Po tym, jak Charlie Hunnam zrezygnował z roli tytułowego bohatera w filmie "50 twarzy Greya", wytwórnia Universal pilnie poszukuje odpowiednią osobę w jego miejsce. Okazuje się, że decydował będzie nie tylko talent, ale również... wygląd klatki piersiowej.

Niedawno portal wNas.pl informował, że przy wyborze aktora, jest brany pod uwagę syn Clinta Eastwooda - Scott. Lista kandydatów jest jednak znacznie dłuższa. Do niedawna znajdowali się na niej się na niej m.in.: Alexander Skarsgård, , Christian Cooke, Francois Arnaud,Theo James, Luke Bracey, a ostatnio do zaszczytnego grona dołączył również Billy Magnussen, który nie zagrał w swoim życiu żadnej znaczącej roli (najwyraźniej niewyżyte paniusie z wytwórni uznały, że ma wystarczająco szerokie bary i fajny tyłek).

Odtwórcę roli w największym pornolu lansowanym jako "kino głównego nurtu" poznawaliśmy stopniowo i z dreszczykiem godnym samego Alfreda ( to ironia rzecz jasna). Przypomnijmy, że zamieszanie wokół obsady jest spowodowane falą protestów, jakie wywołali fani (a raczej fanki) książki E. L. James na wieść, że to Charlie Hunnam ma zagrać ich ulubieńca. Rozsierdzone gospodynie domowe, żądne niezwykłych wrażeń, zebrały nawet w internecie kilkadziesiąt tysięcy podpisów pod specjalną petycją. Nie spodobał im się również pomysł z zatrudnieniem Dakoty Johnson w roli Anastasii Steele, ale aktorka znana z serialu "ben i Kate" okazała się mieć większe cojones od Hunnam i nie porzuciła tak łatwo roli.

Aż strach pomyśleć, dokąd zmierza sztuka, skoro rozwydrzone kobiety dyktują, jak ma wyglądać dzieło. Wytwórnia znalazła właśnie odtwórce roli, która większość aktorów odrzuciło. Indiewire podaje, że Christiana Greya zagra Jamie Dornan. Czy ma odpowiednią klatę? No cóż, w końcu jest modelem i jednocześnie hrabią Ferstenem z "Marii Antoniny". Szkoda tylko, że sztuka filmowa zaczyna zjeżdżać już do takiego poziomu...

gah