Z cyklu "Z szafy Majewskiego" (cz. 17). Zazwyczaj naszym czytelnikom prezentuję filmy, które częściej eksponują brzydotę niż piękno, a zamiast refleksji serwują wstrząs. Tym razem będzie inaczej. Wszystko za sprawą obrazu Elissy Down "Czarny balonik" z 2008 roku.
Często filmy z pięknym, pozytywnym przesłaniem oznaczają klęskę. Przesłodzony obrazek przysłania wartości, jakie niesie ze sobą scenariusz. Na szczęście w tę pułapkę nie wpadli twórcy filmu o chłopaku, który już jako nastolatek musi zmagać się z ciężarem odpowiedzialności.
Thomas jest zwykłym nastolatkiem, chodzi do szkoły, ma kochającą rodzinę, poznaje fajną dziewczyną. Jedyną sprawą, która nie daje mu spokoju to choroba jego brata - Charliego, który cierpi na głęboki autyzm. 16-letni chłopak niejednokrotnie musi najeść się wstydu z powodu zachowania swojego brata, czy to przed szkolnymi kolegami czy uroczą Jackie. Mimo to, postanawia stawić czoła przeciwnościom i - początkowo niechętnie - spełniać braterskie obowiązki.
Przyznam szczerze, że ten film mnie zaskoczył. I to bynajmniej nie zaskakującymi zwrotami akcji, łamaniem tabu czy odważnymi scenami. Moje pozytywne zdziwienie wywołało całkowicie normalne, familijne przesłanie filmu. Widzimy normalną rodzinę, która stara się spędzać wspólnie czas, jeść razem posiłki, dobrze wychowywać własne dzieci i otaczać wszystkich miłością, zarówno nowonarodzoną córkę, jak i dorastających synów. Mogłoby się wydawać, że to czcze banały i film instruktażowy dla katechetów. Nic bardziej mylnego. Widz jest świadkiem dramatu głównego bohatera, który w młodym wieku dostał "na klatę" zbyt wielki cieżar, i momentami - podobnie jak Thomas - czuje się bezsilny.
Na uwagę zasługują kreację aktorskie. Przede wszystkim Luke'a Forda w roli Charliego. Chyba ostatnim aktorem, który w równie wspaniały sposób wcielił się w postać upośledzonego nastolatka był Leonardo DiCaprio w "Co gryzie Gilberta Grape'a?" z 1993 r. Dobrze w roli zagubionego nastolatka prezentuje się również Rhys Wakefield, a prawdziwą ozdobą (w pełnym tego słowa znaczeniu) filmu jest młodziutka modelka Gemma Ward grająca wyrozumiałą i cierpliwą dziewczynę Thomasa. Sposób w jaki Elissa Down przedstawiła rodzące się uczucie nastolatków w znacznym stopniu odbiega od tego, jakie serwują nam najnowsze produkcje. Nie ma tu prostackiej dosłowności i sprowadzenia miłości wyłącznie do gry hormonów, jest za to subtelny, niemal liryczny pejzaż, co doskonale podkreślają zdjęcia Densona Bakera. W jego obiektywie rozpromienione twarze dwojga młodych ludzi nabierają jeszcze większego autentyzmu. Klimatu filmu dopełnia oryginalny soundtrack i muzyka Michaela Yezerskiego (jak miło, że trafił się jakiś polski akcent).
Rzadko zdarza mi się polecać produkcje spod znaku "kina familijnego dla całej rodziny". Tym razem warto - "Czarny balonik" niesie piękne przesłanie bez moralizatorskiego kiczu.
Aleksander Majewski
"Czarny balonik" (tyt. oryg. "The Black Balloon"), Australia/Wielka Brytania (2008), reż. Elissa Down, scen.: Elisa Down, Jimmy Jack, wyst.: Rhys Wakefield, Luke Ford, Erik Thomson, Gemma Ward, Toni Collette
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248382-z-szafy-majewskiego-czarny-balonik-dzis-takich-filmow-juz-sie-nie-robi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.