Stanley Kubrick chciał podobno by drugą część jego antywojennej satyry „Dr. Strangelove czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę” wyreżyserował twórca „Brazil” Czy byłoby to jednak możliwe bez Petera Sellersa, który w oryginale zagrał trzy (sic!) role i wpisał się na zawsze do historii kina?
Portal „Indiewire” podał, że Stanley Kubrick wyraził chęć realizacji sequela swojego filmu z 1964 roku. O fakcie poinformował jedyny Amerykanin w ekipie Monty Python i reżyser takich filmów jak „Brazi”, „12 małp” czy „Parnassus” Terry Gilliam. Wielu krytyków pisało, że „Brazil” Gilliama ma Kubrickowi klimat, wiec można wierzyć w jego zapewnienia o uznaniu przez Kubricka.
Dowiedziałem się o tym już po śmierci Kubricka od jednego z jego współpracowników, Podobno był on zainteresowany realizacją kolejnego "Strangelove'a" ze mną jako reżyserem projektu. Nie wiedziałem o tym, ale bardzo chętnie bym to zrobił.
powiedział cytowany przez portal Gilliam. Okazuje się, że zmarły w 1999 roku Stanley Kubrick wybrał nawet scenarzystę filmu. Miał nim być autor oryginały Terry Southern, który zmarł 4 lata przed autorem „Mechanicznej pomarańczy” i „Lśnienia”. O czym miał być sequel filmu? Miał mieć tytuł „Son o Strangelove” i opowiadałby o postapokaliptycznym świecie i przebywającym w schronie doktorze-naziście, który jest otoczony kobietami i odbudowuje ludzki gatunek.
„Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę”- bo taki jest cały tytuł filmu, można śmiało nazwać najwybitniejszą satyrą polityczną i manifestem antywojennym jaki powstał w amerykańskim kinie. Film został lźno oparty na powieści „Red Alert” Petera George’a. Zarówno książka jak i film są ostrą i błyskotliwą krytyką wyścigu zbrojeń, jaki miał miejsce podczas Zimnej Wojny. Od samego początku film, który pokazywał generałów i prezydenta USA jako szaleńców albo w najlepszym razie dzieci, którzy w Moskwie pertraktują z dokładnie takimi samymi jak oni „typami”, był zwalczany przez Pentagon. Zażądano nawet by twórcy na początku umieścili informacje, że wydarzenia w nim pokazane są fikcją i nie mogłyby się zdarzyć w rzeczywistości.
Film opowiada o szaleńczym generale Jacku D. Ripperze, który bez konsultacji z dowództwem US-Army wydaje rozkaz ataku nuklearnego na Związek Radziecki. Ripper wierzy w komunistyczny spisek polegający na tajemnej fluoryzacji wody w Ameryce (taką teorię głosiła skrajna prawica w USA) i nie cofnie się przed ostatecznym zniszczeniem ZSRR choćby za cenę końca świata. Tylko on zna hasło, które może zawrócić lecące w stronę Rosji, uzbrojone B52. Po długich zmaganiach udaje się ostatecznie wezwać bombowce do powrotu, z wyjątkiem jednego. Maszyna, którą dowodzi major „King” Kong została uszkodzona przez rakietę przeciwlotniczą i nie odebrała kodowanego sygnału powrotu.
W ostatnich scenach filmu pojawia się demoniczny nazistowski naukowiec o nazwisku Strangelove, który po zakończeniu II wojny światowej pozostaje na usługach rządu Stanów Zjednoczonych. Pragnie on odbudować ludzki gatunek zgodnie z nazistowską eugeniką. Według Wikipedii oryginalnie, film miał się kończyć wielką bójką na torty i inne kulinarne przysmaki, w duchu najlepszych burlesek kina niemego (stąd stojący w Pokoju Wojennym wielki stół zastawiony najróżniejszymi smakołykami). Nakręcono stosowną scenę, jednak Kubrick podjął decyzję o nie włączaniu jej do filmu, gdyż jego zdaniem była zbyt farsowna. Decyzję tę przypieczętował zamach na prezydenta Kennedy’ego; w filmie prezydent Muffley pada po otrzymaniu ciosu tortem w twarz, na co generał Turgidson oświadcza: Panowie! Nasz dzielny młody prezydent właśnie poległ w chwale! (Pierwotnie premierę filmu wyznaczono właśnie na dzień wizyty Kennedy’ego w Dallas – 22 listopada 1963. Ostatecznie film na ekrany kin wszedł 23 stycznia 1964). Na szczęście film nie został zapamiętany tylko z tego ponurego powodu.
Ekipie Stanleya Kubricka udało się jednak nie tylko odtworzyć słynny samolot B-52 przewożący broń nuklearną, ale również wnętrze narad, gdzie zbiera się sztab w chwili największego zagrożenia. Filmowcy zostali oskarżeni o pozyskanie informacji w nielegalny sposób. Film Kubricka odniósł mimo wszystko wielki sukces. Zdobył 4 nominację do Oscara i siedem do BAFTA. Ten kultowy dziś film jest na 26 miejscu najwybitniejszych filmów American Film Institute. W filmie wielkie role zagrali George C. Scott jako Generał "Buck" Turgidson oraz wybitny komik Peter Sellers w roli Dr. Strangelove, prezydenta USA oraz brytyjskiego kapitana Lionela Mandrake’a. Znany z „Różowej pantery” i „Wystarczy być” aktor wzniósł się w filmie na szczyt swoich umiejętności aktorskich.
W tym roku mija 50 lat od premiery filmu, który mimo swoich lat stanowi przykład jak z klasą, humorem można nakręcić jeden z najbardziej przerażających filmów o końcu świata. Film został nakręcony przez Stanleya Kubricka jeszcze przed jego największymi osiągnięciami („2001: Odyseja Kosmiczna”, „Mechaniczna Pomarańcza”, „Barry Lyndon” czy „Lśnienie”). Stanowi jednak dowód na to, że Kubrick był jednym z najbardziej przenikliwych i wybitnych filmowców XXI wieku. I zachowując szacunek dla Gilliama, trudno sobie wyobrazić by był on w stanie zbliżyć się do tego co stworzył na ekranie Kubrick. Na dodatek jak można kręcić Dr. Strangelove bez Petera Sellersa, który zmarł w 1980 roku? Lepiej tego nawet nie sprawdzać…
Ł.A
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249366-sequel-arcydziela-kubricka-dr-strangelove-mial-zrobic-byly-monty-python