W serwisie portalfilmowy.pl pojawił się pierwsza recenzja horroru „Silent Lake”, który miał być w końcu udanym horrorem made in Poland. Rafał Pawłowski drastycznie opisuje wrażenia po seansie. Jest aż tak źle?
"Silent Lake" to reżyserski debiut scenarzysty Mariusza Kuczewskiego, który zapowiada, że film będzie połączeniem "Frozen" i "Blair Witch Project”. Bohaterowie obrazu to para młodych Brytyjczyków, która postanowiła spędzić wakacje pod żaglami. W trakcie żeglarskiego rejsu na Mazurach przyjdzie im zmierzyć się nie tylko z siłami natury, ale też zbudzonym ze snu miejscowym demonem - Galindą. Z myślą o dystrybucji zagranicznej twórcy zdecydowali się na międzynarodową obsadę. Do udziału w "Silent Lake" zaprosili młodych brytyjskich aktorów: Zarę Symes i Brice'a Sedgwicka. Poza tym w filmie zobaczymy Pawła Hajnosa oraz Annę Chodźko, która wcieli się w demoniczną zjawę.
Film oglądał już Rafał Pawłowski z serwisu portalfilmowy.pl. Czołowy krytyk portalu nie zostawia na filmie suchej nitki.
Temu projektowi kibicowało wiele osób w Polsce. Oto kilku zapalonych miłośników kina grozy postanowiło nakręcić horror odwołujący się do rodzimych, mazurskich legend. O ich planach napisały znaczące media, a finansowego wsparcia udzielili internauci. Gdy padł pierwszy klaps, twórcy zadbali o budowanie napięcia wypuszczając do sieci plakat filmu, prezentując całkiem sprawny teaser, a potem trailer. Niestety efekt końcowy jest daleki od umiejętnie zbudowanych oczekiwań.
pisze recenzent.
Według Pawłowskiego „Silent Lake” wykorzystuje motyw, który sprawdził się przy kultowym horrorze "Blair Witch Project". Jednak nie działa w przypadku kręconego w lasach na Mazurach odpowiednika.
Niestety niezbyt może oryginalny, ale ciekawy filmowy pomysł Mariusza Kuczewskiego i jego przyjaciół psuje amatorska realizacja. O ile nie można mieć zbytnich zastrzeżeń do estetyki found-footage, to niestety reszta elementów zwyczajnie przerosła ambitnych młodych filmowców. Największym cieniem na filmie kładą się fatalni odtwórcy głównych ról. Opowieści brakuje dramaturgii i, co najważniejsze, nie wywołuje pożądanego uczucia strachu, a jedynie śmieszy nieporadnością. W efekcie oglądanie „Silent Lake” to horror w sensie dosłownym.
zauważa Pawłowski. Znów czekamy na pierwszy dobry polski horror? Czy może "Wilczyca" już zawsze będzie jedynym punktem odniesienie dla naszych filmowców? Czy Polacy genetycznie nie potrafią straszyć choćby jak Hiszpanie?
Q/portal filmowy.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248501-mial-byc-polski-blair-witch-project-a-wyszlo-dno-silent-lake