Niezmienny wigor Beatlesa. Fragment bardzo ciekawego tekstu z tygodnika SIECI

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z Sieci
screenshot z Sieci

Doczekaliśmy się! W sobotę 22 czerwca na Stadionie Narodowym po raz pierwszy w Polsce wystąpi Paul McCartney. Cztery dni po swych 71. urodzinach słynny beatles w ramach światowej trasy „Out There!” da w Warszawie trzygodzinny koncert, przypominając ok. 40 piosenek z całej kariery. Zapowiada się największe wydarzenie tegorocznego, nader bogatego sezonu, licytujące takie jego atrakcje, jak Eric Clapton, Leonard Cohen, Santana, Kraftwerk, Blur, Beyonce, Rihanna czy Alicia Keys.

W przeciwieństwie do The Rolling Stones czy The Animals, którzy grywali u nas już w latach 60. XX w., The Beatles nigdy tu nie dotarli. Dopiero w 2011 r. koncertował w naszej stolicy Ringo Starr. Polowanie na McCartneya, lub tylko na marzenia o nim, trwało całe lata, choć odwiedzał przecież Moskwę czy Kijów. Znam pięć czy sześć polskich impresariatów, które były (podobno) o krok od sprowadzenia słynnego muzyka. Tylko w 2012 r. przymiarki do jego występu na swoich stadionach robiły Warszawa, Katowice, Poznań i Wrocław. Nic z tego nie wyszło.

Sir Paul starannie dobiera miejsca i okazje, nic go nie goni, jest artystycznie spełniony, choć obok ogromnych sukcesów muzycznych i finansowych życie nie szczędziło mu gorzkich doświadczeń.

(...)

Rozpad Beatlesów był zaskoczeniem. Miłośnicy, a i niektórzy członkowie zespołu najczęściej obwiniali za to Yoko Ono, która miała „zagarnąć Lennona dla siebie”. McCartney ostatnio – ku wielkiej uldze Japonki – zdementował jej odpowiedzialność, bo po prostu talentom jego i Johna było już w jednej grupie za ciasno.

Paul, twórca takich hitów jak „Love Me Do”, „Yesterday, „Hey Jude” i kilkudziesięciu innych, na starcie solowej kariery nie miał łatwo. Pierwsza płyta, zatytułowana „McCartney”, wyszła w tym samym 1970 r. co ostatni album Wielkiej Czwórki „Let It Be” i rozczarowała fanów, którzy po współtwórcy największych sukcesów ukochanej formacji oczekiwali czegoś więcej niż tylko wyciągniętych z szuflady, odrzuconych wcześniej, brudnopisów. Potem było już lepiej, zwłaszcza gdy muzyk występował ze świetną grupą Wings (właśnie Universal aż w trzech formatach wydał wznowienie jej najlepszego albumu „Wings Over America” z 1976 r.) czy nagrywał w duetach ze Steviem Wonderem, Michaelem Jacksonem, Elvisem Costello. Napisał wiele nowych, szlagierowych piosenek, które jednak często nie osiągały należnego powodzenia tylko dlatego, że uparcie porównywano je z utworami z czasów Beatlesów.

Wciąż z potencjałem

Ten kompleks nie przeszkadza kawalerowi Orderu Imperium Brytyjskiego gromadzić tłumów na koncertach i zarabiać miliona dolarów na tydzień. Aktywności artystycznej nie osłabiły częste zmiany w życiu osobistym Sir Paula. Opinię brytyjską, współczującą mu po śmierci żony Lindy w 1998 r., zaskoczył gorący romans, a w 1999 r. małżeństwo z modelką Heather Mills, uwieńczone narodzinami córeczki Beatrice Milly (muzyk ma ponadto czwórkę dorosłych dzieci z poprzedniego związku). Dopingowany przez młodszą o 26 lat żonę słynny Beatles poddał się operacji usuwania zmarszczek, zlikwidował siwiznę. Jednak pożycie tych dwojga zmieniło się w koszmar publicznego prania brudów, zakończony w 2008 r. kosztownym rozwodem. Nie trafiło jednak na biedaka ani na mięczaka, który mimo pułapek życia miałby zrezygnować z jego uroków.

Czytaj cały tekst Adama Ciesielskiego w tygodniku Sieci!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych