Były muzyk SEX PISTOLS przyznaje, że anarchia go przeraża. Jak widać Kościół również…

screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Jedna z ikon brytyjskiego buntu udzieliła ciekawego wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Lider zespołu PIL, który dziś zagra w Łodzi w ramach festiwalu Soundedit. John Lyndon, najbardziej pamiętany obok Sida Viciousa muzyk „Sex Pistols”, opowiada o swoich przeżyciach w dzieciństwie oraz dzisiejszym stosunku do państwa, religii i anarchii, która jest nieodłącznym elementem wizerunku Sex Pistols. W całej rozmowie widać, że Lydon jest zmęczony legendą „Johnnego Rottena i Sex Pistols”.

Ludzie wciąż kojarzą mnie z Sex Pistols. OK, faktycznie, to ja jestem tym kolesiem. Ale ja bym wolał, by wszyscy zrozumieli, że byłem istotą ludzką, zanim zaistniałem jako Johnny Rotten. Smutno mi, gdy myślę o ludziach, którzy muszą słuchać w radiu o Sex Pistols. Przecież to było ponad 35 lat temu, a Pistolsi istnieli tylko dwa i pół roku! Moim głównym zespołem od 1978 r. jest PIL. Nasze pomysły słyszę w dużej części dzisiejszej muzyki. Mogę wziąć w dowolnym momencie listę TOP 30 i wskazać nagrania zainspirowane naszymi rytmami, patentami wokalnymi, strukturami. To fajne, ale też strasznie nieuprzejme ze strony młodszych zespołów. Dlaczego nikt nie krzyczy: "Dziękujemy, John!"? No ale cóż, taka już dola working class hero.

mówi muzyk. Lydon opowiada również o swojej chorobie w dzieciństwie, która miała wpływ na jego całe życie.

Kiedy miałem siedem lat, zachorowałem na zapalenie opon mózgowych, byłem w śpiączce przez cztery miesiące. Wybudziłem się, ale nie wiedziałem, kim jestem. Nie rozpoznawałem rodziców. Kiedy jakaś kobieta pochyla się nad tobą i mówi: "Jestem twoją mamą", to nie masz wyboru, musisz uwierzyć, bo zwariowałbyś. Dojście do normalnego stanu zajęło mi cztery lata. W szkole miałem ksywę "bałwan", nawet nauczyciele tak na mnie wołali.

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” pyta muzyka o jego antyreligijne manifesty i zestawia je z sytuacją w Polsce, gdzie zdaniem dziennikarza „wytacza się procesy” za obrazę uczuć religijnych.

Staram się przypominać o istocie religii, zwłaszcza jeśli mam okazję wystąpić przed tyloma katolikami.

mówi autor „Religion", będącego pamfletem na chrześcijaństwo. Muzyk przyznaje, że jego rodzice byli głęboko wierzącymi irlandzkimi katolikami.

Chodziłem do szkoły w Londynie prowadzonej przez zakonnice i księży. Wiedziałem, że jeśli będę ładnie śpiewał, wezmą mnie do chóru, a tam księża będą mi mogli wydawać rozkazy i niebezpiecznie się do mnie zbliżać. Moim głównym zadaniem w szkole było jak najbrzydsze śpiewanie. Kiedy więc dołączyłem do Sex Pistols, miałem już ukształtowany styl, jeśli tak to w ogóle można nazwać.

Jak widać propagandowe opisywanie Kościoła wciąż jest silne w muzyku. Dziennikarz „Wyborczej” wtóruje mu w narracji, mówiąc pół żartem, że „Kościół jest odpowiedzialny za narodziny punk rocka”.

Jestem głęboko wdzięczny Kościołowi, że pomógł mi odnaleźć własną drogę.

odpowiada muzyk.

Okazuje się też, że były wróg polityki docenia dziś niektórych rządzących.

"Rise" to piosenka dla Nelsona Mandeli, który siedział wtedy w więzieniu. Czytałem o metodach przesłuchań policji w RPA, praniu mózgu, rażeniu prądem. Mandela to mój working class hero i jeden z niewielu polityków, których mogłem poprzeć. (…) Wciąż jeszcze dobrze myślę o Obamie, ale coraz wyraźniej widzę, że jest typem biurokraty. Strasznie wolno podejmuje decyzje i chce być przyjacielem wszystkich w tym samym czasie. Tak się nie da.

Były muzyk „Sex Pistols” ma również radę do fanów jego dawnego zespołu, który do dziś uchodzi za symbol anarchii.

Chodzić na wybory, ale dobrze sprawdzać, na kogo głosują. Znajcie swoich polityków, nie dajcie się wrobić, oni chcą naszej ignorancji. Żaden rząd nigdy nie jest po naszej stronie, ale czy wyobrażam sobie świat bez rządów? Nie, musi istnieć forma kontroli, ale nie musimy pozwalać na to, by nami manipulowano.

Anarchia przeraża Lydona nie mniej niż chór kościelny…

Anarchia mnie przeraża. Chaos nie jest odpowiedzią na nikczemność polityków. Zwolennikiem anarchii mogłem być, kiedy miałem 17 lat, ale życie polega na rozwijaniu życiowej filozofii. I zobaczcie, jak wyglądam - oto obraz człowieka, który zaczynał od anarchii.

Q/Gazeta Wyborcza

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.