Czy IDA to film antysemicki? Takich zarzutów się nie spodziewaliście...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

"Ida" przedstawia bohaterkę według prostej zasady - co Polacy chcieliby myśleć o Żydówce, budującej powojenny socjalizm? Że to k*rwa i alkoholiczka – uważa Helena Datner z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Najbardziej utytułowany polski film w tym roku, który wygrał festiwale w Gdyni, Warszawie i Londynie spotkał się z niespodziewaną krytyką ze strony lewicy.

Czytaj NASZĄ RECENZJA IDY

Mieszkający w Anglii Paweł Pawlikowski ( „Lato miłości”) wraca do Polski by opowiedzieć historię nowicjuszki Anny, która została ukryta w zakonie w czasie wojny przed Niemcami. Anna (Agata Trzebuchowska) jest żydowskim dzieckiem, które dowiaduje się o swojej przeszłości od ciotki Wandy ( Agata Kulesza). Obie wyruszają w podróż, która ma im pomóc nie tylko w poznaniu tragicznej historii ich rodziny, ale i prawdy o ich tożsamości. Kobiety są swoimi przeciwnościami. Wanda to komunistyczna sędzina, z prokuratorską przeszłością w okresie stalinizmu (Krwawa Wanda), która topi wyrzuty sumienia i nieumiejętność poradzenia sobie z przeszłością w alkoholu i przelotnym seksie z nieznajomymi mężczyznami. Anna jest wychowaną z dala od zewnętrznego świata dziewczyną, która wszelkie odpowiedzi znajduje w Piśmie Świętym. O ile Wanda potrafi zrozumieć świat młodej dziewczyny, pamiętając o głębokiej religijności matki Anny, o tyle będąca pierwszy raz poza klasztorem Anna jest zszokowana stylem życia ciotki. Łączy je jeden cel- chcą dowiedzieć się, gdzie pochowano ich bliskich, którzy zostali wydani zamordowani podczas wojny. Czy wspólna podróż odmieni ich sposób patrzenia na świat?

Pisałem na początku, że „Ida” jest wszystkim, czym nie jest toporne i proste jak bejsbolowa pała „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego. Oba filmy opowiadają o grzechach niektórych Polaków w czasie II wojny światowej wobec ich żydowskich sąsiadów. Jednak w przeciwieństwie do reżysera „Psów” Pawlikowski nie ocenia, nie potępia i nie stygmatyzuje Polaków. Za to skupia się na złożoności i uniwersalizmie grzechu jednostki. Mam nadzieję, że „Ida” pozwoli zapomnieć o „Pokłosiu” i będzie głównym filmem rozliczającym ciemne karty naszej przeszłości. Jednocześnie czekam wciąż na film pokazujący bohaterstwo Polaków, którzy z narażeniem życie ratowali swoich żydowskich braci w czasie wojny, i dziś stanowią największą grupę wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Oni zasługują na dzieło nawet większe niż niewątpliwie genialna ”Ida”.

pisał w recenzji filmu na tym portalu Łukasz Adamski. Okazuje się jednak, że film nie tyle rozlicza polski antysemityzm, ile jest…antysemicki! Według Heleny Datner z Żydowskiego Instytutu Historycznego "Ida" to film, w którym postaci charakterologicznie przypominają marionetki z kukiełkowych spektakli – są przedstawiane bardzo schematycznie, a główna bohaterka nie ma żadnego życia wewnętrznego.

Produkcja Pawlikowskiego od strony przekazu jest po prostu kiepska - sylwetki obydwu bohaterek są ukształtowane na zasadzie stereotypów: żydowskiej, komunistycznej k*rwy, której "przydarzył się" Holocaust i dziewicy, "zmywającej" swoje niekatolickie pochodzenie w klasztorze.

mówi portalowi naTemat.pl Datner. Historyk stawia jeszcze mocniejsze zarzuty.

To przedstawienie bohaterek według prostej zasady - co Polacy chcieliby myśleć o Żydówce, budującej powojenny socjalizm: k*rwa, alkoholiczka, która od dwudziestu lat nie miała kontaktu ze swoją własną siostrzenicą. Pierwowzorem "krwawej Wandy" z Idy była przecież znienawidzona przez polską opinię publiczną prokurator Helena Wolińska, komunistka z przekonania i Żydówka z pochodzenia, oskarżona po 1989 roku za "zbrodnie komunistyczne"!

oburza się Datner, której zdaniem przekaz filmu doskonale pasuje do obiegowych wyobrażeń na temat Żydów, ale to filmowe "science fiction" – krytyka może zachwycać się tym filmem, bo przecież pojawia się postać "złego Polaka", który odkrywa "brutalną prawdę" – nie zmienia to faktu, że całość polega na refleksji o tzw. sensie życia, a jego polityczna podstawa jest tylko dekoracją z papier mâché.

Podobne opinie na temat filmy ma lewicowa publicystka Agnieszka Graff, według której "Ida" to "powtórka z najgorszych antysemickich klisz oraz nieudolna próba chrystianizowania Zagłady".

Otóż moim zdaniem Ida nie odkłamuje ani „żydokomuny”, ani w ogóle niczego. Filmowa Wanda jest stalinowską prokurator nie dlatego, że reprezentuje jakieś „wybory ideowe” czy „racje”, tylko dlatego, że Polacy wymordowali jej rodzinę. To się nazywa zemsta, nie racja. Film nie stawia jednak na szczęście tezy, że Żydzi urządzili w Polsce stalinizm, kierując się pragnieniem zemsty na Polakach. Dlaczego? Bo Ida w ogóle żadnej tezy nie stawia. Nie jest przecież politycznym filmem o historii, lecz nostalgicznym filmem psychologicznym, medytacją o losach uwikłanych w historię jednostek. Medytacją dość płytką i banalną. Wanda jest piękna i cierpi, a skoro jest piękna i cierpi, to należy jej się nasz zachwyt i wzruszenie. Podobnie zresztą jak tytułowej Idzie. Ten film niczego nie wyjaśnia, niczego nie ocenia, wszystko estetyzuje i sprowadza do prywatności. Ludzki los jest zawikłany. Prawda, że to delikatne i subtelne? Piękne i poruszające? Sądząc po fali zachwytów, prawda.

pisała Graff na stronach "Krytyki Politycznej".

No cóż, szukanie antysemityzmu w filmie rozliczającego Polaków z antysemityzmu jest nowością...a może to nowa forma walki z Bogeymanem?

Q/naTemat.pl/Krytyka polityczna/wNas.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych