Czy da się uratować przed komercyjną degeneracją balansujące na krawędzi tabloidyzacji media? Serial naznaczony liberalnym pazurem potrafi zafascynować również osoby o konserwatywnych poglądach. Mimo pewnych uproszczeń i naiwności produkcja HBO przypomina nam do czego zostały powołane media. Pytanie szczególnie ważne w III RP.
Debiutujący w Polsce na DVD „Newsroom” koncentruje się na prowadzącym wiadomości telewizji kablowej Willu McAvoy (Jeff Daniels), jego nowej (starej) producentce McCenzie (Emily Mortimer), nowym zespole newsroomu i ich szefie. Po wieloletnim sprzedawaniu widzom chłamu skłócony przez romans duet zamierza ponownie wrócić do misji robienia prawdziwej telewizji informacyjnej. Zmianą w życiu Willa był jego występ podczas debaty uniwersyteckiej, gdzie na oczach milionów telewidzów skrytykował zarówno lewicę jak i prawicę, oraz uderzył w podstawowe mity rządzące sumieniami Amerykanów. Czy teraz uda mu się przywrócić wartości amerykańskiej telewizji, którą sam przez lata sprowadzał na tabloidowe tory? Czy McAvoy będzie mógł stanąć obok takich gigantów jak Edward R. Murrow czy Walter Cronkite, który przewijają się w czołówce serialu? Pierwszy sukces pojawia się już w dniu powrotu do stacji McCenzie. Okazuje się, że w Zatoce Meksykańskiej koncert BP nie może poradzić sobie z ogromnym wyciekiem ropy do oceanu. Zespół McAvoya jako pierwszy bierze się za zbadanie sprawy. Wielkie dziennikarstwo wraca na chwilę na telewizyjne salony zblazowanych żurnalistów. Niestety kolejny dzień pracy znów każe postawić pytanie o problem dopasowywania się do gustu coraz bardziej wypranej przez fast food dla mózgu widowni.
„Newsroom” po premierze był, również w Polsce, oskarżany o dwie rzeczy. Pierwszy zarzut dotyczył wypaczenia tego jak wygląda praca w telewizji. Nie zamierzam polemizować z tymi głosami, bowiem jako dziennikarz prasowy, parafrazując Woodego Allena, za mało wiem o pracy w telewizji by być niekompetentnym w tej kwestii. Drugi zarzut jaki pojawiał się po emisji pierwszego sezonu ( drugi niebawem w polskim HBO) to ideologiczne zaczadzenie produkcji.
Nie o to chodzi, że „Newsroom", serial HBO, ocieka liberalno-lewicową tendencją. W USA miewa ona sympatyczne antyestablishmentowe ostrze (w Polsce jest dokładnie na odwrót). Nawet jeśli dziś to już pozłotka, w przeszłości niejedno nadużycie wyszło na jaw dzięki tej opcji. Serial „Newsroom” mógłby być pasjonujący, jest zaś zaledwie poprawny. A chwilami ześlizguje się w agitkę.
pisał o produkcji Piotr Zaremba. Trudno się z nim nie zgodzić. Już drugi odcinek serialu daje nam dowód na specyficzne traktowanie przez twórców amerykańskiej prawicy. Dostaje się nie tylko zwolennikom posiadania broni, przeciwnikom nielegalnej emigracji, ale również modelce, która przez poprawność polityczną przegrała konkurs piękność. W kilku scenach liberalno-lewicowy patos rzeczywiście powoduje, że produkcja ociera się o nieznośną agitkę. Na szczęście jest to tylko „otarcie się”. Dla wychowanego na polskiej telewizji ostatnich kilku lat widza istotne w tej produkcji powinno być coś innego.
Paradoksalnie mimo tego, że serial ma przechył liberalno-lewicowy, to jest on prawdziwą szpilą w prorządowe dziennikarstwo made in Poland. Skala prymitywnej propagandy polskich mainstreaowmych mediów w ostatnich latach jest tak ogromna, że nawet ludzie nie szczególnie uczuleni na medialne manipulacje, zaczynają ją dostrzegać. Oglądając polskie telewizje informacyjne i nawet najbardziej autorskie programy w CNN czy Fox News można łatwo przekonać się jaka jest różnica w podejściu do choćby narracyjnych standardów. Najistotniejszym wątkiem pierwszego sezonu „Newsroom” jest kwestia powrotu do zadawania „trudnych pytań”. Czyż nie to jest największą bolączką polskich mediów w 2013 roku?
Pilotażowy odcinek otwiera scena debaty uniwersyteckiej, w której oprócz bezczelnie nieopowiadającego się po żadnej ideologicznej stronie sporu Willa, udział bierze socjalistka popierająca Obamę i prawicowiec związany z Tea Party. Dziennikarz wykpiwa się od odpowiedzi na konkretne pytania, aż do czasu, gdy młoda studentka pyta go „dlaczego Ameryka jest najwspanialszym krajem na świecie”. To pytanie powoduje prawdziwą eksplozję bezideowego newsowego celebryty, który staje się bohaterem youtube. Nagle skorumpowany milionowymi kontraktami dziennikarz pokazuje, że jest w stanie myśleć samodzielnie. Dziennikarz nie tylko wygłasza szokująco szczery monolog o kondycji USA, ale również bezkompromisowo uderza w amerykańską lewicę i prawicę. To wydarzenie nie odmienia jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki żurnalisty ( to nie ten rodzaj bajki). Jego powolną zmianę nastawienia do „prawdy” widzimy dopiero podczas pierwszego wydania wiadomości. W Polsce coraz częściej „trudne pytania” padają w stronę polityka…opozycji. Po emisji pierwszego odcinka w polskim HBO serial został skrytykowany przez jednego z czołowych dziennikarzy TVP, który wsławił się przeprowadzeniem przesłodkiego wywiadu z premierem na murawie jednego ze stadionów Euro 2012. Dziennikarz ten zarzucał „Newsroomowi” „pewną dawkę nierzetelności”. Polski żurnalista jest oczywiście szczery w swojej ocenie. Jego newsroom wygląda zapewne zupełnie inaczej od tego z amerykańskiego serialu. I naprawdę nie chodzi o scenariuszowe uproszczenia i hollywoodzki dramatyzm opowiadanej historii.
Jednak nawet jeżeli problem standardów dzisiejszych mediów nie jest dla widza najważniejszy, to spokojnie może on rozsiąść się wygodnie przed telewizorem. „Newsroom” jest doskonale zrealizowanym serialem ( co w przypadku dzisiejszych produkcji HBO nie jest żadnym zaskoczeniem). Serial napisał Aaron Sorkin- twórca oscarowego „The Social Networks”, „Wojny Charliego Wilsona” czy “ Moneyball”. Nie może więc dziwić grad wyróżnień jakie na niego spadły. „Newsroom” zdobył dwie nominacje do Złotych Globów w kategoriach „najlepszy serial dramatyczny” i „najlepszy aktor w serialu dramatycznym” (Jeff Daniels) oraz nominacje do prestiżowych nagród Gildii Reżyserów Amerykańskich, Gildii Aktorów Ekranowych, Gildii Scenarzystów Amerykańskich oraz nagród Image Awards. Przygotowując się do napisania scenariusza „Newsroom” Aaron Sorkin spędził wiele czasu w studiach telewizyjnych. Obserwował jak powstają zarówno programy rozrywkowe jak i wielkie magazyny informacyjne stacji Fox czy CNN. W jednym z wywiadów zdradził, że jego celem było pokazanie faktycznych problemów z jakimi dziennikarze muszą się zmagać w codziennej pracy.
Bardzo starają się zrobić dobry program, ale, niestety, działają w bardzo trudnym środowisku, w którym na ich pracę bezpośredni wpływ mają zarówno interesy polityczne jak i komercyjne stacji, w których pracują.
– mówił w jednym z wywiadów Aaron Sorkin, któremu udało się pod swoimi skrzydłami zebrać imponującą obsadę. Doskonale aktorsko wypada nie tylko Jeff Daniels, który w Polsce niestety jest kojarzony główne z „Głupim i głupszym” oraz znana z „Wszystko Gra” Allena Emily Mortimer. Bardzo ciekawie nakreślone są też drugoplanowe postaci. W pamięć zapada szczególnie Sam Waterson jako Charlie Skinner, nadużywający alkoholu szef stacji, który pragnie obejrzeć w końcu prawdziwe wiadomości w swojej telewizji. Ciekawe ilu takich idealistów, którzy bronią się przed wciągnięciem w komercyjno-tabloidową machinę pracuje jeszcze w polskich mediach głównego nurtu?
Łukasz Adamski
„Newsroom”, reż: Greg Mottola, wyst: Jeff Daniles, Emily Mortimer, John Gallagher Jr, Jane Fonda, Chris Messina, Sam Waterson. Dystr: Galapagos.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248379-newsroom-kazdy-prorzadowy-zurnalista-powinien-to-obejrzec-nasza-recenzja