Od razu do rzeczy – jest „Wieczny Grunwald” ( właśnie wznowiony) jedną z najwybitniejszych polskich powieści nie tylko ostatnich lat, ale jestem całkiem przekonany, że wejdzie też do kanonu klasyki naszej literatury. Jest to też naturalnie najlepsze dzieło w dorobku Szczepana Twardocha – pisarza, którego da się uwielbiać, da się pokochać, da się nim fascynować, choć sam pisarz robi wszystko by takie emocje w czytelniku zabić i to szybko.
Jest to jedno z tych dzieł, o którym nie sposób mówić oderwawszy je od osoby twórcy. Zacznę więc trochę od obserwacji Szczepana Twardocha – pisarza, nim przejdę do samego dzieła.
Twardoch dokonał interesującego wyboru. To pisarz młody, ale obdarzony genialnym wyczuciem języka, wielkim talentem. To geniusz, piszę to z pełnym przekonaniem. Jego literatura jest taka, jaką on pragnie by była – nie schlebia gustom, nie łasi się do odbiorcy. Raczej stanowi dla niego wyzwanie, wyzwanie językowe i intelektualne. Sam Twardoch przeszedł zaś pewną metamorfozę. Jeszcze kilka lat temu był zarośniętym "bandytą", którego na swoje sztandary brać chciała prawica. Był radykałem, zafascynowanym męskością, historią i bronią. Ale i wiarą, religią. Światopoglądowo prezentował się nieomal jako faszysta (choć konieczny byłby tu cudzysłów), radykalny, niezależny, irytujący kolegów prawicowców niezależnością, ostrością sądów, ignorowany przez salon (i określenia „salon” używajmy tu w łysiakowym znaczeniu).
Z czasem zmienił się. Śląskość, zawsze obecna w jego literaturze, jakby dla podkreślenia fascynacji własnymi korzeniami i szacunku dla regionalizmu, stała się główną nutą jego literatury. On sam odbił do tej śląskości, określając się już nie Polakiem a Ślązakiem, fascynując się nawet tak śmiesznymi ruchami, jak autonomiści spod znaku Gorzelika, na swoim profilu chwaląc liczbę zadeklarowanych „Ślązaków” ostatnim spisie powszechnym. I ta śląskość jest ważna. Twardoch niejako wymknął się prawicy. „Nie Polak, nie Niemiec – Ślązak!” stało się hasłem jego literatury i jego samego. To interesujący wybór. Twardoch, co zrozumiałe, pragnął w polskiej literaturze być tym, który się słowu poświęca bez reszty, nie rozdrabnia, lecz jest pisarzem z krwi, kości, bez reszty. W Polsce tego zrobić się nie da. Polska to nie Ameryka, gdzie pisarz jego formatu mógłby pisać i żyć z pisania, nie udzieliwszy nawet wywiadów. Nie. W Polsce pisarz, gdy chce być pisarzem żyje z celebrytfanny, z występów w telewizji i felietonów w wysoko nakładowej prasie, felietonów celowo miałkich i powierzchownych, bo takich oczekują redaktorzy. Wybór śląskości był więc znakomity. Twardoch jednym ruchem wymknął się z prawicowej szuflady, która mogłaby odciąć go głównych nurtów, wyróżnień, laurów i nagród. Z drugiej uciekawszy w śląskość nie był zmuszony kłaniać się salonowi, ganić polskiego obskurantyzmu i ciemnogrodziaństwa. Śląskość miała być trzecią drogą, wyspą z zasiekami na brzegach.
Tylko, że projekt ten spalił. Bo ucieczka w śląskość, mająca być wersją oddzielną od prawicowości i "salonowości", ostatecznie i tak doprowadziła go w pewnym względzie do wysługiwania się salonowi. Tym samym Twardoch wpadł w to w co wpaść musi każdy polski pisarz, pragnący pisać i z pisania żyć, pisać i pisaniem w całości być. Nie jesteśmy Ameryką, powtarzam, gdzie taka niezależność jest w cenie. Tutaj jest się z nami albo przeciw nam. Więc jest teraz Twardoch celebrytą już, spożywa drugie śniadanie u Mellera i jest nawet na Pudelku, choć on sam zapewne nie przewidział (a może przewidział?) takiego kierunku wydarzeń. A ja słowa powyższe piszę nie by mu dopiec, nie ze złośliwości, kąśliwości czy zawiedzonej miłości, tylko ze szczerej fascynacji tym wielkim pisarzem, który dokonał w naszej literaturze tak wielkiego skoku. I piszę z troską, bo talent zaczął już Twardoch rozmienił na drobne, a on ma wciąż przed sobą do wyprodukowania grubą walutę.
I wreszcie zmierzając do „Wiecznego Grunwaldu”. To opowieść pierwotnie wydana przez Ministerstwo Kultury, teraz wznowiona przez Wydawnictwo Literackie. Historia Paszka – bękarta Niemki i króla Kazimierza Wielkiego, Paszka, który ginie pod Grunwaldem lecz zamiast śmierci czeka go podróż przez istnienia i czasy, „miriady miriad” obecności i nieobecności, splatających się w walkę, konflikt polskości i niemieckości, splecioną w symbolicznej osobie jaką jest Paszko.
Twardoch dokonuje tutaj też podróży metafizycznej. Bo opowieść Paszka, pisana na jednym oddechu, jest też wizją. Meta-wizją. Widzimy symboliczne obrazy polskości i niemieckości, jako splecionych w odwiecznym konflikcie, i jest to uchwycenie tak obce ale poetyckie zarazem, że doprawdy – trudno szukać tutaj ekwiwalentu w naszej literaturze. Naprawdę Twardoch odwołuje się w swej meta-poetyce do wzorców mickiewiczowskich, którego to Mickiewicza Wielka Improwizacja przychodzi mi do głowy jako najbliższy punkt odniesienia. Jest więc pod tym względem Twardoch pisarzem arcy-polskim, bo nie elastycznym, hermetycznym językowo, nie do przełożenia na języki obce. Naszym, z krwi, kości i słowa. Twardoch być może nie lubi, gardzi Mickiewiczem. A jest nim z ducha.
Pokazuje też „Wieczny Grunwald” szczerze to rozedrganie, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „kim jestem?”. Bardziej szczere, bardziej wiarygodne jest to pytanie tutaj, niż w „Morfinie” – powieści, która stała się jakby wymuszoną kontynuacją „Wiecznego Grunwaldu”. Kontynuacją, która miała pokazać nie polskość, nie niemieckość, a śląskość. I udowodnił – że tej śląskości nie ma. Bo czymże ona jest? Narodowym kameleonizmem, który wzorem matki Konstantego Willemana raz „decyduje” sobie być Polką, potem, gdy Polska osłabnie „decyduje” sobie być Niemką? Tak, być może w tym właśnie złapał Twardoch esencję śląskości. Śląskości, której nie ma.
Lepiej wypada ten konflikt w „Wiecznym Grunwaldzie” – Paszko śląskości nie poszukuje, bo nie wie o niej. Śląskość jest więc konfliktem, poszukiwaniem tożsamości. Tożsamości trudnej do odnalezienia, bo zależącej od nas samych, od Paszka i jego wyboru.
Więc jednak Twardoch śląskość odnalazł. Inna ona jednak od obiektu wyobrażonego na początku.
Arkady Saulski
Szczepan Twardoch,Wieczny Grunwald. Powieść zza końca czasów, Wydawnictwo Literackie
-----------------------------------------------------------
Książki autorstwa Szczepana Twardocha do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!
Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249516-jeszcze-raz-o-wiecznym-grunwaldzie-i-twardochu