SAMUEL L. JACKSON po raz kolejny zagra czarny charakter

Legenda amerykańskiego kina Samuel L. Jackson znowu wcieli się w rolę brzydkiego i złego. Tym razem w filmie będącym ekranizacją komiksu "The Secret Service".

Jak relacjonuje portal filmweb.pl, to historia starego superagenta (Colin Firth), który decyduje się na przekazanie pałeczki swojemu następcy. Wybór pada na pyskatego nastolatka o trudnym charakterze (w tej roli Taron Egerton).

Na krześle reżyserskim zasiądzie Matthew Vaughn ("Kick Ass") i to już jesienią. Premiera jest bowiem przewidziana na przyszły rok.

Można spodziewać się, że Jackson znowu zaprezentuje nam wysoką aktorską formę. Człowiek, który drogę do wielkiego filmowego splendoru zawdzięcza przede wszystkim Quentinowi Tarantino, jak mało kto, pasuje do roli bezwzględnych twardzieli. To właśnie role gangsterów w takich obrazach jak "Pulp Fiction" czy "Jackie Brown" dały ciemnoskóremu aktorowi status megagwiazdy i liczne laury (nie wyłączając nominacji do Oscara i Złotego Globu).

Choć aktorowi stuknie w tym roku 65. lat, Jackson nie zwalnia tempa. Gwiazdor każdego roku występuje w średnio 3-4 filmach, zmieniając swoje filmowe oblicza niczym kameleon. Najlepszym tego przykładem był ostatni film mistrza groteski "Django". Choć Jackson miał chrapkę na główną rolę, która ostatecznie przypadła Jamie'emu Foxxowi, rola wrednego starego służącego Stephena była prawdziwą ozdobą filmu i po raz kolejny pokazała, że Jackson nie musi być grać pierwszoplanowych ról, aby błyszczeć. To sztuka, którą na kinowym świeczniku opanowali nieliczni.

Zapewne rola w "The Secret Service" jeszcze bardziej umocni charakterystyczne emploi aktora. Trudno, żeby było inaczej w przypadku faceta o takiej "gębie", okraszonej mrożącym krew w żyłach głosem. Nic dziwnego, że mimo zaawansowanego wieku, Samuel L. Jackson wciąż wciela się w postacie wzbudzające respekt. Tak stróżów prawa, jak i ulicznych oprychów.

Aleksander Majewski