NASZ WYWIAD z autorem CICHOCIEMNYCH I ODWAGI STRACEŃCÓW

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Rozmowa z Kacprem Śledzińskim, autorem książek historycznych, m. in. „Cichociemni” i „Odwaga straceńców”

wNas.pl: W jednym z wywiadów powiedział pan, że pisze takie książki historyczne, jakie chciałby pan przeczytać. Takie, czyli jakie?

Kacper Śledziński: Dla mnie ideałem narracji historycznej jest pisarstwo Jasienicy. I nie myślę tutaj tylko o Polsce Piastów, czy Polsce Jagiellonów, ale także Myśli o dawnej Polsce. Określiłbym te formę, jako taki myślący esej, w którym autor opisuje wydarzenia, ale od razu ubiera je w komentarz. Zmusza tym samym czytelnika do myślenia, kojarzenia faktów, a przy okazji pokazuje szersze tło opisywanych wydarzeń.

A gdzie przebiega granica tego komentarza, jak go kontrolować, żeby nie zasłonić nim historycznej prawdy?

No, to trzeba mieć mistrzostwo Jasienicy właśnie. Zachowując oczywiście wszelkie proporcje między mną a nim, staram się nie zawsze pisać to, co czuję. Bo czasem pisarza ponoszą emocję, ale ja sobie zdaję sprawę z tego, że to nie wypada. Książka historyczna musi być mocna wypowiedzią przemyślaną. Emocje - owszem, ale do pewnego stopnia. Ten stopień oczywiście bardzo trudno określić, myślę, że dużo tutaj zależy od tematu, którego ta książka dotyczy.

Pytam o tę granice w kontekście np. książki Piotr Zychowicza „Obłęd ‘44”. Książki, która sprawia wrażenie, jakby powstała po to, aby wywołać skandal, aby zawarte w niej ryzykowne tezy były obliczone na zdobycie rozgłosu, a historia jest gdzieś w tle. Czy to dobry zabieg?

Wspomniany już przeze mnie Jasienica mówił, że jeżeli historia przestaje wywoływać emocje i dyskusje, to dla narodu jest bardzo źle, bo to oznacza, że naród przestaje być zainteresowany swoją historią. Więc prawie każdy sposób jest dobry… Też nie odkryję nic nowego, jeżeli powiem, że recepta tkwi w proporcjach. Nie można przesadzać.

tytuł
tytuł

A co jeśli autor przesadzi?

Wtedy trzeba liczyć na zdrowy rozsądek czytelników. Każda książka ma wywołać w czytelnikach zastanowienie, ale w tym przypadku pewne niebezpieczeństwo opacznego zrozumienia książki może wiązać się z tym, w jakim stopniu czytelnik zna historię i jak jest przygotowany na przyjęcie takiej książki zbudowanej na emocjach.

Cienka linia między historią a publicystyka historyczną…

Ale w publicystykę historyczna też warto inwestować, bo dzięki temu historia trafia do masowego czytelnika. To się oczywiście zdarza, ale jednak niesłychanie rzadko, żeby ktoś czytał akademickie skrypty, albo stricte naukowe książki. Zatem wracając, sposób zapewne nie jest zły, ale kluczem do zrozumienia takiej książki jest przygotowanie czytelnika do jej odbioru.

Jak to jest z autorami książek historycznych, czy wolą pisać o tych momentach dziejowych, z których jako naród jesteśmy dumni, czy niekoniecznie?

Ja lubię poruszać takie tematy, aczkolwiek w przypadku mojej ostatniej książki „Odwaga straceńców” miałem problem, bo burzliwe charaktery marynarzy polskich niejednokrotnie doprowadzały do różnych burd i pijaństw i nie zawsze to były momenty chwały. No, ale jeszcze więcej było momentów bohaterskiej walki, poświęcenia i nawet elementy patosu…

Taki marynarz to wprost idealny bohater polskiej powieści. Trochę watażka, trochę straceniec, a jednak przepełniony patosem i odwagą…

To na pewno! Ale mam też wrażenie wracając do poprzedniego pytania, że my Polacy - ostatnimi czasy lubimy się sami biczować. To znaczy, wyciągamy z historii nie do końca pochlebne tematy. Są to tematy trudne i o nich oczywiście mówić trzeba, z tym, że tutaj znów najważniejsze są proporcje. Ale trzeba mówić także o przykładach bohaterstwa, jak choćby w serialu „Czas honoru”. Pomijając szczegóły realizacji, to już sama myśl opowiedzenia historii „cichociemnych” jest chwalebna. Ale wydaje mi się, że oprócz tego serialu warto by zrobić dobry kinowy film na temat np. Jana Piwnika „Ponurego czy innych „cichociemnych”. Życiorysy każdego z nich to wyjątkowo burzliwe historie, które doskonale nadają się na fabułę filmu. I to takiego, który od początku do końca trzymałby w napięciu.

tytuł
tytuł

Pisał pan w poprzednich książkach o „cichociemnych”, co w ich życiorysach było takiego, co mogłoby być ciekawe i zrozumiałe dla widzów nie tylko w Polsce, ale gdzieś za granicą?

Jeśli chodzi o „cichociemnych” to byli najczęściej oficerowie przedwojenni wychowani w miłości do ojczyzny, w uszanowaniu honoru oficerskiego, dla których zdrada była czymś niepojętym. Wierność swojej formacji ponad wszystko. Chociaż… obiło mi się gdzieś o uszy, że wspomniany już „Ponury” zamierzał podobno opuścić szeregi Armii Krajowej i przejść do Narodowych Sił Zbrojnych. Dotarcie do źródeł takiej decyzji mogłoby być bardzo ciekawe.

Odwaga straceńców” to także opowieść o ludziach, którzy odnaleźli by się na kartach hollywoodzkiego scenariusza?

O tak, ja bym ich podzielił na dwie grupy. Oficerów, świetnie wykształconych i wyszkolonych, ludzi, którzy oddali okrętom podwodnym serce i marynarzy, którzy do tych okrętów byli brani w pewnym sensie na siłę. Nikogo z szeregowców nie pytano czy chce służyć na okręcie podwodnym, często bywało tak, że jeśli brakowało ludzi w załogach podwodnych, to przerzucano ludzi z jednostek nawodnych. A służba pod wodą jest wyjątkowo ciężka. Tylko kapitan i jeden z oficerów ma prawo przez peryskop sprawdzać, co się dzieje na powierzchni, natomiast marynarze działają w ciemno, w strachu, w delikatnie mówiąc warunkach skrajnie niekomfortowych. Wszyscy ci marynarze muszą oddać swoje życie w ręce kapitana, który na okręcie jest panem i Bogiem. Dobrze jeżeli marynarze swojemu kapitanowi ufają i jest to oparte na szacunku i zaufania, a nie na strachu. Bardzo ciekawe są historie które mówią o tym, w jaki sposób dowódcy próbowali sobie to zaufanie załogi wywalczyć.

No, ale o tym polskich filmów nie ma. A np. niemieckie są. Jest o okrętach podwodnych słynny film „Das Boot”, inna produkcja „Nasze matki, nasi ojcowie” pokazująca historyczną nieprawdę została obsypana nagrodami, a my co? Mamy „Czas honoru” i już? Nic więcej?

No właśnie nic. Właśnie dlatego uważam, że sami „cichociemni” zapewnili by pracę scenarzystom, reżyserom i aktorom na parę ładnych lat. A piękna historia I Dywizji Pancernej gen. Maczka to gotowy scenariusz na zajmujący kilkunastoodcinkowy serial.

Rozmawiał Marcin Wikło


Książki autorstwa Kacpra Śledzińskiego, można nabyć w naszym sklepie wSklepiku.pl!

Polecamy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych