Choć Adam Sandler to aktor, którego jedni kochają, a inni nienawidzą, tym razem może liczyć na powszechne poklepywanie po plecach za komedię "Jeszcze większe dzieci". I nic dziwnego, skoro na planie spotykają się tuzy, nie tylko aktorstwa...
Okazuje się, że inspiracją dla Sandlera były jego własne doświadczenia rodzinne.
Moje dzieci umieją coś, co mi nigdy nie wychodzi. Jeżeli coś je zdenerwuje, potrafią wyrzucić z siebie błyskawicznie cały gniew. Powiedzmy, jest w domu awantura, trwa jakieś 40 sekund, po czym kończy się równie szybko, jak się zaczęła i zapominamy o wszystkim. Jak gdyby nigdy nic. Zazdroszczę im, bo mi się to nie udaje. Jeśli coś działa mi na nerwy, to potem narzekam przez następne pół roku -
mówi Sandler w rozmowie z portalem Stopklatka.
Co ciekawe, aktor przyznaje, że zachowuje się podobnie do granego przez siebie bohatera w "Jeszcze większych dzieciach".
No, może czasami trochę denerwuje mnie fakt, że kiedyś mogłem jeść tyle, ile bym chciał, bez obaw, że przytyję, a dzisiaj to już nie jest takie łatwe. Ale nie przejmuję się tym za bardzo. I nadal się obżeram -
wyjaśnia Sandler.
To jednak nie jedyna zbieżność rzeczywistości z filmową fikcją. Gwiazdor tłumaczy, że on sam do dziś pielęgnuje przyjaźnie z dzieciństwa, które odgrywają bardzo ważną rolę w jego ostatnim filmie. Sandler zawsze mógł liczyć na pomocną dłoń od kumpli nawet w najtrudniejszych momentach.
Moim przyjaciołom zawdzięczam bardzo dużo. I wiem, że mogę im zaufać w każdej sprawie -
tłumaczy portalowi stopklatka.pl aktor.
Nic więc dziwnego, że na planie nie zabrakło improwizacji, a scenariusz napisany przez samego aktora, Freda Wolfa i Tima Herlihy'ego nie był jedynym drogowskazem dla aktorów, którzy za każdym klapsem, starali się dołożyć coś od siebie. Czasami trzeba jednak było iść na kompromisy. Zwłaszcza, że na planie była zniewalająco piękna Salma Hayek.
Salma ma to do siebie, że trzeba liczyć się z jej zdaniem. Nie da się zrobić tak, że mówisz jej: „Słuchaj, ty zrób to, a ja zrobię tamto" i na tym koniec -
zdradza Sandler w rozmowie z Yolą Czaderską-Hayek.
Na osłodę aktorowi pozostała miła niespodzianka w postaci... Shaquille'a O'Neala, który odkrył w sobie talent komediowy. Podobno gwiazda koszykówki tak dobrze czuła się na planie, że wprawiała w zachwyt, a raczej ubaw całą ekipę filmową.
Przez niego naprawdę tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu. Zagrał, jakby nic innego nie robił przez całe życie -
mówi portalowi stopklatka.pl uradowany aktor.
I jak tu kolejna komedia Sandlera ma nie odnieść sukcesu?
AM
-----------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl książkę: "Aktorki"
autor:Łukasz Maciejewski
Portrety dwudziestu wybitnych aktorek to nie tylko wnikliwy opis ról i zawodowych osiągnięć bohaterek, ale również wspaniała kronika polskiej kultury z perspektywy jej najbardziej fotogenicznych symboli, w której znalazło się miejsce na wdzięk, ironię, uśmiech i suspens.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248810-salma-hayek-shaquille-oneal-i-adam-sandler-czyli-jeszcze-wieksze-dzieci