Najlepsze filmy o ekonomii . Bardzo ciekawy ranking ekonomicznego portalu

"Chciwość"
"Chciwość"

Filmy fabularne o ekonomii, gospodarce, przedsiębiorcach i ich pracy - to ta część kina, która została opisana i zrecenzowana w sposób niewystarczający. Jak „robić” kasę i częściej ją tracić – to temat przewodni wielu produkcji filmowych. Podatki, intrygi, walizki pełne forsy, tabele pełne cyfr, piękne kobiety, szybkie samochody – to są te aspekty, które filmowcy kochają uwypuklać. Pozwoliłem sobie wynotować w mojej ocenie najzacniejsze tytuły z komedii, thrillerów, filmów sensacyjnych, których motywem przewodnim właśnie jest ekonomia. Oczywiście zwycięzca jest tylko jeden – jak mawiał „Highlander”, ale jakby opisać tylko jeden film to byłoby nudno, prawda?

Polecamy bardzo ciekawy ranking najlepszych filmów o ekonomii portalu spedycje.pl!

Miejsce 10: „Drobne cwaniaczki” (2000)

Błyskotliwe i dowcipne dialogi oraz życiowe historie opowiedziane w absurdalny sposób – to styl filmowy Woodego Allena. Zapewne większość czytelników przeciera oczy ze zdumienia i zastanawia się jakim prawem komedia o kilku sympatycznie pierdołowatych przestępcach trafiła do takiego rankingu? Otóż motyw „przestępstwa” w tym filmie jest tylko prologiem do historii w której bohaterowie obrazu muszą spełniać się w roli przedsiębiorców, a wiążący się z tym wzrost zamożności, za sprawą płci pięknej, próbują przekuć w awans społeczny i dorównanie „salonom”. Genialna komedia, świetne dialogi, szemrany klimat nowojorskich „drobnych cwaniaczków” – ale przede wszystkim celna satyra na zachowanie „nuworyszy”, którym więcej gotówki w kieszeni przewróciło w głowie. A scena w której przedsiębiorstwo bohaterów odwiedza telewizja godna polecenia dla wszystkich, którzy chcą zobaczyć czym jest innowacyjność w zarządzaniu firmą. Wart obejrzenia. W mojej ocenie „dycha” zasłużona.

Miejsce 9: „Zbyt wielcy by upaść” (2011)

Film to produkcja HBO opowiadająca niczym paradokument o momencie gdy USA wchodziły w kryzys finansowy i jak próbowano temu zaradzić (chociaż lepiej to określa sformułowanie „zminimalizować straty”). Główną postacią filmu jest sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych Ameryki Henry Paulson, który aby ratować banki inwestycyjne gotów jest wykorzystać pieniądze… oczywiście kogo? Jakżeby inaczej – podatnika. Co się stanie gdy upadną po kolei wszystkie banki? Czy kryzys okażę się delikatnym muśnięciem, ale wystarczającym by dotknąć pierwszą kostkę domina i przewrócić resztę? A może po prostu będzie bombą wodorową zrzuconą na fabrykę produkującą kostki domina? To kwestie, które spędzały sen z powiek najważniejszym „graczom” politycznym, którym przyszło mierzyć się z kryzysem. Film jest pełen „fachowego” języka, znajdzie swoich zwolenników i przeciwników. Oczywiście ujął mnie pewnym preludium w postaci przemowy Ronald Reagana, ale mam wrażenie, że legendarny Prezydent USA prędzej pogoniłby głównych bohaterów filmu niż aprobował ich pomysły. Jedynym usprawiedliwieniem dla postaci w filmie pozostaje kluczowy dialog z obrazu. A co jeśli po prostu przyszliby Chińczycy i powiedzieli „sprawdzam”, nakazując Amerykanom spłatę zadłużenia? HBO jak zwykle pokazało wielką klasę i na swoje konto może zapisać kolejny udany obraz (oczywiście serialu „Zakazane Imperium” nie przebije za pewne żadna produkcja, ale warto próbować).

Miejsce 8: „W chmurach” (2001)

Goerge Clooney, który jak dotąd kojarzył się z ratującym życie lekarzem, tym razem podjął się pracy w najbardziej niewdzięcznym fachu – czyli w zwalnianiu ludzi. Jest ekspertem od „wywalania” ludzi z kolejnych zakładów pracy a jego miejsce zatrudnienia to „outsourcingowe” przedsiębiorstwo, które na zlecenie zajmuję się właśnie ową nieprzyjemną kwestią. Twoja firma musi zwolnić pracowników? Bierzemy zlecenie i wysyłamy do Ciebie najlepszego w fachu, czyli głównego bohatera filmu. „W chmurach” to historia o życiowym wypaleniu, rozpaczy zwalnianych pracowników i zderzeniu pokoleń. Młoda, ambitna absolwentka – która do firmy wkracza z rewolucyjnymi pomysłami i stary wyjadacz Jerzy Clooney który zwolnił co najmniej tylu pracowników ile miał zabiegów pielęgnacyjnych. Pod okiem „wiarusa” w niewdzięcznym fachu, młoda pracownica ma zobaczyć, że to wyjątkowo trudna „materia” i nabrać pokory do tego zawodu. Mam wrażenie, że w Polsce film nie przebił się do szerszego audytorium, a szkoda.

Miejsce 7: „Firma” (1993)

Gdyby podatków było mało i były proste John Grisham nigdy nie napisałby swej powieści (i by było bardzo nudno). A co zatem idzie nigdy nie powstałaby jej ekranizacja. Firma to historia młodego i szukającego pracy prawnika, który zamiast wybrać renomowane kancelarie stawia na wysokie zarobki w małej firmie prawniczej z Memphis. Oczywiście dom i samochód trafia się głównemu bohaterowi wespół ze śmiercią kolegów z pracy i misterną intrygą z podwójnym dnem. Film przede wszystkim pasuje do tego rankingu swoją nazwą (a raczej jej tłumaczeniem), ale również pokazuje popularny temat uciekania z płaceniem podatków do rajów fiskalnych. Stąd ważne sceny filmu dzieją nigdzie indziej jak właśnie na Kajmanach. W rankingu nie mogło zabraknąć filmu w którym pierwsze skrzypce gra kwestia doradztwa podatkowego – zatem Firma, choć nie jest obrazem stricte opowiadającym o przedsiębiorczości, ma swoje należne miejsce w zestawieniu. A jako produkcja filmowa jest to thriller najprzedniejszej klasy.

Miejsce 6: „Chciwość” (2011)

Pamiętaj rozchodzie, żyj z dochodem w zgodzie – gdyby rządy światowe wyznawały ową prostą ludową maksymę zapewne oszczędzono by światu nie tylko kryzysu, ale i również kryzysów, które dopiero przed nami. „Chciwość” to film opowiadający nie o rozdętych wydatkach rządu USA, ale o podobnej sytuacji pewnej amerykańskiej korporacji. Na bazie popularności słowa „kryzys” wypowiadanego dziennie po setki razy powstał obraz, który miał być odpowiedzią na pytania ludzi – skoro jest kryzys to niech ktoś wreszcie powie jak do tego doszło? Film opowiada o perypetiach pewnej firmy, której jeden z pracowników na symulacji finansów przedsiębiorstwa odkrywa, iż firma… stoi nad przepaścią. Nie jest to wielce porywające historia, ale z pewnością jest dosyć nieszablonowa (jak na film), głównie bohaterowie nie wychodzą z fatalistycznego nastroju, nie ma hurra-patetycznych haseł, że ich korporację da się uratować, raczej jest walka poszczególnych osób, ile z resztek jeszcze istniejącego tortu można wykroić dla siebie. Jest to pełen minorowego nastroju film o upadku przedsiębiorczości, pełen specjalistycznych haseł (dialogi raczej spodobają się ludziom, którzy mają odrobiny wiedzy o biznesie/gospodarce, resztę mogę znudzić) nakręcony również na fali powtarzanego po setki razy słowa „kryzys”. Film dla „fanatyków” kina opowiadającego o ekonomii i finansach. Wart również zobaczenia dla roli Jeremy Irons’a, którego jeden z monologów w sposób obrazowy opisuje jaką rolę spełnia kadra kierownicza. Jedni grają muzykę, inni jej słuchają ale i są tacy, którzy muszą przewidzieć kto i jaki zagra akompaniament.

Miejsce 5: „Układ Zamknięty” (2013)

Jest i przedstawiciel Polski w naszym rankingu. Nie jest to niestety pozytywna wiadomość dlatego, iż film opowiada o dramatycznej walce polskich przedsiębiorców, nie tylko już o własne firmy, ale o rodziny, wolność i życie. Film opowiada o bardzo ważnych kwestiach – Państwo jest bogate wtedy, gdy bogaci są obywatele, a to bogactwo zapewniają właśnie przedsiębiorcy – piękny przekaz… natomiast warsztatowo „Układ” jest obrazem średnim. A przecież historia na której jest oparta najlepiej mogłyby opisać słowa wybitnego polskiego poety Wilka „w głowach się nie mieści!”. Historia jest zatrważająca. Bardzo chciałbym napisać o „Układzie” pełną chwalby „reck-ę” i rozpływać się nad tym, jak to Polacy potrafią zrobić wybitny dramat i zekranizować oparty na prawdziwych wydarzeniach scenariusz. Niestety po raz kolejny okazało się, iż polskie kino mocno kuleje a „Układ Zamknięty” to obraz raczej na półkę z napisem „średniaki - raz do obejrzenia”. Film miast budować napięcie i zaskakiwać okazuję się statecznie opowiedzianą przykrą historią. Zatem aby nie pastwić się nad tym filmem – przekaz i historia zawarte w tym filmie są bardzo ważne. Zwłaszcza to co jest powtarzane wielokroć, to przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy, więc są czymś w rodzaju „skarbu narodowego” (nie mylić ze „Skarbem narodów” z Nicolasem Cage-em). Natomiast jako film… jako produkcja filmowa, po prostu mnie rozczarował. Z uwagi na to, iż dotyka bardzo istotnych kwestii i jest filmem przełomowym, odważnym i z „polskim de niro” czyli Januszem Gajosem (a może to De Niro jest „amerykańskim Gajosem”?) wysoko w rankingu.

Ps: Redakcja wNas.pl uważa "Układ Zamknięty" za jeden z najlepszych polskich filmów w III RP i nie zgadzamy się z tym fragmentem ciekawego zestawienia. Nasza recenzja znakomitego obrazu TUTAJ.

Miejsce 4: „The Social Network” (2010)

I oczywiście większość oburzona – że jakim prawem traktować założyciela Facebook-a jako przedsiębiorcę i jak to on niby nie zniewolił społeczeństwa. Oczywiście wszyscy oburzeni napiszą o tym właśnie… na facebook-u. Geniusz i farciarz czyli w skrócie – miliarder. Film to historia założyciela najbardziej popularnego serwisu społecznościowego, który będąc znienawidzonym przez wielu stworzył z prostej aplikacji – własne imperium. Jest hegemonem w sieci a sam film opowiada o ciekawej drodze od studenta-komputerowca zarywającego noce na głupich żartach w akademickiej sieci po wziętego przedsiębiorcę, którego produkt odciążył wszystkie agencje wywiadowcze świata. Okazało się, że za ludźmi nie trzeba wysyłać agentów – sami, z własnej woli, wrzucają o sobie wszystko na „fejsa”. Film wart obejrzenia, bo facebook jako produkt biznesowy jest fenomenem, a jego założyciel to naprawdę niegłupi facet, skoro doszedł do takich efektów. „Nie ma Cię na facebook-u to nie istniejesz” i tyle w temacie. Świetny film o ciekawej postaci.

Miejsce 3: „W krainie pieniądza” (2010)

Nie powinno się wiedzieć jak się wyrabia kiełbasę i jak się robi politykę – taki słowami raczył „ukochany lud” Otto von Bismarck, znany głównie z tego, że był Niemcem i wprowadził przymusową składkę emerytalną. W wypadku tego filmu słowa opasłego kanclerza pasują idealnie – tytułowy „Casino Jack”, postać autentyczna – to lobbysta i biznesmen, który politykę traktuje jako pole do „załatwiania” dojścia do polityków i przeforsowania pomysłów swoich klientów. Lobbing przez duże „l” tylko mocno ubrudzone, gdyż ta historia wzięta z życia dla głównego bohatera skończyła się więzieniem. „Jack” swoje znajomości i wejście na polityczne „salony” miast wykorzystać w celach szlachetnych, pomagając obywatelom – pro publico bono (minus jego prowizja) stawia wszystko na szemrane interesy. Film ze świetną grą aktorską (jak zwykle) Kevina Spacey, ciekawym scenariuszem, które napisało samo życie i happy endem – dlatego, że dobrze wiedzieć, iż złapano chociaż jednego. Szczerze współczuję wszystkim uczciwym lobbystom, którym takie właśnie historie nakręcają „czarny pijar”. Film o świecie wielkiej polityki, jeszcze większej „kasy” i monstrualnych przekrętach.

Miejsce 2: „W firmie” (2010)

Jaka będzie fabuła następnego Rambo? – zostanie zrzucony nad Polską i będzie musiał przeżyć za 500 zł. Ten znany „suchar”, za którego przepraszam dobrze obrazuje o czym jest następny film. „Company Man” to historia losu wziętego amerykańskiego biznesmena, który trafia na bezrobocie. Historia wzruszająca, piękna, dobrze zagrana, świetni aktorzy i mocno osadzona w realiach kryzysu w Stanach fabuła. Niestety przykre perypetie głównego bohatera, które Amerykanom na pewno łamią serce w Polakach (tak przynajmniej oceniają to moi znajomi) raczej utwierdza przeświadczenie, iż z USA wcale nie jest najgorzej. Bezrobocie głównego bohatera jest bardziej polukrowane niż li to, które jest w Polsce a o kondycji gospodarki świadczy postać grana przez Kevina Costnera, który jako drobny przedsiębiorca wyciąga pomocną dłoń do zwolnionego menadżera. Oczywiście – utrata pracy to rzecz straszna, to ponury wydźwięk filmu, ale w tej historii, w mojej ocenie, jest pozytywne zjawisko, czyli właśnie ukazana drobna przedsiębiorczość, ratująca Amerykę. Póki ona istnieje, Stany będą trwać w najlepsze (w tle powiewa amerykańska flaga a nad głowami przelatują myśliwce).

Miejsce 1: „Wall street” (1987)

I wszyscy zachodzą głowę jakim prawem taka polityczna agitka, mogła nie tylko stanąć na „pudle” ale i zgarnąć pierwsze miejsce. Zwłaszcza, iż ten „złoty puchar” to nie jest jak trofeum z kultowego „Misia”, czyli na zachętę, to w mojej ocenie w pełni zasłużona pozycja. Oliver Stone nim pojechał kręcić „agitkę” dla Hugo Chaveza był wybitnym reżyserem z takimi klasykami kina jak „Pluton” czy „Urodzony 4 lipca” na koncie. Ten weteran wietnamskiej wojny i nagradzany Oscarami reżyser nakręcił również najważniejszy z obrazów dotyczących świata finansjery, robienia interesów i owianej często złą sławą ulicy „Wall street”. Oczywiście jak w każdym filmie i tutaj autor przemycił sporo ze swoich lewicowych poglądów – dobry, stary, wierny zasadom ojciec-związkowiec (w domyśle Demokrata) i zły rekin finansjery bez żadnych moralnych hamulców, do tego sprowadzający gł. bohatera na złą drogę (w domyśle Republikanin), to zestawienie postaci z filmu. Wszelako każdy taki polityczny wydźwięk w filmach Olivera Stone-a nie był podówczas na tyle nachalny by zepsuć obraz, wręcz przeciwnie – tak jak w przypadku „Plutonu”, „Wall street” to świetne kino. Opowiadające o destrukcyjnym wpływie zarabiania „kupy forsy” jeśli osoba, której przyszło te pieniądze dostać nie kieruję się w życiu zasadami i moralnością. To film o tym jak łatwo w świecie finansjery się pogubić, a dla wszystkich słabych zatracenie jest jedną z pewniejszych możliwości na zakończenie kariery. Świetna gra aktorska Micheala Douglousa, szelki, stare komputery, limuzyny, piękne kobiety, narkotyki oraz góra pieniędzy w konfrontacji z wartościami rodzinnymi tworzą mroczny klimat świata „zepsutej finansjery”. Oczywiście klimat jak najbardziej nierzeczywisty i demonizujący „maklerów” i „finansistów” – co nie zmienia faktu, że film ogląda się świetnie i poza politycznymi wtrętami opowiada on o bardzo ważnych kwestiach. Jest to film kultowy, łamiący schematy – chociaż paradoksalnie oparty na stereotypach, świetnie „skręcony” i zagrany, produkcja kompletna – która się w ogóle nie zestarzała. Kino nie ma być realistyczne, gdyż życie bywa już nazbyt takie. Kino ma być prawdopodobne. Ten film to właśnie taka solidna „prawdopodobna” historia pełna uniwersalnych treści. Czym w biznesie jest rodzina? Gdy przekraczamy pewną granicę, kasa która dotąd dawała szczęście zaczyna działać destrukcyjnie.

Michał Bruszewski

Tekst pochodzi z portalu spedycje.pl

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych