RADEK SIKORSKI: "Miałem zagrać u Wajdy." Co jeszcze nowego u ministra?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Minister spraw zagranicznych rządu Donalda Tuska podzielił się swoimi filmowymi przemyśleniami z portalem filmowym stopklatka.pl. Czego nie ma w tym wywiadzie? Jak na ego ministra nie jest wcale źle: rola u Wajdy, hollywoodzka miłość i Brad Pitt w roli ministra. Czyżby szykowała się zmiana na czele rządu i pijar zmuszał delfina do opowiadania o Hollywood?

Po wstępie na temat ulubionych filmów ministra Sikorskiego przychodzi w rozmowie czas na opowieść o jego byłej ukochanej Ollivie Williams, które ostatnio zagrała w hicie „Weekend z królem”. Minister nie widział jednak Olivii w filmie.

Tylko trailer. Widziałem ją natomiast w roli żony Blaira w „Autorze widmo". To świetny film. Nie wiem, jak Polański to robi, ale perfekcyjnie oddaje atmosferę medialno-politycznego kryzysu. Olivia również wypadła bardzo dobrze. Może z wyjątkiem sceny seksu z dziennikarzem.

Niestety minister więcej o gwieździe nie opowiada. Jednak czując dumę z kosmopolityzmu ministra odszukaliśmy wypowiedź, gdzie rozwinął wątek swojej hollywoodzkiej sympatii. O swoich relacjach z Williams minister mówił w wydanym na początku 2007 roku wywiadzie-rzece „Strefa zdekomunizowana”. Nazwał ją swoją "pierwszą miłością".

Dla mnie powrót był czymś tak oczywistym, że w ogóle nie zadawałem sobie takich pytań. Co zresztą wyczuła natychmiast moja ówczesna dziewczyna. Olivia Williams, która kilka dni później do mnie dołączyła. Byliśmy razem od czterech lat. Ona chciała być aktorką i zorientowała się, że historia nas rozdziela. Zrobiła później karierę w Hollywood. Grała z Kevinem Costnerem w „Wysłanniku przyszłości”, Brucem Willisem w „Szóstym zmyśle”, Mickiem Jaggerem w „Grze w słowa”. Mógłbym dzisiaj całymi dniami leżeć w hamaku przy basenie i popijać koktajle!

Czy minister czuje się sam aktorem będąc politykiem?

To chyba nie przypadek, że aktorami byli Ronald Reagan i bracia Kaczyńscy. Polityka ma także dużo wspólnego z dziennikarstwem. Trzeba mieć smykałkę do występów publicznych; do gestu, umiejętnego użycia pauzy. Zarówno aktor, jak i polityk przekonują do siebie ludzi.

Minister dodaje też, że polityk dziś cynikiem (sic!) być nie powinien. Były minister pisowskiego rządu, który chciał dorzynać pisowską watahę, gdy PO wygrywała wybory mówi, że:

Cynizm oznaczałby wypranie z wartości i zapomnienie o tym, czemu polityka ma służyć. Dla mnie wówczas bycie w polityce straciłoby sens. Na dłuższą metę polityczny cynizm jest dla wyborców czytelny. (…) Nikt z nas nie zna duszy drugiego człowieka, ale rzeczywiście budzi moje podejrzenia, gdy obserwuję nadmierny ciąg do władzy.

Okazuje się, że Radek Sikorski też miał szansę być jak bracia Kaczyńscy i Ronald Reagan.

Miałem propozycję od znanego polskiego reżysera. Proponował mi rolę bodajże pułkownika Kuklińskiego. Uznałem jednak, że nie wypada tego robić będąc ministrem.

Jednak jest wiekopomna szansa, że będziemy obserwować ministra i jego ego nie tylko na małym ekranie.

Wajda zastanawiał się, czy mógłbym w jednym z jego filmów zagrać ministra spraw zagranicznych, czyli wcielić się w samego siebie. (…) Prezydentowi Wałęsie i prymasowi Glempowi się udało. Kiedy pracowałem w Waszyngtonie, mój kolega z Instytutu, Fred Thomson, był jednocześnie senatorem i aktorem.

Kto mógłby zagrać ministra? No jakże! Tylko jeden może się wcielić w naszego mistrza dyplomacji.

Kanał Discovery zrobił nawet film o polskich mudżahedinach i jeden z jego odcinków jest o moich przygodach z lat osiemdziesiątych.

Kto więc w głównej roli?

Żona czuje miętę do Brada Pitta.

odpowiada minister, który mówi też o filmie Antoniego Krauze na temat katastrofy smoleńskiej.

Tu chodzi o nagromadzenie negatywnych emocji i polityczny interes potężnych środowisk. Więc potencjał jest duży.

mówi minister i odpowiada czy obawia się filmu:

Od dekad powstają durne książki i filmy o Gibraltarze, przemysł smoleński będzie większy. Wynika to z ludzkiej niezdolności pogodzenia się z tym, że tragiczne skutki mogą być wywołane banalnymi przyczynami. Jeszcze przez dekady będzie to eksploatowane do maksimum w książkach, filmach i w każdej innej formie.

No cóż, może jednak udałoby się ministra przekonać by zagrał sam siebie w tym obrazie. Brad Pitt raczej roli nie przyjmie, ale minister na ekranie może wyjątkowo mocno wczuć się w swoją rolę. Prawda, że przeszedłby do historii? Jego ego mogłoby nawet dostać Oscara. Wręczałaby Olivia Williams i sam minister.

Ł.A/stopklatka.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych