Dzięki współpracy Elvisa Costello z
najlepszą grupą hiphopową na świecie, The Roots, powstała jedna z
najbardziej zaskakujących płyt, jakie można sobie wyobrazić. „Wise Up Ghost”
wyprzedza wszystkie oczekiwania, jakie słuchacz mógłby mieć względem niej.
tytuł
Ostatnią rzeczą, jaką chcielibyśmy
usłyszeć od ludzi, to: Aaaa, już wiem, co oni robią. Oznaczałoby to, że
połowę płyty dośpiewali sobie sami, co byłoby dowodem na przewidywalność muzyki
– mówi Elvis Costello.
„Wise Up Ghost”
wyprzedza wszystkie oczekiwania, jakie słuchacz mógłby mieć względem
niej. Muzykom nieobce są eksperymenty zarówno stylistyczne, jak i
obsadowe – Costello występował już dotąd z Burtem Bacharachem, Paulem
McCartneyem i Allen Toussaint, podczas gdy The Roots nagrywali z takimi
gwiazdami, jak John Legend czy Jay-Z.
_Elvis Costello & The Roots - „Walk Us Uptown”_
Nie znajduję żadnej nazwy dla tego typu muzyki
– mówi Costello.
To kocioł, w którym bulgoczą przeróżne
mikstury. Dla mnie to po prostu rock and roll. Nie dbam zresztą o
etykiety. Ważne jest dla mnie jedynie, czy ta muzyka daje nam radość i
czy możemy takie połączenie znieść.
_Elvis Costello & The Roots - „Wise Up Ghost” Live In Brooklyn_
Perkusista The Roots i artystyczny mózg zespołu, Ahmir „Questlove” Thompson podkreśla, że „Wise Up Ghost”
wyraźnie naznaczona jest wpływem naszych czasów.
Droga, na której
znajduje się obecne społeczeństwo to droga bez wyraźnych granic. Ludzie
łączą wszystko ze wszystkim, pozbywają się pętających dotąd więzów
– mówi.
Droga do obecnego albumu zaczęła się w momencie, gdy Elvis Costello po raz pierwszy pojawił się w programie Late Show with Jimmy Fallon w 2009 r.
„Wiedziałem, że jest fanem płyty Voodoo,
którą nagrałem z D’Angelo. Zapytaliśmy go więc, czy nie miałby nic
przeciwko, gdybyśmy sięgnęli po jego muzykę i po swojemu ją zremiksowali
– mówi Thompson.
Zgodził się, więc postanowiliśmy
przerobić całkowicie jego „High Fidelity” i „I Don’t Want to Go to Chelsea”. Okazało się, że podoba mu się to, co robimy.
_Elvis Costello and The Roots - (I Don’t Want To Go To) Chelsea_
Pod koniec 2010 r. Costello pojawił się ponownie w telewizyjnym show i zagrał z The Roots, wykonując „The Stations Of The Cross” z jego płyty „National Ransom”. Spontanicznie dołączył wtedy do grona wirtuoz gitary, John McLaughlin, który był również zaproszony do studia.
_Elvis Costello & The Roots „Wake Me Up” Live-Brooklyn Bowl_
Po raz trzeci Elvis Costello wystąpił w
programie w 2012 r. podczas tygodniowych obchodów jubileuszu Bruce’a
Springsteena. Wykonał wówczas utwór „Fire” oparty na dwóch hitach tego artysty, „Liquidator” i „Too Hot”.
Wtedy pomysł obecnej płyty zaczął nabierać realnych kształtów.
W tym
momencie zacząłem myśleć o dłuższej współpracy – wspomina Thompson.
Zacząłem jakoś natrętnie o tym napominać, bojąc się chyba zaproponować
wprost: nagrajmy razem płytę.
Costello pamięta to nieco inaczej:
Wychodziliśmy ze studia po wykonaniu „Brilliant Disguise”
i wtedy Quest [Thompson] rzucił tę kluczową frazę. Nie wiem, czy
dokładnie powiedział, o jaki zespół mu chodzi i o jakiego wokalistę, ale
od razu wiedziałem, co ma na myśli. Miałem przeczucie, że to może być
świetna zabawa. Ppiękna perspektywa, by wystąpić ze świetnym
zespołem o nietuzinkowym podejściu do muzyki– dodaje.
_Elvis Costello & The Roots - Refuse To Be Saved_
The Roots przekopali swoją bazę piosenek
i pomysłów i pewnego dnia w lecie 2012 r. koproducent, Steven Mandel,
przesłał Elvisovi Costello fragment perkusyjny. Po kilku dniach grupa
dostała gotowe demo. Po niej przyszło kilka kolejnych piosenek.
Nie wiedzieliśmy, jaką formę powinny
one przyjąć, czy powinna to być jedna piosenka, czy cała płyta, a może
jeszcze coś innego. Ale pomysły zaczęły się rodzić i okazało się, że
wszystko oscyluje wokół zjawisk rytmicznych i warstwy słownej
– mówi
Costello.
Najmocniejsze w wyrazie utwory powinny
brzmieć mocno
– mówi Thompson, który wcześniej produkował płyty takich
artystów, jak Al Green czy Booker T. Jones.
Zaczynaliśmy więc od
perkusji i fortepianu i, jeśli ten dwuosobowy zestaw brzmiał
wystarczająco dobrze, przechodziliśmy do następnego etapu, obudowując
ten szkielet brzmieniem kolejnych instrumentów.
Piosenki, jak wyjaśnia Costello,
powstawały przede wszystkim na drodze wzajemnej wymiany.
Potrzebowaliśmy odmiennych perspektyw. Zależało nam na ciągłym
tworzeniu. Jak pojawiały się nowe pomysły, wprowadzaliśmy je na kolejnym
spotkaniu. Nie potrzebowaliśmy długo o tym dyskutować. Nigdy nie
omawialiśmy tego, co próbujemy. Po prostu to robiliśmy. Graliśmy i z
tego wyłaniał się jakiś obraz. Potem tylko dopracowywaliśmy szczegóły.
Zarówno The Roots, jak i Elvis Costello
znani są ze swoich eksperymentów – to pewne, że żadna grupa hiphopowa
nie testowała tak granic cierpliwości i nie poszerzyła tak grona swoich odbiorców, jak my
– mówi Thompson.
Teksty autorstwa Costello traktują o
całkiem odmiennych sprawach. Album pełen jest literackich wizji chaosu,
końca, kultury zazdrości i oszustwa. Motywy i obrazy przenikają się w
kolejnych utworach.
Nie chciałem przedstawiać samych tylko ponurych
spraw, ale nie można udawać, że się tego nie widzi.
Kiedy wyglądam przez okno, włączam telewizor, czytam gazety, to wszystko
się dzieje. Nie mówię nic, co nie działoby się naprawdę. Wychodzi na
to, że akceptujemy świat, jakim jest, że nasze szczęście przychodzi
zawsze kosztem innych ludzi. Tak się po prostu dzieje
– mówi autor.
Zastanawiałem się, czy Elvis będzie w
stanie pisać tak gęsto, jak na swoich klasycznych albumach. Nawet romantyczne teksty w jego wydaniu są bogate w opisy.
Już dawno nie pracowałem z wokalistą, który zwracałby moją uwagę na to,
czego słucham, który nie tylko dbałby o zgodność rymów, ale przekraczał
granice tekstu, jednocześnie zachowując ich przystępność
– mówi
Thompson.
Na płycie zdarzają się momenty czystego piękna, jak np. pełen napięcia, śpiewny utwór „Tripwire”
(„Nie mogę uwierzyć, że stałem się częścią tej piosenki” – mówi
Thompson. „Jest piękna i słodka, jak kołysanka. To rzadkie dla mnie
doświadczenie – tworzyć coś tak delikatnego”).
Ale gdy perkusista
usłyszał ostateczną wersję utworu, powiedział:
To najbardziej
apokaliptyczna historia miłosna, jaką kiedykolwiek
słyszałem!
Sugerował, by niektóre utwory kończyły się jednak lżejszym
wydźwiękiem. Costello odpowiedział na to pozostawiającym wiele otwartych
pytań utworem „If I Could Believe”, wieńczącą cały album medytacją o zaufaniu.
Kiedy robisz coś
całkowicie odmiennego od tego, z czego jesteś znany, może to odbiorców
zaskoczyć, ale może też spowodować, że się od ciebie odwrócą. Ale nie tworzy się, kalkulując, kto może nie chcieć słuchać
twojej muzyki. Po prostu podążasz za głosem wewnętrznym
– mówi Costello.
Powstała zatem szczególna płyta „Wise Up Ghost”, z zadziwiającą stylistyczną kolaboracją, której twórcy nie mają
konkretnych oczekiwań co do jej odbioru.
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+.
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z
nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.
Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych
Używasz przestarzałej wersji przeglądarki Internet Explorer posiadającej ograniczoną funkcjonalność i luki bezpieczeństwa. Tracisz możliwość skorzystania z pełnych możliwości serwisu.
Zaktualizuj przeglądarkę lub skorzystaj z alternatywnej.