Niemal wszyscy krytycy piszą to samo o filmie „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Doskonała rola Roberta Więckiewicza, który stał się wręcz Wałęsą, oraz podtrzymujący mit film Andrzeja Wajdy. Film dostał we Włoszech owację na stojąco. Oto fragmenty najciekawszych recenzji obrazu Wajdy.
Film biegnie szybko, jakby zagadywał widzów: znacie? znamy! no to posłuchajcie! Nie zdążymy się zastanowić, o czym to właściwie jest - główna satysfakcja polega na tym, że rozpoznajemy coś, co jest znane nie tylko u nas, ale także na świecie (m.in. dzięki filmom Wajdy). Jednak ta kanoniczna, czytankowa wersja wydarzeń, którą "Wałęsa" wydobywa z niezliczonych barwnych anegdot z epoki, oglądana z perspektywy świata tak odmiennego, należącego właściwie do innej cywilizacji, nabiera nieoczekiwanych znaczeń, może nawet nieuświadamianych przez scenarzystę i reżysera.
pisze Tadeusz Sobolewski w „Gazecie Wyborczej”.
Gdyby Andrzej Wajda posunął się do rewizji solidarnościowego mitu, tak jak na początku swojej drogi rewidował inne narodowe mity, stworzyłby film wybitny. Ale twórca "Człowieka z marmuru i "Człowieka z żelaza" nie mógł wyprzeć się mitu, którego jest współtwórcą. Od zachodniego dziennikarza usłyszałem najkrótszy komentarz do "Wałęsy": ten film to "Polish Dream". Podróż w głąb solidarnościowego mitu, który nie zostaje naruszony ani zmodyfikowany, tylko pewne jego elementy ulegają korekcie wobec "Człowieka z żelaza".
dodaje krytyk.
Sceny piętrzą się, kumulują, tasują nastroje, zmierzając ku wiadomemu finałowi: "We, people..." - podniosła scena w Kongresie, przełamana amerykańską balladą w stylu country. Szkicowość poszczególnych obrazów, nierówny poziom realizacji, nie zawsze wydobyte akcenty - wszystko to zostaje odkupione błyskotliwością niektórych dialogów, kreacjami Roberta Więckiewicza (charakterystyczny, imitatorski portret Lecha) i Agnieszki Grochowskiej (subtelna, pełna niepokoju, zamknięta w sobie Danuta), błyskotliwością dialogów, w których czuje się pióro Janusza Głowackiego.
Więc udało się? Tylko skąd wrażenie déja vu? Skąd poczucie, że poruszamy się wewnątrz wiecznie tej samej bajki, jak u Sienkiewicza czy jak w "Panu Tadeuszu", przepowiadanej ku pokrzepieniu serc? kończy recenzje Sobolewski. W podobnym tonie pisze Barbara Hollender w „Rzeczpospolitej”.
Andrzej Wajda zrobił film ważny. Zwłaszcza teraz, gdy świat początki kruszenia się bloku komunistycznego coraz częściej utożsamia z upadkiem muru berlińskiego, a nie z polskim Sierpniem '80.
pisze Hollender.
Rozmowa z Orianą Fallaci, która odbyła się w marcu 1981 roku, stała się motywem przewodnim tego filmu. Podobno włoska dziennikarka spędziła w mieszkaniu Wałęsów dwa dni. Trudne dwa dni, bo oboje nie przypadli sobie do gustu. On nazwał ją „pyskatą, namolną babą", ona uznała go za próżnego, nadętego ignoranta. Ale uszanowała rolę, jaką odegrał w historii świata. „Wałęsa. Człowiek z nadziei" przypomina paradokument. (…)Nie jest łatwo w dwóch godzinach zawrzeć 20 lat burzliwej historii. Wajda utrwalił najważniejsze wydarzenia z życia Wałęsy i Polski. Na zebraniu w stoczni butny robotnik sprzeciwiając się uchwaleniu kar finansowych za niewykonanie planu, wykrzyczy „Gierek nas oszukał". To początek jego dorastania do roli przywódcy.
dodaje krytyk, której zdaniem film jest jednak jednowymiarowy. Niestety w jednowymiarowy sposób zostali też pokazani ubecy.
Czego nie ma w tym filmie? Wielowymiarowego dramatu. Scenariusz błyskotliwego pisarza Janusza Głowackiego zmieniał się kilkanaście razy. A potem jeszcze na planie. Dziś w filmie jest humor, ale brakuje wejścia głębiej pod skórę populistycznego przywódcy, pokazania go w chwilach zwątpienia, załamania. Czy nie miał takich? Film jest świetnie, płynnie zrealizowany, kilka scen zachwyca, kilka wzrusza, ale całość przypomina lekcję historii. Potrzebną, ale z pewnością podniosą się głosy krytyczne. Bo jest tu miejsce tylko dla Wałęsy. Wszystkie inne postacie „Solidarności" – Walentynowicz, Borusewicz, Gwiazda, Bujak, Krzywonos, Mazowiecki, Geremek, ledwo migną na ekranie, choć przecież Wałęsa nie zrobił Sierpnia zupełnie sam. Schematyczne są postacie ubeków.
Zarówno Hollender jak i Sobolewski zwracają uwagę na wybitną role Roberta Więckiewicza, który wręcz przeobraził się w Wałęsę. Takiego samego zdania jest Urszula Lipińska z serwisu portalfilmowy.pl
Już po głowie chodzi lista nagród, które Robert Więckiewicz mógłby dostać za zagranie tytułowej roli w tym filmie. Inaczej nie da się bowiem jej określić, jak mianem majstersztyku. Jego Wałęsa po pierwsze jest bardzo wiarygodny, po drugie balansuje na granicy błyskotliwości i kiczu, po trzecie nie jest karykaturą byłego prezydenta, w co najpewniej łatwo było go przeobrazić podkreślając pewne jego zachowania.
pisze krytyk. Lipińska zwraca jednak uwagę, że Wałęsa nie został pokazany jako święty, ale człowiek również ze słabościami. Jej zdaniem należy za to chwalić scenariusz Janusza Głowackiego.
Prowadzenie tych dwóch osobowości Wałęsy umożliwia reżyserowi wprowadzenie do fabuły spinającej klamry wywiadu Oriany Fallacci z Lechem. To ważne w kontekście całego filmu sceny, mogące wydawać się czymś na kształt dookreślenia portretu byłego prezydenta, ale w ogólnym rozrachunku, sceny te układają się w pewien surrealizm postaci Wałęsy. Pokazują go z prześmiewczej strony, nieco kpiąc z jego plebejskiego pochodzenia, udowadniają jego zachłyśnięcie się nagłym i niewyobrażalnym sukcesem. Jakby dla kontrastu tego sprowadzenia bohatera z rzędu zwykłych ludzi pomiędzy natchnionych politycznych wizjonerów, czasem w ten film wkrada się podniosłość i patos.
Recenzentka serwisu portalfilmowy.pl zauważa jednak słabe strony filmu Wajdy.
Jeśli tkwi w "Wałęsie" jakaś niewykorzystana szansa, to jest to szansa na film zabierający głos na temat obecnego kształtu Polski. Bądź co bądź, Wałęsa to przecie ż jego mit założycielski. Tym Wajda w ogóle się nie zajmuje – nie buduje pomostu między wydarzeniami opowiadanymi w fabule a współczesnymi rozterkami, które są tych ruchów konsekwencjami. Kończy film w chwili triumfu i milczy nad tym, że dziś, z perspektywy czasu dostrzegamy także tego triumfu gorzki wymiar.
Film po pokazie zebrał owacje na stojąco. Wedlug TVN24 Widzowie wstali z miejsc i zwrócili się w stronę byłego prezydenta i jego żony. Danucie i Lechowi Wałęsom towarzyszył biznesmen Jan Kulczyk. Razem z Andrzejem Wajdą do Wenecji przybyli też odtwórcy głównych ról Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska. W zachodnich mediach trudno znaleźć jeszcze recenzje „Wałęsa. Człowiek z nadziej”. Obiecujemy je zebrać jak tylko się pojawią. Ciekawe jak świat odebrał kanoniczną wersję życia Lecha Wałęsy Andrzeja Wajdy. Czy Robert Więckiewicz dzięki roli wejdzie na filmowe salony świata? Premiera filmu Wajdy już w październiku.
Ł.A/Rzeczpospolita/Gazeta Wyborcza/TVN24.pl/portalfilmowy.pl
------------------------------------------------------------
Wszystkich fanów kina zachęcamy do odwiedzenia naszego sklepu wSklepiku.pl!
Znajdziecie tam wiele wartościowych książek na ten temat!
Szczególnie polecamy książkę:"Historia kina. Tom 1. Kino nieme"
Praca Zbiorowa
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249018-film-wajdy-o-walesie-juz-po-premierze-w-wenecji-jakie-reakcje-krytykow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.