Na otarcie łez po meczu z MOŁDAWIĄ: GREEN STREET HOOLIGANS

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

Czujesz niedosyt po meczu z Mołdawią, który oznacza koniec marzeń naszych o mistrzostwach świata w Brazylii? Nic dziwnego. Dlatego warto odreagować. Oczywiście w sposób godny kinomana...

Dlatego warto przypomnieć film "Green Street Hooligans" opowiadający o kibicach londyńskiego West Ham United. Obraz wywołał wiele kontrowersji. Krytycy zarzucali twórcom epatowaniem, a nawet uprawianie apologii przemocy. I trudno się dziwić. Film w nietypowy - jak na standardy europejskiego kina - sposób wyeksponował wartości takie jak przyjaźń, lojalność czy poświęcenie na tle ulicznych bijatyk wszczynanych przez żądnych wrażeń kiboli. W dobie dominującego pacfyzimu takie przesłanie rzeczywiście może szokować. Zwłaszcza, że stworzyła go... 20-letnia kobieta (sic!).

Podobnie, jak udział w produkcji Elijaha Wooda. Wielu widzów pukało się w czoło, gdy media obiegła informacja, że aktor znany głównie z roli Frodo Bagginsa w filmie "Władca Pierścieni", ma wcielić się w rolę stadionowego chuligana. Okazało się jednak, że niewinna twarzyczka Wooda i jego zawziętość idealnie wpisały się w zamysł młodej pani reżyser. Ewolucja od niesłusznie wyrzuconego z uczelni studenta dziennikarstwa do walecznego ulicznego rozrabiaki wygląda bardzo przekonująco. Można powiedzieć, że rola Matta Bucknera, jankesa-laika mającego mętne pojęcie o "soccer", który przeistacza się w typowego kibola West Ham United była wręcz stworzona dla Wooda. Dziś trudno wyobrazić sobie w tej roli innego aktora.

Równie przekonująco prezentują się pozostałe kreacje. Piękna Claire Forlani znakomicie odnalazła się w roli Shannon Dunham, troskliwej siostry Matta, a także oddanej żony i matki, która nawet w chwili zagrożenia śpieszy na pomoc swoim najbliższym. Nie sposób zapomnieć również o Charliem Hunnamie, który wcielił się w postać Pete'a Dunhama, który - początkowo niechętnie - wprowadza krewnego swojej bratowej w tajniki świata kibiców pełnego przemocy i twardych, męskich zasad. Natomiast mieszane uczucia może budzić postać (negatywna?) Bowera, którego wizerunek w znacznym stopniu odbiega od obrazu typowego kibica piłkarskiego z samej fanatycznej wierchuszki. Trudno mieć tu pretensje do Leo Gregory'ego, który idealnie wcielił się w rolę zagubionego zdrajcy, ale sama obecność takiej postaci podważa autentyzm obrazu.

Na uwagę zasługują natomiast zdjęcia Alexandra Buono, które idealnie wprowadzają widza w klimat londyńskiej ulicy, ślepych zaułków, dworców kolejowych, samego stadionu, a także jego okolic. Perfekcyjnie ukazane sceny walki dają poczucie dynamiki wydarzeń i zagrożenia w jakie - na własne życzenie - wkraczają bohaterowie filmu. Podobnie, jak dobrze oddająca realia scenografia.

W czasie przewlekłego narodowego kaca po meczach naszej reprezentacji, warto odkurzyć film Lexi Alexander. Skoro kibice słabiutkiego West Ham United są gotowi oddać życie za ligowego średniaka, to czy nie stać nas na powtórne zaciśnięcie kciuków za kadrę narodową? Tyle, że zamiast śpiewać o bańkach mydlanych, znowu zaintonujemy Mazurka Dąbrowskiego...

Aleksander Majewski

"Hooligans" ("Green Street"/"Green Street Hooligans"), Wielka Brytania 2005, reż. Lexi Alexander, scen.: Lexi Alexander, Dougie Brimson, Josh Shelov, wyst.: Elijah Wood, Claire Forlani, Charlie Hunnam, Marc Warren

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych