GENERAŁ NIL w SIECI HISTORII. Lekcja patriotyzmu w iście hollywoodzkiej konwencji.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Często można usłyszeć skargi, że dzieje bohaterów II wojny światowej wciąż nie jest wdzięcznym tematem dla filmowców. Ryszard Bugajski udowodnił, że warto sięgnąć po życiorysy polskich patriotów.

Niedawno miesięcznik „Sieci Historii” zaoferował swoim czytelnikom płytę DVD z filmem „Generał Nil”. To znakomita okazja do przypomnienia jednego z najlepszych obrazów twórcy „Układu zamkniętego”. Bugajski uwypuklił w nim wszystko to, z czym kojarzy się sowiecka okupacja w Polsce, ale o czym nie zawsze można było głośno mówić. Mamy tu morderczy spisek, okrucieństwo bezpieki, cierpienie bohatera, a także przerażający chichot losu, co najlepiej obrazuje scena zetknięcia się dowódcy Dywersji AK z nazistowskim katem w komunistycznym więzieniu.

Opowieść o gen. Auguście Emilu Fieldorfie to jednak nie tylko próba odnotowania mrocznej karty w dziejach powojennej Polsce. To również historia człowieka, którego odpowiedników – jak mawiał klasyk – dziś już się nie spotyka. Typowego przedwojennego oficera dla którego wartości takie jak honor czy poświęcenie mają priorytetowe znaczenie. Nawet odziany w łachmany i zrównany statusem więźnia z niemieckim zbrodniarzem, Fieldorf pozostaje dla swoich żołnierzy panem generałem przed którym należy stawać na baczność (scena wyprowadzenia „Nila” z celi na dobre weszła do kanonu polskiego kina).

Siłą filmu Bugajskiego są niezwykle przekonujące kreacje aktorskie. I chociaż niektórzy mieli zastrzeżenia, że filmowy Fieldorf nie przypomina zachowaniem pierwowzoru, nie sposób odmówić kreacji Olgierda Łukaszewicza idealnego oddania wizerunku pomnikowego przedwojennego oficera – prawdziwego człowieka honoru, a nie przykurczonego zupaka o mentalności lokaja. Duży wpływ na oddanie tragizmu historii „Nila” mają kreacje kobiece. Rozpacz na twarzach Alicji Jachiewicz (filmowej żony generała) i zjawiskowej Anny Cieślak (córka oficera) jest do bólu prawdziwa. Podobnie jak bezwzględne oblicza UB-ków. Na szczególną uwagę zasługuje kreacja Jacka Rozenka w roli Józefa Różańskiego i Krzysztofa Franieczka w roli porucznika Kazimierza Górskiego. Nie mniej przekonująco prezentują się ich ofiary, czego najlepszym przykładem jest znakomita kreacja śp. Macieja Kozłowskiego, który perfekcyjnie wcielił się w rolę torturowanego i ostatecznie „złamanego” więźnia, jakże odległy od dotychczasowego emploi aktora.

Efektu dopełnia wspaniała muzyka Shane Harvey (pobrzmiewający w tle śpiew chóru przypomina najlepsze dokonania „księcia ciemnośći” Nicka Cave’a) i zdjęcia Piotra Śliskowskiego, który poprzez wyeksponowanie zimnych, niekiedy wręcz stalowych kolorów „bez słów” uwypuklił koszmar stalinowskiego więzienia.

Ryszard Bugajski udowodnił, że polskie kino historyczne nie musi być skazane na tanią propagandę spod znaku „Czterech pancernych”. „Generał Nil” niesie ważny przekaz i pokazuje, że słowa Józefa Piłsudskiego: „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo” wciąż pozostają aktualne. Również ku radości kinomanów.

Aleksander Majewski

Sponsorem wydania insertu z filmem „Generał Nil” jest

tytuł
tytuł

„Generał Nil” (Polska 2009), reż. Ryszard Bugajski, scen.: Ryszard Bugajski, Krzysztof Łukaszewicz, wyst.: Olgierd Łukaszewicz, Alicja Jachiewicz, Anna Cieślak, Jacek Rozenek, Krzysztof Franieczek, Maciej Kozłowski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych