TYMON TYMAŃSKI - dziś urodziny króla UNDERGROUNDU

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Tymon Tymański, a właściwie Ryszard "Tymon" Tymański to postać jedyna w swoim rodzaju na polskiej scenie muzycznej. Facet, który grał jazz (a właściwie yass), alternatywny rock i prześmiewcze disco-polo chyba już nigdy się nie zmieni.

Odważny poszukiwacz nowych inspiracji, bezkompromisowy rozmówca, człowiek, który nie boi się nazywać rzeczy po imieniu... Wobec Tymona można użyć wielu podobnych określeń pod których ciężarem musiałby przysiąść na wielkim fotelu z etykietką "Mój benefis". Z drugiej strony można usłyszeć zarzuty, że trójmiejski muzyk to poklepujące się z Michnikiem po plecach chamidło, które egzystuje gdzieś na muzycznym marginesie i nie potrafi uszanować żadnych świętości. Tyle, że w jego przypadku wynika to z własnych przekonań, a nie politycznego zamówienia.

Pewnie zarzut pozostawania na marginesie nie zrobiłby na Tymańskim zbyt dużego wrażenia. W końcu założyciel kilku legendarnych undergroundowych kapel niejednokrotnie pokazywał, że ma gdzieś muzykę głównego ścieku na czele z rozmaitymi "królami g...a". Podobnie jak salony, na których z racji swojego lewicowo-liberalnego światopoglądu mógłby stać się prawdziwym pieszczochem. Nic z tego. Gdy trzeba było, Tymański potrafił przyłożyć również jednemu z bożków bezpiecznego dziennikarstwa - Tomaszowi Lisowi.

W redakcji "Newsweeka" zamówiono krwisty tekst o kontrowersyjnym artyście, który już w następny poniedziałek postanowiono rzucić na półki niczym smaczne kąski dziennikarskiej świeżonki. (...) Nikt nie dał mi szansy pełnej eksplikacji i korekty. Jakbym był jakimś skorumpowanym politykiem, którego należało wkręcić, podjudzić i ukradkiem włączywszy magnetofon, udowodnić mu grube sukinsyństwo. To metoda najgorszych szmatławców, tak nie robią porządne periodyki -

napisał na swoim blogu zirytowany Tymański.

Nie chodziło bynajmniej o tylko jeden artykuł poświęcony akurat Tymonowi, ale całokształt działań rzeczonego dziennikarza.

Najwyraźniej bezpardonowa walka na łokcie o liczby sprzedaży nie służy współczesnemu dziennikarstwu, któremu usiłuje Pan przewodzić i prawić morały. Jak widać, bezpodstawnie. (...) Pan lub ktoś z Pana kręgu frywolnie kupczy nieautoryzowanym, pismackim badziewiem. To trochę jak dziennikarskie paserstwo – sprzedawać coś, co zostało niejako wykradzione, zmanipulowane, zdeformowane, co szkodzi autorowi wypowiedzi i na co absolutnie nie otrzymał Pan jego autorskiej zgody. Be, Panie Lis -

punktował Tomasza "Niech pan nas ratuje, panie prezydencie" Lisa Tymański.

Ale mniejsza o sprawy polityczne. Tymon przede wszystkim broni się swoją muzyką. I chociaż może doprowadzać do szewskiej pasji również środowiska prawicowo-konserwatywne, to nikt nie odbierze mu stworzenia oryginalnej odmiany jazzu, nagrania płyt z Lesterem Bowie, eksperymentalnych zabaw z Kurami, które brawurowo obśmiały badziewie rządzące polskim rynkiem muzycznym czy stworzenie z Transistorsami ważnego elementu kultowego filmu Wojciecha Smarzowskiego "Wesele".

Jak powiedział przed laty ojciec Tymona w rozmowie z "Newsweekiem":

Rysiu ma pasję.

Po prostu. Z okazji 45. urodzin - wszystkiego najlepszego!

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych