JOHNNY DEPP o JEŹDŹCU ZNIKĄD: Chciałem grać gestami i twarzą

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

Johnny Depp z pewnością zasługuje na miano artysty, który nie boi się trudnych wyzwań. Aktor zawsze dobrze czuł się w rolach postaci, które dla widza stanowią tajemnicę. Nie inaczej jest również w przypadku filmu Gore'a Verbinsky'ego.

Choć filmowi "Jeździec znikąd" towarzyszą różne recenzje, postać Tonto w znaczący sposób wzbogaca dorobek aktorski Deppa. Okazuje się, że rola była dla niego sporym wyzwaniem, ponieważ jako dziecko pilnie śledził serial telewizyjny z przełomu lat 40. i 50., będący pierwowzorem filmowej wersji, którą właśnie możemy oglądać w kinach.

Każde spotkanie z Jeźdźcem i Tonto było dla mnie czymś w rodzaju rytuału. Pamiętam, że miałem wtedy jakieś pięć, sześć lat i – nie ujmując absolutnie nic ani Claytonowi Moore'owi, który grał tytułową rolę, ani scenarzystom – strasznie dziwiło mnie, dlaczego ten Indianin zawsze miał najgorszą robotę do wykonania, a potem wszystkie pochwały zbierał wyłącznie kowboj. Coś mi tu nie grało. I potem, kiedy poznałem Marlona Brando, tego rodzaju wątpliwości zaczęły pojawiać się coraz częściej. Pamiętasz, jak Marlon walczył o prawa obywatelskie rdzennych Amerykanów? Starał się zwrócić uwagę świata na ich dramatyczną sytuację. Po rozmowach z nim pomyślałem sobie, że jeśli kiedyś będę grał czerwonoskórego, to zrobię wszystko, żeby była to ważna rola, a nie karykatura. I wydaje mi się, że w kinowym „Jeźdźcu znikąd" to widać. W naszej wersji kowboj już nie jest na pierwszym miejscu -

wyjaśnia Depp w rozmowie z portalem stopklatka.pl.

Aktor tłumaczy, że przygotowując się do roli, wyobrażał sobie Tonto jako bohatera żywcem wyjętego z kina niemego. Trudno bowiem wyciągnąć z tej postaci coś więcej, tylko na podstawie skromnych kwestii...

Zależało mi na tym, aby grać gestami i twarzą. I spojrzeniami. To daje o wiele lepszy efekt niż recytowanie dialogów -

mówi Stopklatce filmowy Tonto.

Trzeba przyznać, że nie po raz pierwszy Johnny Depp udowodnił, jak wielką siłę dla aktora stanowi jego mimika i mowa ciała. Fizyczna powłoka wielokrotnie nominowanego do Oscara artysty wysuwała się na pierwszy plan w takich filmach jak "Edward Nożycoręki", "Charlie i fabryka czekolady", "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street" czy "Alicja w Krainie Czarów". Duet Tim Burton-Johnny Depp dokonał pionierskiego dzieła, dzięki któremu w kinie zapanował prawdziwy renesans baśni, podanych w nowej, atrakcyjnej formie.

Kto wie, być może przyozdobiona farbą twarz Deppa będzie symbolem odrodzenia westernów... W tym przypadku będę jednak sceptyczny. Jeśli rzeczywiście nastąpi, to ojcem chrzestnym nowego-starego nurtu będzie raczej "Django" Quentina Tarantino, niż obraz Verbinsky'ego.

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych