Drug singiel EDYTY BARTOSIEWICZ. UPAŚĆ, BY WSTAĆ muzyczną biografią?

Edyta Bartosiewicz powróciła do polskiej muzyki na stałe. I nie są to bynajmniej pojedyncze piosenki czy występy gościnne, ale intensywna promocja krążka "Renovatio", który ukaże się już 1 października.

Właśnie ukazał się kolejny singiel wokalistki "Upaść, by wstać", który - podobnie jak kawałek - "Rozbitkowie" promuje pierwszy po 15 latach przerwy krążek popularnej artystki. Ostatnim albumem w dorobku Bartosiewicz była płyta "Wodospady" z 1998 roku, która zamykała niezwykle płody etap w jej karierze. 5 solowych płyt, Fryderyki, czołowe miejsca na listach przebojów, uznanie krytyki, uwielbienie publiczności (ok. miliona sprzedanych płyt)... Mało która polska artystka może pochwalić się podobnymi sukcesami.

Czy podobnie będzie i tym razem? Z pewnością armia zagorzałych fanów jak na alarm stawi się w sklepach muzycznych i na koncertach. I trudno się dziwić. Informacja o wydaniu krążka wprawiła w osłupienie wszystkich, którzy już ostatecznie stracili nadzieję w nowy album Bartosiewicz. Artystka, która zaprzestała nagrywania (nie licząc bardzo udanych występów gościnnych) często wspominała o swoim powrocie, ale słuchacze zdążyli już się do tego przyzwyczaić. Dlatego kolejne medialne doniesienia na ten temat zaczęli wkładać między bajki.

Tymczasem nowa płyta wychodzi lada dzień, a jej promocja trwa w najlepsze. Pytanie tylko, czy pop-rockowa konwencja, melodyjne kawałki z melancholijnym przesłaniem, okraszone charakterystycznym wokalem Bartosiewicz, będą w stanie przyciągnąć laików, którzy częściej skręcają w stronę fascynacji elektroniką, niż dźwiękami gitary akustycznej? Tu mogą pojawić się wątpliwości.

Z drugiej strony wielki come back artystki tego formatu, niezależnie od wyniku komercyjnego, powinien cieszyć. Bartosiewicz będzie można zarzucić najwyżej kopiowanie swoich pomysłów sprzed lat, ale nie zagranicznych gwiazdek spod znaku Rihanny czy Beyonce. A marnych kopistek nad Wisłą zrobiło się zbyt wiele...

Aleksander Majewski