KRZYSZTOF KRAWCZYK bohaterem tabloidów. My przedstawiamy jego TOP 6

Fot. Chancellery of the President of the Republic of Poland/GFDL 1.2/Wikipedia
Fot. Chancellery of the President of the Republic of Poland/GFDL 1.2/Wikipedia

Krzysztof Krawczyk przez lata był dla młodszej publiki śmiesznym grubym facetem, który śpiewa jakieś obciachowe piosenki i często gości na łamach bulwarówek (w ostatnim czasie aż do przesady). Warto jednak pamiętać, że w tym artyście zawsze tkwił potencjał, który potrafili wyzwolić tylko nieliczni.

I nie chodzi bynajmniej songi spod znaku "Parostatku" czy "Gdy nam śpiewał Elvis Presley" - jednej z ulubionych piosenek widzów programu muzycznego "Disco Relax" emitowanego w latach 90. na antenie Polsatu. Można powiedzieć, że przełomowym momentem w jego bogatej karierze była współpraca z Goranem Bregoviciem i przebojowa płyta "Daj mi drugie życie" (2001). Ten tytuł należy potraktować dosłownie - bałkański kompozytor tchnął nowego ducha do twórczości Krawczyka, a przebój "Mój przyjacielu" okazał się jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą, piosenką polskiego wokalisty.

Okazuje się, że po piosenkę sięgają coraz młodsze pokolenia...

Ten wielki come back doceniła nie tylko publiczność. Niebawem Krawczyk nawiązał współpracę z innym kompozytorem, tym razem z rodzimego podwórka - Andrzejem Smolikiem, guru polskiego chill outu, szerszej widowni znanemu ze współpracy z grupą Wilki. I tak, już w 2002 roku powstał krążek "... Bo marzę i śnię" - bardzo przebojowy, a zarazem niezwykle refleksyjny. To właśnie na nim znalazła się jedna z najpiękniejszych piosenek miłosnych w historii polskiej muzyki pop - "Bo jesteś ty", którą napisał gitarzysta i klawiszowiec grupy Myslovitz - Przemysław Myszor.

Na tym samym krążku znalazł się przebojowy kawałek "Jestem sobą" w którym wyczuwalna jest klubowa wrażliwość Smolika:

Szybko okazało się, że Krawczyk jest mistrzem nagrywania znakomitych duetów, również wokalnych. Po Bregoviciu i Smoliku, przyszedł czas na lidera grupy T. Love Muńka Staszczyka

... Andrzeja Piasecznego

... i wreszcie Edytę Bartosiewicz z którą Krawczyk stworzył jedną z najbardziej niezapomnianych piosenek w historii polskiej muzyki rozrywkowej.

Wszystkie wspomniane duety promowały album "To co w życiu ważne" (2004), który sprzedał się równie doskonale, co "Daj mi drugie życie" czy "... Bo marzę i śnię".

I tak, facet, który wydawał się już dawno przebrzmiałą gwiazdą skazaną na chałturzenie w disco-polo, okazał się interesującym artystą, który jest w stanie zachwycić krytyków i zdobyć sobie nowe, zdecydowanie młodsze grono fanów. A ilu artystów nie dostało takiej szansy? To materiał na kolejny artykuł... Grunt, że Krzysztof Krawczyk dostał swoje "drugie życie".

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych