Choć filmowy "Gladiator" niemal każdego roku może odnotować udany w występ w niezłych, dobrych lub bardzo dobrych produkcjach, kreacje aktorskie najwyraźniej przestały dawać mu pełnię satysfakcji...
Teraz Russell Crowe postanowił spróbować swoich sił na krześle z podpisem "director". I chociaż o reżyserskich zakusach aktora mówiło się od dawna, dopiero teraz Crowe zdecydował się podjąć wyzwanie. Czyżby zdecydował się sprawić sobie prezentu urodzinowy z okazji swojego 50-lecia, które będzie obchodził w przyszłym roku? Wiele na to wskazuje.
Jak informuje Stopklatka, aktor już prowadzi rozmowy w sprawie wyreżyserowania i zagrania w filmie "The Water Diviner". Scenarzyści Andrew Knight i Andrew Anastasios przenoszą nas do 1919 roku. To właśnie wtedy rozgrywa się historia Australijczyka, który udaje się w podróż do Turcji, aby odnaleźć swoich synów, którzy zaginęli po bitwie pod Gallipoli.
Zdjęcia maja być kręcone w Australii i Turcji jeszcze w tym roku. Produkcją zajmą się Troy Lum i Andrew Mason dla Hopscotch Features oraz Keith Rodger dla Fear Of God Films -
czytamy na portalu stopklatka.pl.
Trzeba przyznać, że Russell Crowe wiele ryzykuje. Facet, który jako aktor osiągnął niemal wszystko (bo jak inaczej nazwać trzy nominacje do Oscara w najważniejszej kategorii, w tym jedną statuetkę?) i mógłby całymi latami wieść żywot spokojnego filmowego rentiera, odcinającego kupony od popularności zdobytej dzięki takim obrazom jak "Informator", "Gladiator" czy "Piękny umysł", wciąż podejmuje nowe wyzwania. I nie chodzi tylko o kreacje aktorskie, bo Crowe każdego roku tworzy interesującą kreację, nawet w słabszych obrazach, takich jak choćby tegoroczne "Broken City" (czy jak kto woli "Władza"), ale zupełnie nowe zadania.
A może Crowe'a dopiero teraz dopadł kryzys wieku średniego? W końcu przyjemnie czuć się debiutantem (i rzeczywiście nim być), gdy człowiek zbliża się do pięćdziesiątki...
AM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248412-russell-crowe-zadebiutuje-w-roli-rezysera