Krew i czekolada – czyli opowieść o człowieku, który był wilkiem stepowym

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Gret Widmann/Wikimedia Commons
Gret Widmann/Wikimedia Commons

Herman Hesse czyli bolesne rozbicie jaźni, poszukiwanie i łaknienie geniuszu, który uniesie i wybawi jednostkę z otchłani kołtunerii. Pierwsza lektura „Wilka stepowego” – zwłaszcza, gdy czyta się go trochę za wcześnie – budzi rozpacz, bunt, coś w rodzaju zewu wielkości. Druga ujawnia inny wymiar książki: walkę o integralność, o szerszą percepcję. Trzecia jest bardziej krytyczna. Można się kłócić, że z każdą powieścią (o ile zechcemy przeczytać ją ponownie) jest tak samo. Można jednak również założyć, że owa wielopoziomowość, odkrywanie i zrywanie kolejnych masek po to, by wreszcie dotknąć jądra jest celowym zamiarem Hessego. Bez wątpienia jest to pisarz kłopotliwy. Z jednej strony pozornie prosty, niemalże licealnie naiwny, z drugiej – tej mniej ostentacyjnej – pisarz zawiły, operujący na wielu poziomach, głęboki i enigmatyczny. Pisarz rozdwojony, pisarz rozdwojenia, które to stanowi coś w rodzaju toposu jego życia i twórczości. Niemiec i Szwajcar, wychowanek seminarium protestanckiego i fascynata buddyzmem, niedoszły samobójca i psychoanalityk-amator – owych dychotomii można by mnożyć. Każda jednak opowieść potrzebuje jakiegoś początku – przenieśmy sie więc do Wirtembergii, do miasteczka Calw i do 1877 roku.

Urodził się 2 lipca. Pochodził z rodziny dostatniej, wykształconej, gdzie – parafrazując jego wypowiedź – modlono się, czytano Biblię, uprawiano indologię, gdzie, wreszcie, równolegle plotły się wiedza i baśń. Była to rodzina protestancka, tradycyjnie niemiecka, ale zarazem otwarta na świat, zakochana w Oriencie (dziadek Hessego był indologiem i swojego czasu misjonarzem w Indiach). Młody Herman pobierał nauki w Bazylei, później wstąpił do seminarium teologii protestanckiej w Maulbronn. Biografowie twierdzą, że było to dlań doświadczenie traumatyczne (ale nie do końca wiadomo, dlaczego). Tak czy inaczej, w marcu 1892 roku, Hesse uciekł z seminarium – w konsekwencji został zeń wydalony. Następnie przeniósł się do Bad Boll, gdzie mieszkał u znajomego teologa-egzorcysty. Tutaj, w mało szumnej miejscowości uzdrowiskowej, w powiecie Stuttgardu, dwudziestoletni Herman podjął próbę samobójczą.

W trakcie I wojny światowej Hesse występował zdecydowanie przeciwko agresji militarnej (nie tylko niemieckiej). Nawoływał do humanizmu, do poszanowania godności drugiego człowieka – został przez to obwołany zdrajcą narodu. Pogłębiająca się melancholia i depresja zaowocowały fascynacją psychoanalizą. Hesse zapoznał się z teoria Freuda i Junga oraz poddał się terapii u B. Langa, jednego z uczniów Junga. Zmęczony, zniechęcony ojczyzną opuścił Niemcy – w 1919 roku przeniósł się do szwajcarskiego Ticino. Tam też, kiedy Hitler doszedł do władzy i rozpoczął prześladowania, Hesse ukrywał Tomasza Manna (zarówno Mann, jak i Bertold Brecht w 1933 roku musieli opuścić kraj). Hesse traktował tę pomoc jako formę walki z opresją sztuki (w szczególności literatury) w III Rzeszy. Odpowiedzią na to był zakaz publikowania jego tekstów. Po wojnie odmówił powrotu do ojczyzny. W późniejszych latach potępiał społeczeństwo niemieckie za brak poczucia odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. W 1946 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla. Zmarł 9 sierpnia 1962 roku w Montagnola. Został pochowany na cmentarzu San Abbondio.

Losy twórczości Hessego są równie poplątane, jak jego życie. Za swoich czasów cieszył się niesłabnącą popularnością. Jego pierwsza ważna powieść, „Peter Camenzind” (1904 rok), została przyjęta z wielkim entuzjazmem przez młodych Niemców. Historia Petera, który opuszcza rodzinne strony, by poznać świat, który (jak wszyscy bohaterowie Hessego) cierpi, łaknie i pragnie czegoś wielkiego, musiała stanowić okno na świat inny, niż industrialne, dążące do wojny Niemcy. „Demian: dzieje młodości Emila Sinclaira” z 1919 roku – historia dorastania i odnajdywania swojego miejsca w świecie i w relacjach z innymi ludźmi (widać tu wyraźny wpływ psychoanalizy) – stała się ważną powieścią dla kombatantów, powracających po I wojnie światowej do rzeczywistości. Od lat 50’ popularność twórczości Hessego zaczęła zanikać, aż wreszcie osiągnęła poziom rekordowo niski. Dopiero druga połowa lat 60’ przyniosła renesans zainteresowania Hessem – amerykańscy intelektualiści zainteresowali się dorobkiem „wilka stepowego”. Szczególnym zaciekawieniem cieszyła się „Siddharta” – zwłaszcza w kręgach hipisowskiej kontrkultury (zafascynowanej Wschodem).

Najsłynniejszym – i chyba najważniejszym – utworem Hessego jest „Wilk stepowy”, wydany w 1927 roku w Niemczech. Harry Haller, mężczyzna w średnim wieku, to człowiek, który doświadcza permanentnego i traumatycznego rozdwojenia pomiędzy tym, co w nim wysokie, wysublimowane i intelektualne, a tym, co niskie, zwierzęce (czego symbolem jest wilk stepowy, zwierzę samotne, dzikie i nieufne). Wielkość według Harry’ego to swoista Nieśmiertelność, to Mozart, to świat zimny i sterylny, pełny wielkich myśli i wielkiego ducha. Nękany i doprowadzony do rozpaczy, Harry planuje samobójstwo. Przez przypadek jednak – w noc swej śmierci – spotyka młodą kobietą, Herminę, która wciąga go w świat nocnych rozrywek burżuazji. Harry poznaje swoją antytezę, muzyka Pablo, postać, która jest jednocześnie banalna i pełna jakiejś nieokreślonej, iście szamańskiej głębi. W tym nowym świecie Harry zaznaje paradoksalnego dopełnienia swojego życia, owej syntezy czekolady (tego, co wyrafinowane, co zimne i odizolowane) z krwią (tym, co wilcze, dzikie, mięsne, krwawe i seksualne). W założeniu autora jest to opowieść o transcendencji i uleczeniu (owe uleczenia odbywa się w momencie dotknięcia pełni – kiedy to Harry i wilk stepowy stają się wreszcie jednym bytem), przez czytelników raczej jest traktowana jako historia rozpaczy, samotności i nonkomformizmu.

Owe poszukiwanie pełni (albo raczej może: pełności, jedności) jest chyba główną tęsknotą Hessego, tęsknotą tak mocną, że aż wżartą w cały jego dorobek. Hesse, przesycony pragnieniem całości, swoje poszukiwania przelewał na papier i tylko zmieniał dla nich scenerię: oscylował między mistycznym wschodem a introspektywnym prawidłem psychoanalizy. Ową desperację czuć w każdym z jego bohaterów. Jednocześnie upajają się swoim cierpieniem (które ma w sobie ten słodko-gorzki posmak wyjątkowości) i szukają uleczenia, które ma przynieść iluminacja. Znajdują się w tym momencie, w którym pojawia się pytanie o sens i wymiar osiągnięcia pełni. Stają na przedprogu odwiecznego pytania: co czai się za pełnią? I przez to nadal są – de facto – pęknięci, zawieszeni między słodyczą upadku a łaknieniem uniesienia, jak i chyba zawieszony był Hesse: między konfrontacją ze światem, samobójstwem a próbą wpasowania się i zmienienia tego świata. Rozdarcie staje się wartością samą w sobą, zdolnością do percepowania samego siebie na dwóch poziomach – ceną jest jednak ból, który trwał, trwa i trwać będzie. Wilk stepowy Hessego nadal szczerzy swoje kły – i będzie je szczerzył, tak długo, jak tylko długo znajdą się czytelnicy, którzy w sytuacji rozdarcia będą w stanie ujrzeć specyficzną postawę egzystencjalną i empiryczną.

Ola Koehler

-----------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupów w naszym wSklepiku.pl! Znajdziesz tam bogatą ofertę książek, audiobooków oraz atrakcyjnych gadżetów portalu!

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych