Głos ws. kontrowersyjnego filmu Małgośki Szumowskiej zabrała Maja Ostaszewska. Aktorka, która w najnowszym filmie autorki "Sponsoringu" wcieliła się w postać Ewy, wypowiada się o produkcji w samych superlatywach.
Fabuła filmu toczy się w małym prowincjonalnym miasteczku. Do parafii w tym miasteczku przyjeżdża nowy ksiądz. Angażuje się i otwiera razem z opiekunem ogniska dla chłopców z trudnych rodzin. Krok po kroku dostrzegamy jego wewnętrzne i bardzo ludzkie problemy, z którymi się boryka, przede wszystkim namiętnością i problemami z nałogiem. Cały ten film jest opowieścią o niemożliwej namiętności i miłości, o walce z samym sobą -
tłumaczy aktorka w wywiadzie wideo dla portali Filmweb.
Maja Ostaszewska odniosła się również do swojej roli w filmie "W imię".
Gram Ewę, postać niesłychanie sfrustrowaną, która z dużego miasta przyjechała do tego małego miasteczka za mężem i właściwie nie ma własnego zajęcia, jest smutna i sfrustrowana. Ona, właściwie jak wiele innych osób, lgnie niesamowicie do ks. Adama. Można powiedzieć, że się w nim zakochuje, o ile można to nazwać miłością (śmiech). -
mówi Ostaszewska.
Artystka nie ukrywa, że jest pod wrażeniem kreacji, jaką stworzył Andrzej Chyra, któremu przypadła główna rola w filmie.
Andrzej dokonał rzeczy niezwykłej. Trzeba przypomnieć, że kiedy byliśmy na festiwalu w Berlinie, to właśnie jego rola zrobiła furorę. Gdziekolwiek się nie pojawiliśmy, ludzie bardzo ciepło mówili o filmie, ale również jego roli. Piękne jest to, jak pokazał dwoistość człowieka. Tego, że potrafi być porywający i charyzmatyczny, ale również niemal żałosny.
Aktorka uważa, że kwestia, którą porusza Szumowska jest "szalenie aktualnym i potrzebnym tematem". Owszem, nadużyć wśród kapłanów nie można zamiatać pod dywan. Pani reżyser lubi być postrzegana jako specjalistka od trudnych tematów (wystarczy wspomnieć choćby "Sponsoring" czy "Ono"). Ciekawe, czy zajmie się również problemem pedofilii w środowiskach homoseksualnych. W końcu to zagadnienie z jej działki i chyba nie pozwoli, aby jedynym, który odważył się włożyć kij w mrowisko pozostał Robert Gliński. Chyba, że kontrowersyjny charakter dobieranych przez nią tematów zależy od ściśle określonego klucza. Tylko czy w takim przypadku jest to jeszcze sztuka, czy może już realizacja określonego założenia ideologicznego? Miejmy nadzieję, że nie.
AM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249077-maja-ostaszewska-o-filmie-w-imie-opowiesc-o-niemozliwej-namietnosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.