musi coś tam wykonać, żeby mądrzy ludzie mogli o tym mądrze pisać. Oczywiście są krytycy, którzy umieją wejść w dzieło sztuki i zinterpretować je od wewnątrz, jednak dominują belfrzy i inkwizytorzy, którzy mają jakieś schematy w głowach i wyżywają się na filmie. Jakby takich ludzi brać serio, to człowiek powinien przestać kręcić filmy.

Pawlikowski, który chodził w Anglii do rygorystycznej katolickiej szkoły ma też ciekawy pogląd na temat religii.

Z katolicyzmem jestem związany historycznie, ale mam do tego dystans - choć, o dziwo, żyjąc w Anglii, go nie miałem. Chodziłem na msze łacińskie w Oksfordzie i było mi z tym dobrze. Pisząc kiedyś scenariusz o angielskim księdzu katoliku, zacząłem czytać pisma pewnego światłego teologa, kiedyś generała zakonu dominikanów, Timothy Radcliffe'a. Okazało się, że jest moim sąsiadem w Oksfordzie, i się z nim zaprzyjaźniłem.

Czy reżyser, który znacząco uwypuklił kwestię wiary w „Idzie” jest człowiekiem religijnym?

Czuję potrzebę absolutu, od dawna i coraz bardziej. W Polsce Kościół wiąże się z polityką i z poczuciem zagrożenia, nie ma tego Chrystusowego otwarcia na świat. Nie chcę się specjalnie definiować, mam specyficzne poglądy. Staram się o tym nie mówić, tylko robić filmy, żeby z tego coś wynikało. Moim ogólnym planem jest osiągnąć harmonię w sobie, w życiu. Ze światem, ale i wewnątrz siebie. Zanim umrę. To zadanie. Żeby nie umrzeć w chaosie czy w rozterce, z poczuciem, że coś się nie do końca zrozumiało. Dla mnie to ważne.

Paweł Pawlikowski dał się poznać jako osoba o poglądach nietypowych i kontrowersyjnych. O ile w przypadku polskich nacjonalistów można jeszcze zrozumieć słowa Pawlikowskiego, to jednak należy niestety przyznać, że w przypadku oceny polskiej prawicy głównego nurtu i Kościoła, kieruje się on schematami rodem z "salonu z Czerskiej". Chyba jednak również w przypadku tego twórcy lepiej oglądać jego filmy, niż słuchać o "demonach" z prawej strony. Jego filmy są bez wątpienia oryginalniejsze niż polityczne zapatrywania...

Paweł Pawlikowski (1957) - reżyser i scenarzysta. Autor filmów dokumentalnych, m.in. ''Z Moskwy do Pietuszek z Wieniediktem Jerofiejewem'' (Emmy, Prix Italia), ''Serbian Epics'', ''Dostoevsky's Travels'' (Felix), ''Tripping with Zhirinovsky'' (Grierson za najlepszy brytyjski dokument), ''Twockers''. Oraz filmów fabularnych, m.in.: ''Ostatnie wyjście'' (BAFTA Grand Prix, Edinburgh, Saloniki i inne), ''Lato miłości" (BAFTA, Złote Orły, Grand Prix i inne), ''Kobieta z piątej dzielnicy'', ''Ida'' (Złote Lwy na Gdynia Film Festival 2013, nagroda FIPRESCI na festiwalu w Toronto, Grand Prix na festiwalach w Londynie, Warszawie i Mińsku). Wykładowca w Szkole Wajdy i National Film School w Anglii.

Q/Gazeta Wyborcza

-----------------------------------------------------------------

TYLKO U NAS , wSklepiku.pl, możesz nabyć bardzo atrakcyjne gadżety portalu!

Zestaw dwóch toreb wPolityce.pl wzbogaconych rysunkami znakomitego artysty Andrzeja Krauzego. Można je nosić także przez ramię, mają szerokie i poręczne ucho, wytrzymały materiał, mieszczą format A4.

oraz

Elegancki kubek z logotypem wPolityce.pl ze specjalnie wykonanym rysunkiem znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych