Kultowe wakacyjne utwory. Dziś IT'S MY LIFE grupy BON JOVI

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Rosana Prada/flickr.com/CC/Wikimedia Commons
Fot. Rosana Prada/flickr.com/CC/Wikimedia Commons

Moim pierwszym samodzielnym muzycznym nabytkiem była kaseta "Crush" zespołu Jona Bon Jovi. Pewnie nigdy nie zainteresowałbym się tym materiałem, gdyby nie kawałek "It's my life".

Piosenka nagrana przez charyzmatycznego wokalistę i jego kolegów z zespołu była wielkim przebojem lata 2000 roku. Wszystkie stacje radiowe grały utwór, który zawiera wszelkie możliwe elementy charakterystyczne dla zespołu będącego jedną z największy ikon rocka stadionowego.

Amerykanin włoskiego pochodzenia, którego największym marzeniem zawsze było zostanie wielką gwiazdą rocka, z powodzeniem próbował swoich sił jako aktor i solista. Jednak po kilku latach zdecydował się powrócić pod stary sprawdzony szyld i w 2000, wraz z Richiem Samborą, Tico Rorresem, Hugh McDonaldem i Davidem Bryanem nagrał kolejny bestsellerowy album "Crush" (wydany 13 czerwca 2000 roku), który obfitował w przeboje nawiązujące do poprzednich dokonań zespołu.

Pierwszą piosenką, która promowała płytę zespołu był przebój "It's my life", który opanował listy przebojów w wielu krajach, również w Polsce. Hipnotyzujące wprowadzenie, ryk Bon Joviego, energetyczny refren i gitarowe riffy - wszystko, z czego dobrze znamy zespół zdecydowało o sukcesie utworu. I pomyśleć, że później rola wakacyjnego przeboju przypadała twórcom odpustowej tandety pokroju przedstawicieli rumuńskiego disco-polo...

O sukcesie piosenki zadecydował również znakomicie zrealizowany teledysk, który miłośnicy zespołu, jak i fani popularnych filmów sensacyjnych made in USA śledzili z zapartym tchem. Trzeba jednak przyznać, że utwór Bon Jovi nie stanowił żadnego novum. Jon i spółka nie wyszli poaz ramy, jakie wytyczyli kilkanaście lat wcześniej. Nic więc dziwnego, że pojawiły się zarzuty, iż grupa po prostu skopiowała swój poprzedni wielki przebój "Living On A Prayer".

Dla mnie ten utwór zawsze będzie oznaczał przepoczwarzanie się z dzieciaka w dorastającego nastolatka i wspaniałe wakacje. To właśnie "It's my life" towarzyszyło mi w dalekiej podróży na Maderę. Później żaden z tzw. wakacyjnych przebojów nie brzmiał w moich słuchawkach tak głośno, jak kawałek Bon Joviego i spółki.

Aleksander Majewski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych