WARSZAWA; Miasto widmo, miasto upadłe, miasto powstałe, miasto z WIDM

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Nigdy nie pojmowałem tej miłości mieszkańców Warszawy do tego miasta. Architektonicznego potwora, miasta rozmemłanego, chaotycznego, odbudowanego/nieodbudowanego, złamanego czy trwałego, zwycięskiego czy pokonanego, ze szkłem i lśniącą stalą sąsiadującą z brązowym, strzelistym Olimpem bogów socjalizmu – stalinowskim gwałtem przez oczy na ocalałych mieszkańcach Warszawy.

A jednak. Dla mnie Warszawa to miasto niezrozumiałe, nie kocham tego miasta, nie umiem i nie potrafię. Umiem natomiast je szanować i idąc korytarzami tego miasta, i mijając te budynki, te ulice, te ślady krwi na marmurze, mijając tę historię zaklętą w kamieniu nie umiem, po prostu nie umiem nie pokłonić się przed tym miastem.

I się zastanawiam, i się waham, i buntuję, i zaczynam rozumieć.

Bo to nie jest miłość do gównianych kawiarenek, do lasek wyfiokowanych, do parasolek kolorowych, do bestii szklanych, bestii stalowych. To miłość do miasta utraconego, miasta widmowego, miasta, którego już nie ma, a które jest, jak cień, jak ideał z myśli starego Greka Platona.

I krakus Orbitowski tę miłość też rozumie, też widzi, opisuje to miasto – widmo, tak ulotne, nierealne a prawdziwe, dawne, jedyne – wdzierające się do naszego świata pomiędzy pęknięć w kamieniu, wołające z krwi na marmurze.

Taka jest bowiem jego powieść „Widma” – rzecz o poecie ocalonym, o walce niebyłej, o sztuce prawdziwej, o mężczyźnie żywym. Czy Orbitowski kocha Warszawę? Nie wiem. Być może kocha, tak jak umiłował Wrocław by go ożywić w „Świętym Wrocławiu”, sprawić byś tam pozostał, pośród blokowiskowej czerni. Tak też jest z „Widmami” – gdzie poeta jest żywy, gdzie miasto nie jest widmem, lecz prawdą. Nie prawdą utraconą, jak w tej innej głośnej powieści, tego innego, głośnego autora, lecz prawdą realną, choć już nietrwałą, bo prawdą dymu papierosowego – ulotna. I widzimy tę Warszawę ze snów dawnych architektów – tę Warszawę idealną, tę Warszawę nie powstałą, a trwałą, tę Warszawę nie odbudowaną, bo niezniszczalną.

I czy „Widma” są o naszych sporach, naszej historii, naszych decyzjach i tych decyzji cenach zapłaconych i płaconych do dziś? Czy są o sile poezji, o sile miłości, woli życia? Czy są o pamięci?

Chyba jednak są o Warszawie. Zaklętej już, widmowej, nie w kamieniu, w cegle, w murze, lecz nieśmiertelnej, bo zaklętej w sztuce, w słowie, w myśli. Bo to tutaj żyje poeta i żyć będzie na wieki.

Bo takie jest to miasto i za to je tak kochają, za to je tak miłują, za to je tak wielbią i za to ja przed nią spuszczam głowę, kiedy tam idę, w niemym zachwycie i w niemym pytaniu. W niezrozumieniu i w pogoni – za poetą, za sztuką, za miastem. A autor mnie popędza, więc biegniemy razem – przez historię, przez pamięć, przez myśli zwycięskie – biegniemy za poetą i za widmami.

Arkady Saulski


Do nabycia wSklepiku.pl "Widma" autorka:Anna Reid

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych