Dziś 52. urodziny MACIEJA MALEŃCZUKA. Tym razem TOP-u nie będzie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

Wczoraj bard Krakowa, a dzisiaj – jak to się ładnie – mówi „osobowość telewizyjna”. Kariera Macieja Maleńczuka idzie krętymi ścieżkami. Choć artyście stuknęły dziś 52. lata i ciężko uchodzić mu za muzycznego lekkoducha, jedno pozostaje bez zmian – jego arogancki stosunek do wszystkiego i wszystkich. W tym tkwi jego urok.

Dziś złośliwi mają doskonałą okazję do wywalania na głowę muzyka kubła pomyj za jego służalczość wobec elit, sprzedajność, brnięcie w komerchę, lizusostwo, itp., itd... Abstrahując od - słusznej lub nie - krytyki, nie można Maleńczukowi odmówić cech prawdziwego muzycznego kameleona. Style, które dominowały w jego twórczości, zmieniały się równie często, co jego sceniczny image.

Mieliśmy Maleńczuka - barda, beztrosko brzdąkającego na gitarze gdzieś pod Bramą Floriańską w Krakowie, Maleńczuka – rockmana, zapuszczającego się w dalekie wojaże, gdzieś między alternatywą a metalem (Homo Twist), Maleńczuka – księcia groteski i autoironii (Pudelsi) czy wreszcie Maleńczuka – pełnego uroku dandysa, który – w przerwie między graniem do kotleta lwom salonowym – zamienia garniak na strój kowbojski i z podobnym urokiem raczy nas country po polsku, z Jodłowej rodem (Psychodancing).

I chociaż trudno znaleźć fanów artysty, którzy uwielbialiby tak samo cały jego dorobek artystyczny, Maleńczuk czuje się dobrze w każdej roli. W każdej z nich jest bardzo przekonujący i miły dla ucha, nawet, gdy jego zachowanie i permanentny dystans do wszystkiego, co się rusza, ciśnie na usta tylko jedno słowo - „pozer”.

Zazwyczaj, gdy o polskim muzyku (a raczej muzycznym celebrycie) pisze się „artysta”, można spotkać się z uśmieszkiem politowania. Często bardzo zasłużonym. W przypadku Maleńczuka określenie przez duże „A” jest jak najbardziej uzasadnione. Maleńczuk odnajdywał się nie tylko jako wykonawca różnych gatunków muzycznych, często wykraczał również poza jej ramy. Wydał swój poemat „Chamstwo w państwie” (sygnowany artystyczną ksywą Pan Maleńczuk) i próbował sił w roli aktora, a nawet tytułowej postaci „Bal u Wolanda” na podstawie kultowej powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”.

I aż dziw bierze, że ten wieczny buntownik, gotów skwitować publikę dosadnym „Niech sp...ą!” czy iść do więzienia za własne poglądy, dzisiaj pręży pierś do orderu przed jednym z ministrów. Na pocieszenie pozostają jego piosenki. Piosenki pełne uroku. Lata lecą,a Maleńczuk pozostaje jak dobre wino. Nie jest to jednak wino słodkie. Ani wytrawne. Po prostu dobre.

Aleksander Majewski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych