Kilka dni temu redaktor naczelny portalu wns.pl Łukasz Adamski opublikował recenzję najnowszego albumu Eminema. Jak się okazało, jest wielkim fanem rapera z Detroit. Nie podejrzewałem go o to. Czas najwyższy skonfrontować jego recenzję i napisać coś od siebie.
„The Marshall Mathers LP2” nawiązuję tytułem i nie tylko, do drugiego długogrającego albumu „The Marshall Mathers LP” wydanego w 2000 roku. Na okładce dwóch albumów widnieje dom, w którym wychowywał się Eminem. Dziś budynek jest opuszczony i znajduje się w opłakanym stanie. W przeciwieństwie do warstwy tekstowej, która jest doskonała. Słuchając poprzednich płyt Eminema, czułem niedosyt. Niby wszystko było na swoim miejscu, ale czegoś zdecydowanie na nich brakowało. Na „The Marshall Mathers LP 2” król rapu wraca w wielkim stylu. Możemy znaleźć wiele odniesień w tekstach do albumu z 2000 roku. Wiele z nich ma w sobie chuligański błysk rapera, który dawno w jego twórczości nie był słyszalny. „The Marshall Mathers LP” bardzo szybko spowodował falę protestów w Stanach Zjednoczonych. Eminem stał się wrogiem publicznym numer jeden po drugiej stronie Oceanu. Krytykowali go wszyscy, począwszy od polityków, a skończywszy na środowisku LGBT. Darmowa promocja ze strony oponentów spowodowała jednak, że album sprzedał się w nakładzie 27 milionów egzemplarzy (sic!). Krążek jako pierwszy album rap w historii otrzymał nominację do nagrody Grammy za najlepszy album roku.
„The Marshall Mathers LP 2” przynosi nam kilka perełek, które zagoszczą w naszych odtwarzaczach na dłużej. Zacznę od mojego ulubionego utworu „Rap God”. Jest to trzeci singiel promujący krążek Eminema. Slim Shady mówi o swoich wielkich umiejętnościach, jednocześnie wbijając szpilę wszystkim krytykom. 100 słów w ciągu 15 sekund robi wrażenie. Kolejny na mojej liście jest pierwszy singiel „Berzerk” wyprodukowany przez najpopularniejszego brodacza w przemyśle muzycznym czyli Ricka Rubina. Oldschoolowy bit, zwariowany tekst zmusza nas do wyjścia z domu i zrobienia czegoś szalonego. Duża w tym zasługa sampli zaczerpniętych z utworów "The New Style" and "Fight for Your Right" zespołu Beastie Boys, które wyprodukował, nie kto inny jak, założyciel wytwórni Def Jam Rick Rubin. Kolejne single „Survival” i „ The Monster” nie odstają od reszty pod względem tekstowym i produkcyjnym. Zaskoczył mnie dobrze zaśpiewany refren przez Rihannę. Nie przepadam za muzyką i wizerunkiem wokalistki z Barbadosu, która zatrzymała się w rozwoju artystycznym, wykonując hit Umbrella. Piosenka ”The Monster” nie jest też tak ckliwa jak „The Love Way You Lie” z „Recovery”. Rozgłośnie radiowe mogą więc odetchnąć z ulgą. Warto zwrócić jeszcze uwagę na dwa utwory „Love Game” i „So Far”. Pierwszy z nich opowiada o miłości, która bywa ślepa, ciężka i zmienna. Eminem dotykał wcześniej tego „wyświechtanego” tematu, starego jak świat, ale nie robił tego w taki akurat sposób. Warto odnotować też świetny gościnny występ Kendricka Lamara w tym bardzo ciekawie zmiksowanym utworze. W końcu raper jest autorem znakomitego albumu „Good Kid, m.A.A.d City” z 2012 roku. „So Far” jest natomiast ukłonem Marshalla i Ricka Rubina w stronę southern rocka. Z początku można pomyśleć, że utwór wykonuje Kid Rock albo Zakk Wylde. Jednak Eminem od zawsze uwielbiał wykorzystywać w swoich kawałkach żywe instrument. Najlepszym tego dowodem jest „Marshall Mathers” z „The Marshall Mathers LP”, czy „Sing For The Moment” z „The Eminem Show”.
Doskonałym wyborem był wybór dwóch producentów wykonawczych. Dzięki temu rozwiązaniu album zyskał na świeżości, i momentami bywa bardzo nieprzewidywalny. Jednym minusem nowego krążka Eminema jest brak utworów wyprodukowanych przez Dr. Dre. Może Andre Young był zaabsorbowany produkcją albumu „Detox”? A może rzeczywiście legenda odchodzi w niebyt? W końcu wszyscy czekamy na solowy album Pana N.W.A już od czternastu lat, i nie możemy się doczekać.
„The Marshall Mathers LP 2” jest bezapelacyjnym kandydatem do albumu roku. Słuchając jej, chce się rzec: Panie Marshall oby więcej płyt, które przysłużą się do „wyrwania chwastów” z przemysłu muzycznego. W końcu cytując eM: „…Be a king? Think not - why be a king when you can be a God?” .
Bartosz Boruciak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249582-zgadnijcie-kto-wrocil-eminem-znow-jest-wielki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.