Wielkie strajki w Warszawie. TOP 5 filmów o związkach zawodowych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Dzisiejszy dzień będzie bardzo gorący w stolicy. Dlatego przygotowaliśmy dla Państwa listę najważniejszych filmów o związkach zawodowych. Będzie czerwono i…mafijnie. Zgadzacie się z naszym wyborem?

W Warszawie czwarty dzień związkowych protestów przeciwko polityce rządu. Akcję zorganizowały trzy centrale związkowe: "Solidarność", OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Organizatorzy zapowiadają, że do stolicy przyjedzie ok. 100 tys. osób- piszą zatroskane media. Jeżeli pragniemy jednak czegoś więcej niż tylko spędzenia czasu wśród krzykliwych związkowców, którzy domagają się prawdziwego socjalizmu z ludzką twarzą i przy okazji dobicia gospodarki po rządach socjalistów Donalda Tuska, to te filmy powinni naświetlić nam lepiej różnorodnego „imagu” związków zawodowych. Jako niezmordowany kapitalista i wolnorynkowiec przedstawiam filmy z ostatniego bastionu liberalizmu gospodarczego, choć skażonego socjalizmem w wydaniu jankeskim, czy USA. Europejskie filmy o związkach zawodowych są tak niesmacznie lewicowe, że omawianie ich przyprawia o czerwone plamy na twarzy.

„Roger i ja.” Znany w Hollywood miłośnik Fidela Castro i wszelkich odmian socjalizmu Michael Moore światu dał się poznać w 1989 roku właśnie dzięki temu filmowi. Gdy żelazna kurtyna opadała Moore pochylił się nad losem zwalnianych pracowników General Motors w jego rodzinnym mieście Flint. Pracę straciło wówczas 30 tysięcy osób. Film jest przesiąknięty związkową narracją, wiarą w mity rodem z umysłu Piotra Ikonowocza albo Hugo Chaveza oraz oczywiście typową dla Morre’a doskonale zrealizowaną manipulacją. Jednak w świetle późniejszych absurdów, nakręconych notabene przez piekielnie zdolnego filmowca, takich jak „Kapitalizm, moja miłość” czy „Fahrenheit 9/11” , „Roger i ja” i tak jest wyważonym głosem w dyskusji o kapitalizmie i jego "wypaczeniach".

„F.I.S.T”. Zapomniany, a naprawdę przyzwoity film Normana Jewisona ze scenariuszem Sylvestra Stallone, dopiero co nominowanego do Oscara za „Rockiego”. Jeden z zaledwie kilku filmów, gdzie Stallone pokazuje, że jest dobry aktorem, który dał się potem zamknąć w szufladce z napisem „twardziel”. Rozgrywający się w 1937 roku w portowym mieście Cleveland film pokazuje związki zawodowe jako miejsce ciągłej walki robotników z wpływami nie tylko kapitalistów, ale też włoskiej mafii. F.I.S.T to Federacja Międzystanowych Transportowców znana z tego, że pojawił się przy niej słynny Jimmi Hoffa. Z uwagi na to, że w Hollywood powstało kilka ważnych filmów o związkach zawodowych, przy okazji F.I.S.T wspomnę również bardzo dobry obraz „Hoffa” Dannego de Vito z Jackiem Nicholsonem w roli słynnego gangstera- związkowca. Warto oba filmy obejrzeć z krótkim odstępie czasu, bowiem razem dobrze nakreślają specyficzną twarz amerykańskich związków w czasie apogeum siły włoskiej mafii.

"Niebieskie kołnierzyki". Kiedyś Wojciech Cejrowski ganił publicznie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego za niebieskie koszule, które noszą w USA robotnicy. Stąd właśnie tytuł debiutu Paula Schradera, autora scenariusza do kilku filmów Scorsese, w tym „Taksówkarza. Film jedynie prześlizga się po kwestiach praw pracowniczych i skupia się raczej na kryminalnej intrydze. Jednak pokazuje jednocześnie dylematy robotników, którzy są wyzyskiwani nie tyle przez kapitalistów, ile przez…władze ich związku zawodowego. Związkowcy w filmie Schradera są nawet gorsi niż Hoffa, bowiem nie cofną się przed morderstwem własnych przyjaciół by ukryć swoje machlojki. Świetne role Harveya Keitela i Richarda Pryora jako robotników można śmiało zestawić z tym jak mentalność „niebieskiego kołnierzyka” pokazał Michael Cimino w „Łowcy jeleni”. No i ta czołówka...

„Norma Rae”. Film opowiada historię kobiety z małego miasteczka na południu USA, która angażuje się w założenie związków zawodowych w fabryce bawełny, do której trafia. Pracownicy są tam zastraszeni przez pracodawcę ( wrednego kapitalistę rzecz jasna) i niczym polscy stoczniowcy w latach 70-tych. Gdy Norma Rae spotyka Reubena Warshowsky’ego – agitatora z centrali związków pracowników przemysłu tekstylnego wszystko się zmienia. Robotnicy zamierzają pokazać swoim pracodawcom siłę kolektywu. Scenariusz powstał na motywach biografii Crystal Lee Sutton, która kilka lat wcześniej doprowadziła do powstania potężnej organizacji związkowej w jednej z fabryk tekstylnych. Z pewnością film pokazał wielość Sally Field, przy której każdy związkowiec wydaje się zwykłą panienką. No może poza Bolkiem.

„Na nabrzeżach”. Elia Kazan zrobił najbardziej antykomunistyczny film w historii? Tak twierdzi lewica, która znienawidziła mistrza, za to, że przed komisją McCarthego wsypał czerwonych kumpli z Hollywood. Arcydzieło Kazana z 1954 roku z przełomową rolą Marlona Brando jest nie tylko pejczem na mafijne układy w komunistycznych związkach zawodowych, ale również traktatem religijnym. Scenarzystę zainspirowała seria artykułów Malcolma Johnsona z New York Sun o mrocznej stronie organizacji, która ma chronić prawa pracownicze. Opowieść o bokserze, który rzuca rękawicę potężnej machinie związkowej zainspirowała kilka ważnych filmów w następnych latach, jednak nikt nie podszedł do problemów, jakie przezywały amerykańskie związki w tak odważny sposób. Ciekawe czy ktokolwiek odważyłby się w Polsce zrealizować film uderzający w mit związków zawodowych, które zapisały się chlubnie w historii pokonania przez Polaków komunizmu.

Ł.A

A jakie są Wasze propozycje filmów o związkach zawodowych?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych