Proszę wyprowadzić mnie z błędu, ale wydaje mi się, że Polska jest jedynym krajem z tak silnym nurtem czegoś co nazwać należy „fantastyką mocarstwową”. Jakoś nieszczególnie jest to nurt popularny w Niemczech, może trochę we Francji (oh, wait – u nich się to nazywa „przemówieniami Prezydenta Republiki Francuskiej”). Może w Stanach Zjednoczonych, ale w ich przypadku ciężko tu mówić o fantastyce. Chyba dość mocno w Chinach, choć tam raczej na niwie kina i gamingu niż literatury.
I sam sobie odpowiedziałem – w Polsce, kraju w którym kino zajęte jest tworzeniem mdłych filmideł o dorastaniu w PRL, w których doświadczeniem pokoleniowym zawsze jest pokazanie biustu jakiejś aktorki, albo filmów tropiących polski antysemityzm-rasizm-nazizm-faszyzm-ciemnogrodziaństwo-i-oczywiście-szaber. Więc gdy kino zawodzi, a gry tworzymy zasadniczo o Wiedźminie, ewentualnie jako outsourcing innych, znanych marek, pałeczkę przejęła literatura. Tęsknota za silnym państwem jest silna, była i zawsze będzie, a przynajmniej tak długo, aż tego państwa sobie nie zbudujemy, zamiast tylko o nim marzyć. Temat to jednak na inną dyskusję. Fantastyki mocarstwowej mamy całe mrowie – od marnej w rodzaju wznowionej (sam nie pojmuję czemu) „Apokalipsy według Pana Jana”, przez ciekawszą, choć mocno baśniową jak „Mocarstwo” Wolskiego. Jest też fantastyka bardzo mocno zakorzeniona w naszych narodowych dyskusjach. Tak jest chociażby z cyklem „Odległe Rubieże” Wolffa w której to historii Niemcy nie wojują z nami w roku 1939, zamiast tego silną Polskę najeżdżają Sowiety. Ten sam Wolff w swoim cyklu o Wirskim (który bezczelnie tu polecę) fantazjuje o Polsce jako przyszłym mocarstwie w bardzo niedalekiej, choć ponurej przyszłości. Tutaj historia powtarza się echem – znów wielkie mocarstwa biorą się za łby zaś Polska dzięki sile i determinacji rośnie z każdym akordem konfliktu. Jest wreszcie fantastyka mocarstwowa gorzka. Zawarta w opowiadaniu „Pięknie jest w dolinie” Rafała Ziemkiewicza. W tej rzeczywistości Polska staje w pierwszej linii, chcąc-nie chcąc przeciwko arabskiej nawale przetaczającej się po Europie. Bohater opowiadania niczym siedemnastowieczny magnat buduje nowe, własne państwo na zgliszczach zrujnowanej, wschodniej Europy.
Wszyscy ci fantaści mają jednak swojego wielkiego patrona.
Cofnijmy się trochę w czasie. Otóż pierwszym mocarstwowym fantastą w naszych dziejach był bodaj Adam Mickiewicz. To on od roku 1829 przez kilkanaście lat przebywając w Petersburgu, Dreźnie i Paryżu opisywał przyszłość Polski na przestrzeni następnych pięćdziesięciu lat. Dzieło nosiło tytuł „Historia przyszłości. L’histoire d’avenir”, bo pisane było po francusku. Mickiewicz miał wyobraźnię w tym aspekcie jak i w każdym porywającą – Europa miała paść na kolana pod najazdem Chińczyków. Kontynent ocaliły kobiety-wojowniczki i to one zasiadają w Izbie Niższej odrodzonego, polskiego Sejmu. Mężczyźni, oczywiście, w Izbie Wyższej, bo gdzieżby indziej. Świat jednak poszerzył się wskutek wejścia Ziemi w stosunki z innymi planetami. Transport pomiędzy nimi odbywa się za pomocą potężnych balonów, zaś za metodę komunikacji odpowiadają wielkie teleskopy. Mickiewicz „wynalazł” w swoich fantazjach telewizję, dzięki której każdy będzie mógł w domowym zaciszu wysłuchać koncertu z filharmonii, opery lub „wykładów lekcji publicznych” – pomogą w tym „akustyczne przyrządy”. Same miasta mają odpowiedniki autostrad, zawieszonych pomiędzy budowlami, po których poruszają się dorożki, zaś metropolie przykryte są kopułami tak, że mieszkańcom nie grozi zła pogoda, mróz i zimno. Same dorożki zaś już lada dzień miały wypaść z użycia – Mickiewicz ufał w postęp nauki, wskazując na to, że nowoczesna „parowa maszyna będzie latać na własnych skrzydłach bez balonu”.
A co z historią? Mickiewicz miał dwie wersje swoich fantazji. W pierwszej powstanie listopadowe zostało zmiażdżone pod rosyjskim butem, Polska fizycznie przestała istnieć, tak jak cała Europa, podbita przez carat, zaś Francja z oazy wolności obywatelskich miała stać się ciemną dyktaturą, w której trwały tylko pozory obywatelskości i wolności.
Wersja optymistyczna zakładała triumf powstania listopadowego. Polska miała nie tylko wyzwolić się z zaborczych okowów, ale wręcz podbić Rosję, aż do Syberii. Polska armia przechodzi przez całą Europę, wyzwalając wszelkie ciemiężone, zniewolone narody, by w finale, pod koniec XIX wieku, w bitwie nad Oką pokonać i zniszczyć Rosję ostatecznie, ustanawiając Rzeczpospolitą Syberyjską. „W roku1899 pokój powszechny w Europie”. Nasz kraj jest potężny, budzi podziw ekonomiczny i polityczny, płaci się w nim „Kościuszkami” zaś nad miastami wznoszą się potężne gmachy nazwane „wodnicami”.
Tyle wiemy z Mickiewiczowskiej fantazji. Wieszcz narodowy swoje zapiski na ten temat systematycznie kazał niszczyć lub sam palił. Dla mnie osobiście to wielka szkoda. Jednak to co możemy podziwiać dodaje kolejny element do arcyciekawej osobowości i twórczości naszego Wieszcza.
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249575-fantazje-mocarstwowe-i-inne-patriotyki-felieton
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.