Dawno, dawno temu połowę książek fantasy reklamowano jako podobne do Tolkiena – dziś jego miejsce zajął Martin i jego „Gra o tron”. Trzeba przyznać, że w przypadku powieści Roberta Forysia „Każdy musi płacić” jest to trochę zasadne. U obu autorów zginąć każdy może, co i rusz któraś z postaci się wkurza i łapie za jakieś ostre narzędzie (ewentualnie za poduszkę). Niejednokrotnie cudownie ocalony pierwszoplanowy bohater ginie dwa akapity dalej, kończąc rozdział efektownym cliffhangerem. Księstwa i cesarstwa padają jak muchy, a jeśli coś zbroiłeś, za każdym rogiem czyhają na ciebie bandyci, skrytobójcy i kaci.
Zarówno Martin, i Foryś piszą fantasy quasihistoryczne, gdzie w porównaniu do typowej fantasy magia występuje w śladowej ilości (u Forysia jest jej jeszcze mniej). Nieludzi (istot fantastycznych) też tu nie za wiele – w uniwersum Forysia kiedyś rzekomo istniały, ale zasymilowały się z ludźmi, mają więc status na poły legendarny. Oficjalnie panująca religia przypomina chrześcijaństwo, choć przemienione na magiczno-feministyczną modłę: jest Trójca, składająca się z Oczekiwanej Matki, Ojca i Syna, gdzie Matka jest boginią najważniejszą. Kobiety – wstawienniczki (kapłanki) cieszą się jej większą łaską i tylko one posiadają (prawdopodobnie magiczne) Dary, ku zazdrości mężczyzn zresztą.
Fabułę autor rozpisał na kilku bohaterów mniej lub bardziej wkręconych w żarna historii. Justycjariusz Tankrid prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa pewnej dziewczyny, czym podpada możnym tamtego świata, w tym pewnej hrabinie. Jego kochanka, Armina, przekłada lojalność wobec tejże hrabiny nad literę prawa – konflikt wisi w powietrzu. Mamy jeszcze Mayę, uciekinierkę z klasztoru, i Heinza, cesarskiego syna, który dawniej w skomplikowanych okolicznościach „awansował” na bękarta, a teraz jest synem marnotrawnym wracającym na rodziny łono. Inne postacie to dwaj kuzyni zaangażowani w działalność terrorystyczną/rewolucyjną/wyzwoleńczą, a nawet pewna żeńsko-męska ladacznica – nie ma w tym jednak żadnej magii zmiennokształtnej, tylko zwykły hermafrodytyzm.
Zwraca uwagę w powieści większa świadomość zależności ekonomicznych (co podkreśla też wieloznaczny tytuł) i uwarunkowań społeczeństwa feudalnego. Niemniej średniowiecze powieściowe jest dziwnie umowne i wiele wydarzeń posiada odpowiedniki w historii powszechnej naszego świata z różnych okresów. Jest tu odpowiednik krwawej rewolucji bardzo przypominającej bolszewicką (Mikołaj Grismeyer bardzo przypomina Lenina), zepchnięcia na margines Indian (wątek Jarugów), losów Jana Husa czy może Marcina Lutra (w powieści Jan Willes)… Polityczni gracze to i cesarstwo, i wchodzące w jego skład królestwa, i Bank Miedziany, i Kampania Wschodnioyeralska, i Kuria (odpowiednik Kościoła) zarządzana przez episkopa, i rewolucjoniści – panuje tu dowolność absolutna, apogeum średniowiecza i kapitalizmu jednocześnie. Jedni będą się tego czepiać i domagać wiarygodności, inni przeciwnie, uznają to za oryginalność powieści (bo też trudno dopatrzyć się jej gdzie indziej) i przekonywać, że wcale nie jest to takie nieprawdopodobne. A poza tym to nie powieść historyczna, a fantasy, gdzie wszystko wolno, prawda?
Przyznam, że mi nie udało się „zawiesić niewiary” i podejście autora do historii wydało mi się zbyt nonszalancko-postmodernistyczne. Chociaż jest w powieści pewien potencjał – w końcu autor nie skupia się na samej przygodowej intrydze, ale chce pokazać procesy ekonomiczne czy przemiany kulturowe wymyślonego przez siebie uniwersum, choćby zderzenie rycerskiego świata honoru ze światem pieniądza. Napisane to jednak jest w sposób dość toporny, niczym niewyróżniający się spośród dziesiątek innych powieści fantastycznych – podziwiać ambicje autora, który zakroił tę historię na kilka tomów.
Sławomir Grabowski
Robert Foryś, Każdy musi płacić. Fabryka Słów, Lublin 2013.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248555-miecze-banki-i-rewolucje-nasza-recenzja-nowego-ksiazki-forysia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.