KOMOROWSKI odznaczył ROJKA, KAYAH, MOŻDŻERA, NOSOWSKĄ

fot. Patryk Matyjaszczyk/CC/Wikimedia Commons
fot. Patryk Matyjaszczyk/CC/Wikimedia Commons

Prezydent RP Bronisław Komorowski odznaczył z okazji rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 ludzi kultury, biznesu i nauki. W tym gronie nie zabrakło dobrze znanych twarzy show-biznesu.

Jak informuje Codzienna Gazeta Muzyczna, Krzyże Kawalerskie Orderu Odrodzenia Polski otrzymali m.in. Artur Rojek, Kayah, Leszek Możdżer i Katarzyna Nosowska.

Jak widać, uhonorowani zostali przedstawicieli różnych gatunków muzycznych od popu przez rock, aż po klasykę. Gala była dobrą okazją do przypomnienia się publiczności dla Artura Rojka. Były lider Myslovitz, który obecnie skupił się na dyrektorowaniu OFF Festiwalowi w Katowicach (good bye, Mysłowice!) w końcu został doceniony za swój wkład w rozwój muzyki alternatywnej w Polsce. Pytanie, czy nie lepiej smakuje wyróżnienie przyznawane przez krytyków muzycznych bez politycznej fanfaronady czy satysfakcja z nowej płyty?

Podobne wątpliwości mogą rodzić się w przypadku Kasi Nosowskiej. Dziewczyna, która uwodziła swoim głosem na starych punkowych kaseciakach sygnowanych przez takie zespoły jak Włochaty czy Pidżama Porno (jeszcze zanim zaczęła być kojarzona z niezrównoważonymi nastolatkami w arafatkach), wykrzykując wszystkim całe zło świata, dziś pojawia się w otoczeniu oficjeli i przyjmuje państwowe odznaczenie. "Prorocy porzygali się i śpią./Poeci umierają w grobach strof./Anioły śmierdzą potem, żrą kiełbasę./ Mają w dupie żywych" - jak śpiewał przed laty Piotr Rogucki (tylko jeszcze jego brakowało u prezydenta!).

Nieco problemów estetycznych może nastręczyć przyznanie odznaczeń Kayah i Leszkowi Możdżerowi. Artystka od tworzenia kawałków perfekcyjnie skrojonych pod gusta macherów zza konsolet radiowych, zostaje odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski... Brzmi to trochę dziwnie, nieprawdaż? Zwłaszcza, że p olaur w tym samym momencie sięgnął również Leszek Możdżer. Chyba jedyny gość, który znalazł się we właściwym miejscu i właśćiwym czasie. Abstrahując od gustów i guśćików, akurat jego repertuar - mimo wieloletniej współpracy z "największym freakiem Trójmiasta" Tymonem Tymańskim - nie budzi zastrzeżeń w przypadku obecności artysty na państwowych salonach.

Rockmani przebierający się z dżinsów w garnitury wyglądają śmiesznie... Pamiętajmy o decorum!

AM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.