JAMES GANDOLFINI nie żyje. TOP 5 aktora, znanego jako Tony Soprano

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rodzina Soprano
Rodzina Soprano

Odtwórca głównej roli w „Rodzinie Soprano” zmarł nagle na wakacjach w Rzymie w wieku zaledwie 51 lat. Świat filmowy jest w szoku. Jego odejście to wielka strata dla kina. Gandolfini był doskonałym aktorem i niesłusznie ograniczano jego wizerunek do głowy rodziny mafijnej z New Jersey.Przyczyną śmierci aktora był najprawdopodobniej zawał serca.

Jesteśmy w szoku. Czujemy ogromny smutek, straciliśmy członka naszej rodziny. Był wyjątkowy, miał niezwykły talent. Ale przede wszystkim był wrażliwym i kochającym człowiekiem, każdego - bez względu na jego pozycję - traktował tak samo. Nasze serca są z jego rodziną - żoną i dziećmi. Wszyscy będziemy za nim bardzo tęsknić.

-czytamy w oświadczeniu HBO, które produkowało „Rodzinę Soprano”. W szoku jest również reżyser filmu „Enough Said”, w którym Gandolfini zagrał obok Julia Louisa-Dreyfusa i Catherine Keener. „To był wielki zaszczyt z nim pracować”- mówi. Obraz będzie miał premierę w przyszłym roku. W 2014 roku w kinach pojawi się też „Animal Rescue”, gdzie zmarły wczoraj aktor partnerował Noomi Rapace i Tomowi Hardy. Po sukcesie „Rodziny Soprano” James Gandolfini był jednym z najbardziej zapracowanych aktorów w Hollywood. W ostatnim czasie pracował z HBO nad serialem "Criminal Justice".

Pochodzący z New Jersey włosko-amerykański aktor rozpoczął karierę na deskach teatrów Nowego Jorku. Pierwsze kroki w kinie stawiał pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Przez lata pojawiał się w drugoplanowych rolach w wielu znanych hollywoodzkich produkcjach. Znamy go więc z „Prawdziwego romansu” i „Karmazynowego przypływu” Tonego Scotta, „Dorwać małego”, telewizyjnego remaku „Dwunastu gniewnych ludzi” czy wstrząsającego „Osiem milimetrów” Joela Schumachera. Przełomem w jego karierze okazała się rola w serialu, który zmienił również oblicze telewizji. „Rodzina Soprano” przyniosła aktorowi Złotego Globa oraz trzy statuetki Emmy. Nadawana w latach 1999-2007 produkcja o życiu mafijnej rodziny z New Jersey nie tylko zapoczątkowywała rewolucję w telewizji, ale również wprowadziła wielu znakomitych aktorów do Hollywood. Gandolfini na zawsze został już przypisany do wizerunku wielkiego, brutalnego gangstera, który ma w sobie jednak cząsteczki dobra. Po sukcesie „The Sopranos” Gandolfini nadal pojawiał się na drugim planie wielkich produkcji fabryki snów. Tym razem jednak jego nazwisko reklamowało każdy film. Do najsłynniejszych można zaliczyć: „Samotne serca”, „Wszyscy ludzie króla”, „Wróg numer jeden”, „Zabić jak to łatwo powiedzieć”, czy „Przetrwać święta”.

Jamesa Gandolfiniego „odkryłem” jeszcze przed jego wielkim sukcesem w HBO. Już jako zanurzony w ekranie telewizora dzieciak w niewytłumaczalny sposób byłem zafascynowany grą Gandolfiniego. Nie wiem co mnie do niego przyciągało. Chyba osobista sympatia, którą pewnie wytłumaczyłaby mi dr. Jennifer Melfi z „The Sopranos”. Nawet paskudna kreacja w „Prawdziwym romansie”, gdzie aktor tłukł Patricie Arquette nie pozwalała do końca nienawidzić jego postaci. Gandolfini nie był aktorem wybitnym, który niczym Robert de Niro zmieniałby swój wizerunek. Gandolfini pozostał do swojej przedwczesnej śmierci Gandolfinim. Był charakterystycznym odtwórcą podobnych do siebie ról. I może za to właśnie go tak wielu kochało. Choć nie można zapominać, że po sukcesie „The Sopranos” szybko zrealizował przedziwny musical Johna Turturro „Romance and cigarettes”, gdzie zagrał umierającego na raka płuc „ordinary mana” z przedmieść. Podobną rolę stworzył w „Witamy u Rileyów”. Obie kreacje pokazywały, że bardzo zależało mu na wyjściu z wizerunku mafijnego twardziela. Szkoda, że nie dane było Jimmiemu pokazać całego wachlarza swoich umiejętności. Zapamiętamy go jako wybuchowego Tonego, ale warto przyjrzeć się jego kilku innym wcieleniom.

„Człowiek, którego nie było”, reż. Bracia Coen. Doskonały, wysmakowany, nie do końca doceniony w Polsce ( nie ma do nawet na DVD) film jednych z najgenialniejszych twórców współczesnego kina. Gandolfini jako szef i kochanek żony głównego bohatera delikatnie przypominał Tonego. Jednak pokazał już swoją inną twarz, która mógłby rozwinąć, gdyby nie nagła śmierć we Włoszech.

„The Mexican”, reż. Gore Verbiński. Przeciętna, aczkolwiek bardzo oryginalna komedia późniejszego reżysera „Piratów z Karaibów”. Pierwszy film Gandolfiego po sukcesie dwóch sezonów „Rodziny Soprano”. Aktor nie tylko nie „zanikł” między gwiazdami Bradem Pittem i Julią Roberts, ale stworzył w filmie najciekawsza postać. Drobny gangster i porywacz przede wszystkim zmagał się bowiem z własnym…homoseksualizmem. Przepyszna zabawa z własnym wizerunkiem. Ja wracam do tego filmu tylko dla Gandolfiniego.

„Zabić jak to łatwo powiedzieć”, reż: Andrew Dominik. Nie znoszę tego filmu. Napuszony, infantylny antykapitalistyczny manifest alterglobalisty bawiącego się w gangsterskie kino. Jednak Gandolfini w tym obrazie był u szczytu swoich umiejętności. Aktor gra w filmie płatnego zabójcę alkoholika, który najlepsze lata w branży ma za sobą. Pijący na umów morderca był najciekawszym elementem błekotu Dominika.

„Witamy u Raileyów”, reż: Jake Scott. Jedyna znacząca główna rola w karierze Gandolfiniego. Aktor miał wcielić się po tym filmie w Ernesta Hemmingwaya w „Gellhorn i Hemmingway” HBO, ale ostatecznie został jedynie producentem filmu. Przepiękna kreacja aktorska pokazująca „zwyczajną twarz” Gandolfiniego zanurzonego w Soprano. Ten film dowodzi, że aktor mógł dać nam jeszcze wiele przepięknych chwil w kinie. Jimmi stworzył wzruszający obraz faceta, który zmaga się z rodzinnymi problemami. Ten skromny film to perfekcyjnie zrealizowane studium rodzicielstwa. To również przenikliwy obraz pokazujący zmaganie się ludzi z największą tragedią jaka może ich spotkać. Na dodatek cały trudny obraz spoczywał na barkach Gandofliniego. To jest jego film…

„Rodzina Sorpano”. Nie można nie wymienić tej roli w zestawieniu filmów Jamesa Gandolfiniego. Dlaczego? Słowa tego chyba odpowiednio nie wyrażą. Spoczywaj w pokoju Panie Gandolfini. Dziękujemy!

Łukasz Adamski

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych