Martyrologia nie jest dobra dla pokolenia wychowanego na popkulturowych obrazkach. Dlatego zamiast opłakiwać tragiczny los Polski z okazji 1 września, lepiej zwrócić uwagę na najbardziej heroiczne wątki w dziejach XX-wiecznej Polski.
Zazwyczaj w relacjach historycznych dominuje obraz Polski rozszarpanej, Polski pokonanej, Polski zgwałconej... Państwa-widmo, którego błędni rycerze podejmują beznadziejną walkę z brutalnymi najeźdźcami i mimo zawieruchy dziejowej odnoszą tylko "moralne zwycięstwo", w sferze politycznej będące zupełnie bezwartościowe (na co prości żołnierze nie mogli mieć żadnego wpływu).
Mimo to, z tragicznych losów da się wydzielić opowieści barwne, podnoszące na duchu, dodające otuchy i wzbudzające autentyczny podziw dla heroizmu zwykłych ludzi, których powinniśmy cenić nie za to, że "oddali życie dla najświętszej Matki Ojczyzny", ale dlatego, że stanęli w obronie swojego człowieczeństwa i podstaw naszej cywilizacji, przeciwko dwóm antychrześcijańskim reżimom - hitlerowskiemu i komunistycznemu. I nawet jeśli długotrwała walka w partyzantce odbijała się na psychice żołnierzy czy ich morale (niestety dzisiaj dla prawicy stanowi to temat tabu, a dla lewicy fundament pod propagandę), nikt nie może zaprzeczyć, że polskie podziemie, zwłaszcza po formalnym zakończeniu II wojny światowej, stanowiło zbiór ludzi wyjętych jakby z innej epoki, żołnierzy walczących w obronie wartości, które nowa władza chciała i bardzo często wymazała ze świadomości obywateli.
Dla młodszego pokolenia postacie "Roja", "Łupaszki" czy "Bartka" mogą być tylko elementem szkolnego przynudzania. Mimo, że na lekcjach historii zupełnie nie mówi się o walce ze stalinowskim terrorem. Dlatego warto nawiązywać do popkultury. Oglądając filmy takie jak choćby "Taksówkarz" Martina Scorsese czy "Święci z Bostonu" Troya Duffy'ego nie sposób pozbyć się pewnych - bliskich dla Polaków - skojarzeń. Warto zwrócić szczególną uwagę na ten drugi film. Bracia McManus, którzy z pobudek religijnych podejmują się zadania oczyszczenia Bostonu z wszelkich szumowin do złudzenia przypominają tysiące polskich chłopców, którzy często bez żadnego przygotowania chwycili za broń, aby pozbyć się nazistowskich i komunistycznych kanalii, a także ich współpracowników. Przyznam szczerze, że gdy słyszałem w filmie Duffy'ego modlitwę głównych bohaterów, miałem przed oczami tekst odezwy st. sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza "Roja", który przedstawiał swój oddział jako apostołów niosących Słowo Boże wśród pogan.
Niestety takie przedstawianie chlubnego fragmentu naszych dziejów, często uchodzi jako obrazoburcze. Warto jednak pamiętać, że robienie z atrakcyjnych historii wyłącznie patetycznego elementu polskiej martyrologii jest szkodliwe dla utrwalania pamięci o bohaterach.
Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248977-polscy-zolnierze-jak-swieci-z-bostonu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.