Anita Lipnicka to postać w krajowym
show-biznesie niezwykła.
Wszyscy poznali ją w latach 90.,
kiedy odniosła wielki sukces, nagrywając
z Varius Manx płyty „Emu” i „Elf”.
Okazało
się, że szybko zniknęła z zespołu, zabierając
ze sobą wrażliwość i niesamowity ciepły
głos. Z dzisiejszej perspektywy można
uznać to posunięcie za godne pokerzysty,
bowiem jej delikatna charyzma nie znosiła
się z rockowymi, estradowymi ambicjami
wspomnianej grupy. Anita potrzebowała
spokoju, który odnalazła w Londynie,
gdzie nagrała swoją pierwszą solową płytę.
I do dziś gdzieś na uboczu oficjalnej sceny
tworzy wyciszoną i bliską dokonaniom największych
amerykańskich bardów muzykę,
która – o dziwo – jest świetnie przyjmowana
przez publiczność.
Po kilku latach ścisłej współpracy z życiowym partnerem Johnem Porterem Anita powraca na stare solowe poletko i należy podkreślić, że powraca z dużym rozmachem. „Vena Amoris” to przykład, w jaki sposób należy tworzyć muzykę kipiącą od emocji, z niesamowitym smakiem zaaranżowaną i wykonaną. Ale też i muzykę wymagającą – czasu, poświęcenia kilku dłuższych chwil na obcowanie z dźwiękami, a także – może nawet przede wszystkim – ze świetnymi tekstami, ujawniającymi wrażliwość i zaskakującą otwartość. Wokalistka nie zamierza tego ukrywać:
Inspirują mnie klasycy, np. Leonard Cohen – jeśli poczytasz jego teksty, znajdziesz w nich wszystkie kobiety jego życia, nawet te, które mu się nie przytrafiły. To bardzo osobiste wycieczki. Nie wyobrażam sobie tworzyć inaczej, bo piszę bardziej sercem niż głową
– przyznaje w rozmowie
z „wSieci”.
Kiedyś było prościej, bo i mediów było mniej. Dzisiaj – są dziesiątki radiostacji, kanałów telewizyjnych, miliony portali, Internet, gdzie można się zgubić. Promocja staje się rozkojarzona, trudno przedrzeć się przez ścianę chaosu z informacją, że płyta w ogóle jest. Poza tym – moja sytuacja jest specyficzna. Niby jestem znana z np. Varius Manx, ale nie tworzę muzyki komercyjnej, Radio Zet czy RMF FM mnie już nie puści, bo nie mieszczę się w ich targecie. Funkcjonuję w pewnej niszy i ma to swoje konsekwencje, np. odmawiam uczestnictwa w różnych talent shows i tym samym pisma nie mają dla mnie miejsca na okładkach. Dzisiaj płyta często nie jest wystarczającym pretekstem do rozmowy, potrzebny jest udział w czymś populistycznym albo najlepiej jakiś skandal – wtedy okładka gwarantowana. A ja trzymam się uparcie swojego, czyli tworzę muzykę i prezentuję ją w najlepszym wydaniu, na jakie mnie stać.
dodaje wokalistka w znakomitym dodatku „wSieci Kultury”.
Już od 18 listopada br. w sprzedaży nowy numer odważnego tygodnika młodej Polski, a w nim między innymi dlaczego płonie tęcza na placu Zbawiciela w Warszawie, Alfabet 11 listopada według Wiktora Świetlika oraz dodatek specjalny – „Z bronią w ręku”. Jeszcze przez tydzień dostępne jest w sprzedaży wydanie z filmem - „Bunt stadionów” – dokumentem Mariusza Pilisa o polskich kibicach. Na czytelników czekają również stałe rubryki między innymi Mazurka i Zalewskiego, Doroty Łosiewicz, Łukasza Warzechy, Wiktora Świetlika, Piotra Skwiecińskiego, Jerzego Jachowicza, a także Jana Pietrzaka, Katarzyny Łaniewskiej i Kamili Łapickiej, Krzysztofa Feusette’a, Ryszarda Makowskiego, Łukasz Adamskiego i Piotra Zaremby.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249631-wsieci-swietny-wywiad-z-anita-lipnicka-czytaj-fragment
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.