W 2006 roku konserwatywny „National Review” opublikował listę 50 rockowych piosenek wszech czasów. Postanowiliśmy się przyjrzeć tej niezwykłej liście, która zawiera utwory zupełnie z pozoru nie pasujące do konserwatyzmu. Prezentujemy "Won't Get Fooled Again" zespołu The Who.
Lista powstała w oparciu o dwa podstawowe kryteria: musiała to być kompozycja powszechnie znana oraz wyrażać w tekście tradycyjne, konserwatywne wartości. Jakie piosenki znalazły się w zestawieniu najbardziej znanego prawicowego pisma? Najciekawsze jest to, że mamy na niej wykonawców dalekich od pojęcia "konserwatysta". Jednak ich utwory mówią co innego.
Według amerykańskiej prawicy skupionej woków „National Review” najbardziej konserwatywną piosenką wszech czasów jest "Won't Get Fooled Again" The Who.
Konserwatywny ruch jest pełen rozczarowanych rewolucjonistów i to może być ich piosenka. Na pewno obala naiwny idealizm. Rozpoznawalne intro, gitara Pete Townshenda, mocne uderzenie perkusji Keitha Moona i zawodzący wokal Rogera Daltreya. To jeden z najbardziej wybuchowych hymnów rockowych jakie kiedykolwiek zostały nagrane. Uznawany za klasyk dla konserwatystów, ale czy taka była idea jego powstania? I czy uderzanie w rewolucję świadczy o jego konserwatywnym przesłaniu? A może jest tak, że kompozycja została zawłaszczona przez środowiska konserwatywne? Przecież jest także ulubioną kompozycją wszelkiej maści kontestatorów, w tym i tych z lewicowych ruchów.
"Won't Get Fooled Again" napisana została przez Pete'a Townshenda. Oryginalna wersja kompozycji została zamieszczona jako ostatni utwór na płycie "Who's Next" z 1971 roku. Jego wydanie poprzedzone było singlem okrojonym do trzech i pół minuty. Singiel osiągnął numer 9 na UK Singles Chart, numer 15 na liście Billboard Hot 100 i numerem 14 na Australian Singles Chart. Ulubiony klasyk rockowy radiowych stacji i stały element koncertowy zespołu.
Reżyser Michael Moore chciał włączyć kompozycję The Who do filmu "Fahrenheit 9/11" atakującego prezydenturę Busha, ale Townshend nie pozwolił na to. Powiedział:
nie miałem pojęcia, o co w filmie chodzi. Jestem pewien na 90%, że mój utwór nie był dla nich.
W 2006 roku Townshend stwierdził, że:
To nie jest utwór, który potępia rewolucję - tylko sugeruje, że będziemy faktycznie walczyć na ulicach. Po prostu rewolucja, podobnie jak wszystkie tego typu nagłe działania, może mieć nieprzewidywalny wynik.
Gitarzysta The Who dystansuje się od polityków i rewolucjonistów twierdząc, że przesłanie kompozycji wypływa z jego serca i nie jest na sprzedaż dla żadnej opcji. Jest to dosyć zakamuflowane stwierdzenie i niejasne, gdyż The Who dawno zapomnieli o dystansowaniu się, a przyjęcie zaproszenia do grona wspierających prezydenta Obamę gwiazd podczas ubiegłorocznego koncertu dla ofiar huraganu "Sandy", jest tego dystansowania się zaprzeczeniem. Jednak w obliczu ciążenia na gitarzyście zarzutów o rzekomą pedofilię, wsparcie z każdej strony będzie odciążeniem i odwróceniem uwagi.
Choć z upływem lat rozmywa się w wypowiedziach Townshenda prawda o utworze, to warto przypomnieć, że głównym celem kompozycji, niczym butelką z benzyną rzuconą właśnie z barykady, byli ówcześni politycy. Tekst był refleksją, że żaden czyn rewolucyjny nie dokona zmiany, bo rewolucjoniści i tak zmienią się w tych samych szefów.
Warto przyjrzeć się strukturze utworu. W pierwszym wersecie jest wybuch rewolty. W części środkowej rewolucjoniści obalają rządzących, ale na końcu nowy system staje się taki sam jak ten stary. Rewolucja jest bez sensu, choć trzeba pogonić tych wszystkich polityków, cały establishment. Rewolucja nie zamierza niczego zmieniać w długim okresie, a ludziom będzie dziać się tylko krzywda. Muzycznie syntezator oznacza rewolucję. Pojawia się na początku, gdy się zaczyna rewolta i wraca na koniec, gdy nowa rewolucja wisi w powietrzu.
Pete Townshend komponując utwór chciał odnieść się do Orwella. "Won't Get Fooled Again" miał stanowić trzon projektu "Lifehouse". Chciał wyprodukować film o futurystycznym świecie, w którym ludzie są zniewoleni. Miał ich uratować rockowy koncert. Było to też odniesieniem do komuny hipisów, z którymi mieszkał na Richmond Eel Pie Island w Londynie. Zobaczył tam wszystko, od pozytywnych działań, do narkotycznej degrengolady. Ze względu na brak finansowego wsparcia Townshend nie zrealizował przedsięwzięcia, a większość piosenek, które napisał znalazły się na albumie "Who's Next?".
Zadając sobie w wątpliwości pytanie, czy "Won't Get Fooled Again" jest faktycznie konserwatywnym utworem i czy zasłużenie zajął na konserwatywnej liście miejsce pierwsze, warto zwrócić uwagę na inny, niepodważalny fakt. Kompozycja stała się przede wszystkim popularnym utworem w przebojowym sensie, gdy w rzeczywistości jest to przestroga. Przesłanie zostało jednak na drugim planie.
Grzegorz Kasjaniuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249636-konserwatywne-utwory-the-who-rozczarowanymi-rewolucjonistami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.